Rozdział 11

14 2 0
                                    


Nie opieram się ani trochę. Za to  po części cieszę się z tego, że nie muszę zawracać sobie głowy rozmową, bo na najniższym piętrze jest tak głośno, że nie słyszę nawet własnych myśli. 

To wydaje się zbawienne. Moja towarzyszka pokazuje głową, żebyśmy weszły w sam środek tłumu.

- To po prostu trzeba poczuć - mówi, ledwo poruszając ustami i mimo że muzyka dudnu mi pod czaszką, nie mam żadnego problemu, żeby zrozumieć, co powiedziała. Camila nie puszcza mojej ręki, bym nie zgubiła się w tłumie, ale nie przeszkadza mi to. Lubię jej dotyk. Wpadamy w sam środek tańczących ludzi i gdzie się nie obejrzę, zewsząd otaczają mnie podskakujące i wijące się ciała. Camz zaczyna ze mną tańczyć. A ponieważ jest bardzo mało miejsca, i mówiąc to, mam na myśli tyle miejsca, że nie starczyłoby dla jednego człowieka, a co dopiero dla dwóch, jesteśmy bardzo blisko siebie. Ale jakoś dajemy radę. Camila przysuwa się jeszcze bliżej, aż nasze ciała stykają się prawie całą powierzchnią.  Mam wrażenie, że nasze serca biją tym samym rytmem. A może to tylko złudzenie. 

Ktoś popycha z tyłu Camile, a ona wpada na mnie i musi się mnie złapać, żeby nie upaść. Dotyka moich bioder, a muzyka na chwilę wydaje się cichnąć.  Wciągam ustami powietrze z głośnym sykiem.  Ale z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie mam ochoty się wycofać, pozwalam sobie wpaść na Camz.  Zęby Camili błyskają tuż przy mojej twarzy, kiedy się uśmiecha, a ja nie pamiętam, kiedy byłam koło kogoś tak blisko - i czy w ogóle kiedykolwiek. Nie umiem tańczyć, dlatego pozwalam, aby to ona prowadziła.

Camz pachnie naprawdę dobrze. odurzająco. To już nie jest uczucie z przymierzalni. To zdecydowanie o wiele wiele więcej.  Przesuwa dłońmi po moich plecach, wywołując dreszcze. Gęsia skórka znaczy trasę, którą pokonują jej dłonie. Czemu dotychczas nie czułam czegoś takiego?

Camila wyrzuca ręce w górę i wplata je w swoje włosy. Ociera się o mnie, czym wzbudza w moim ciele niecierpliwość. Magnetyzm jej spojrzenia jest z każdą chwilą mocniejszy, a ja chyba nie wytrzymam dłużej. Wcześniej nie chciałam zupełnie nic, a teraz chcę wszystkiego naraz. W myślach każę Camili położyć na mnie ręce. Niech nie macha nimi bezproduktywnie. Robi to natychmiast, jakby potrafiła czytać w moich myślach. Jestem wdzięczna za ten rodzaj telepatii, czy cokolwiek to jest.

Camila zarzuca mi ręce na szyję i wyciska mi resztę powietrza z płuc. Moje rzęsy gwałtownie trzepoczą i nie mogę powstrzymać myśli, że chyba kilka ciężkich kamieni, które noszę w sobie, wypadło. Nie mam nawet czasu, aby zastanowić się nad tym wszystkim, bo Camz mnie całuje.

Nikt mnie nigdy nie całował. Nie wiem, czy za każdym razem wygląda to tal,że jednocześnie chce się wyłamać sobie palce aż do bólu i krzyknąć, że chce się być bliżej, kiedy bliżej się już być nie da. Jej usta są takie miękkie, że niemal boję się je całować, żeby ich nie zniszczyć. Czuję język Camz przesuwający się po moich wargach, jakby badał wszystko, trochę przypadkowo, a zarazem z ogromnym hukiem. 

Jak to się stało, że nie umiem przestać jej całować? I jak to się stało, że oddaję jej pocałunki z zawziętością równą tej, jaką ma w sobie ona?

Camila sprawia wrażenie, jakby chciała zrobić to od samego początku, od chwili, kiedy mnie poznała. I patrząc na to z perspektywy, żałuję, że traciła czas na opowiadanie o innych rzeczach, zamiast przedstawić mi teorię o tak zniewalających pocałunkach.

Bo to, co się dzieje, wydaje się realne tylko w połowie. Idziemy na najwyższy poziom do baru z alkoholem. Ale żeby tam dotrzeć, musimy przecisnąć się przez tłum ludzi i wspiąć się po schodach. Camz ani na chwilę nie puszcza mojej dłoni. Chcę, by pocałowała mnie jeszcze raz. I jeszcze. Jak ludzie mogą nie chcieć robić tego w kółko? I jak udaje im się powstrzymać?

Przy barze muzyka jest nieco cichsza, ale mimo to żadna z nas się nie odzywa. Chyba nie powinnam teraz nic mówić. Nie chce popsuć tej chwili I tak zaraz wpadnę w błędne koło myślenia i na powrót stanę się ciągniętą w dół boją, która nie umiem  utrzymać się na powierzchni. Wiedziałam, że uczucia mogą zabić, ale nie wiedziałam, że mogą uratować życie. Bo w tej chwili czuję się jak ktoś, kto tonął, a teraz wziął pierwszy długi, spokojny oddech. 

Biorę od Camili kieliszek z drinkiem i opróżniam do jednym haustem. Czuję, że muszę się odnaleźć, że może jeszcze zupełnie nie przepadłam. Potrzebuję tylko przepustki. 

Czy to Camila nią będzie? Czy to była jej misja od początku?

- Jergi! - krzyczy ona, łapiąc mnie za ramię. Widzi, jaką walkę ze sobą toczę. Na samym początku, kiedy opuścił mnie ojciec, walka była taka ciężka. Za bardzo mnie wykańczała. Więc po prostu się poddałam.  Odkładam kieliszek z hukiem na blat.

- Jeszcze jeden - mówię. 

Więc zamawia jeszcze jeden, który wypijam również jednym haustem. Camz wydaje się przestraszona moim zachowaniem, ale jednocześnie widzę w jej oczach blask. Nie wiem, czy to możliwe, ale wygląda, jakby rozumiała i czuła zmiany, które we mnie zachodzą. Kręci mi się nieco w głowie po nagłym zastrzyku alkoholu. Nie bez znaczenia jest też to, że dochodzi trzecia w nocy, a ja nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam. I dalej czuję, jak mój mózg protestuje, jak chce mnie zepchnąć na dół i nie pozwolić mi się podnieść. Łapię Camzi za rękę, ciągnę ją do wyjścia i mówię:

- Chodźmy stąd. Na sam koniec jednej wielkiej niewiadomej.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

heeeej ludzie jak tam życie. Mam nadzieje że się podoba

You Are My LightWhere stories live. Discover now