the nights were mainly made for saying
things that you can't say tomorrow dayJungkook w swoim życiu widział już naprawdę wiele. Rozświetlone oceany Army Bombs, zapłakane twarze przepełnionych dumą rodziców, zapierające dech w piersiach widoki ze szczytów gór oraz oddalone o tysiące kilometrów najcenniejsze zabytki obcych krajów. Piękno i brzydotę; ból wymieszany z wszechogarniającym szczęściem; siebie samego, stojącego w centrum największych stadionów świata.
Kiedy jednak spoglądał z góry na leżącego na brzuchu Taehyunga i jego twarz, ułożoną bokiem na białym prześcieradle, po raz pierwszy zabrakło mu słów, by jakkolwiek opisać to, co przed sobą widział. Miał wrażenie, że przypadkiem przeniósł się do zupełnie innego wymiaru, oddalonego o lata świetlne od codziennych obowiązków. Szybował wysoko ponad rzeczywistością, choć ciałem znajdował się w Hongkongu, w pięciogwiazdkowym hotelu, w łóżku. Z Taehyungiem.
Na zaczerwieniony policzek chłopaka opadały nieco już za długie, niebieskie kosmyki, a jego palce zaciskały się bezwiednie na miękkim materiale kołdry. Jungkook sunął palcami po ukrytych pod koszulą plecach przyjaciela, badając opuszkami krzywiznę łopatek i wsłuchując się w nicość.
Było cicho. Piekielnie, przerażająco i potwornie cicho. Nawet odgłosy nocnego życia, jeszcze kilka minut temu doskonale słyszalne zza hotelowego okna, zdawały się stopniowo zanikać. Jungkook wiedział, że dzięki tej próżni, każdy urwany oddech Taehyunga, każdy najcichszy jęk i zduszone westchnienie wryje mu się w umysł tak głęboko, że już nigdy nie będzie w stanie o nich zapomnieć.
Jego oczy wypełniała mieszanina pożądania, czułości oraz czegoś, co z każdą sekundą żarzyło się w nim coraz mocniej. Nadal nie mógł uwierzyć, że w końcu... ma prawo. Że starszy nareszcie przestał uciekać przed tym, co od kilku tygodni przyciągało ich do siebie, z każdym dniem coraz mocniej.
Czuł się nienasycony. Dopiero w Los Angeles odkrył w sobie skłonności, o których nigdy wcześniej nawet nie myślał, a chęć, by je zgłębić, nawarstwiała się w jego sercu bardziej i bardziej. Nie bał się ich, tak samo jak wiele lat wcześniej nie bał się pójść na przesłuchanie czy po raz pierwszy wystąpić przed publicznością. Był odważny i zamierzał zmierzyć się z tym, o czym rozmyślał nieustannie od powrotu z Kalifornii, nie musząc przy okazji obawiać się, że Taehyung znowu wyślizgnie mu się przez palce i ucieknie, a potem być może nigdy już nie wróci.
Zsunął więc uda z pośladków starszego, które do tej pory służyły mu za poduszkę, po czym stanowczym ruchem usadził go tuż przed sobą. Kiedy otoczył od tyłu jego oddychającą w szaleńczym tempie sylwetkę, zaczął powoli rozpinać guziki wymiętej, szarej koszuli, jednocześnie trącając nosem srebrny kolczyk, zwisający z prawego ucha przyjaciela.
Taehyung w odpowiedzi jedynie przygryzł wargę, zaciskając dłoń na przedramieniu młodszego. Był zestresowany i zniecierpliwiony jednocześnie; przepełniony przyjemną ekscytacją, która mieszała się z niepewnością. Jungkook uparcie nie dawał mu szans na przejęcie inicjatywy, czym początkowo odrobinę się zirytował, ale im dłużej czuł na swoim ciele jego palący wzrok, tym bardziej podejrzewał, że bycie ustępliwym może się opłacić. Czekał więc cierpliwie na dalszy bieg wydarzeń, choć powoli zaczynał odczuwać nieznośne pulsowanie w podbrzuszu.
YOU ARE READING
Grammys ♪ taekook
Fanfiction[zakończone] Kiedy BTS odbierało na scenie swoją pierwszą statuetkę Grammy, Taehyung i Jungkook nie zdawali sobie sprawy, że łzy wzruszenia, pędzące szybko serca i rozsadzające od środka emocje zaprowadzą ich zdecydowanie nie tam, gdzie powinny - do...