Rozdział 8

15 1 0
                                    

– Czy ty... – zaczynam, czując się maksymalnie głupio. Tak na jedenaście w skali od jednego do dziesięciu. To bardzo niezręczne, ale ta myśl nie daje mi spokoju. Z drugiej strony przecież niedługo i tak umrę, więc powinno mi być wszystko jedno.

– Dlaczego jesteś taka? – Zamykam oczy. Teraz nie jestem zawstydzona, tylko zła, że jest coś, czego nie umiem racjonalnie wytłumaczyć, a wszystkie moje sposoby na rozwiązanie tego problemu zawodzą.

– Jaka, Lauren?

– A daj mi spokój – warczę. A może spotkałyśmy się w dzieciństwie na jakimś cholernym placu zabaw? Nie wierzę i nigdy nie będę wierzyć w takie bzdury jak to żałosne porozumienie bratnich dusz, o którym myśl zdaje się, nie wiedzieć czemu, hołubić Indie, więc to musi być to. Może właśnie stąd się znamy.

– Marność nad marnościami i wszystko marność – mówię głośno i wysuwam wojowniczo brodę, czekając na reakcję Camili. Dziewczyna patrzy na mnie i mam wrażenie, że jest jednocześnie zła, smutna i radosna. Ale natychmiast odrzucam to ostatnie określenie, bo nie ma powodu, żeby ktokolwiek był radosny w moim towarzystwie, szczególnie Camila, zważywszy na to, jak ją potraktowałam. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby mnie znielubiła, uznała, że jestem świruską, wariatką i zimną suką, od której należy się odseparować, jak wszyscy moi tak zwani znajomi. Ale ją najwyraźniej ciągnie do niebezpieczeństw.

– Co próbujesz udowodnić, Jergi? – pyta, a nasze emocje mieszają się ze sobą i mam wrażenie, że zaraz przeskoczy między nami iskra, która podpali całą stację. To jest niezwykłe w Camili. kiedy się w coś angażuje, robi to całą sobą, jest w tym na dwieście procent, a każdy jej gest, spojrzenie, ton głosu jest tego odzwierciedleniem.

– Problem w tym, że to ty starasz się coś mi udowodnić. To, że mam powody, żeby żyć. A nie mam. I w miarę upływu czasu będziesz to widzieć coraz bardziej klarownie. Nie ma racjonalnego wyjaśnienia sensu życia i jestem skłonna przegadać na ten temat całą drogę do centrum, a jeśli będzie trzeba, to poświęcę na tę rozmowę jeszcze więcej czasu.

Camila robi coś, co sprawia, że jestem skonfundowana. Wyciąga do mnie zachęcająco rękę.

– Proszę bardzo – mówi. – Udowodnię ci, że życie ma sens, a ty masz powody, żeby żyć. - Ujmuję jej dłoń.

– Dobrze. Więc ja ci udowodnię, że mam powody, aby umrzeć. 

*21 godzin* 

Camila przesuwa tackę z frytkami w moją stronę. Jest już po dwudziestej trzeciej, A my siedzimy przy stoliku naprzeciwko McDonalda w centrum handlowym. Dziewczyna zamówiła frytki. Sięgam po jedną frytkę, nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam coś w ustach. Przypominał sobie wszystkie złe rzeczy które mówiły dziewczyny ze szkoły. Odkładam frytkę i mówię:
- Nie jestem głodna, możesz zjeść wszystko. - Camila mierzy mnie wzrokiem. Spojrzenie dziewczyny aż woła, żebym coś zjadła, ale pozostaję nieugięta.  Pochylam głowę, zamykam na chwilę oczy, A kiedy je otwieram, wszystko wraca do mnie jak bumerang.
- Lauren.
Ogarniam w twarzy moje ciemne włosy, Camila czeka, aż sama zacznę mówić. Potrzebuje na to chwili.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale coraz bardziej zależy mi na opinii tej dziewczyny. Rozpaczliwie pragnę potwierdzenia, że Camila nie uważa mnie za wariatkę za kogoś niewartościowego.
- Już okej - mówię, przywołując na twarz chłodny uśmiech. - zamyśliłam się - dodaje. Camila zdążyła zjeść wszystkie frytki, zgarniam śmieci po frytkach I wstaje od stołu.
- Możemy pójść do toalety, zanim ponownie wyruszymy po chęci życia? - pytam chłodnym tonem.
- Tak. Możemy później pójść do sklepu? - Wyrzucam śmieci do kosza i patrzę na nią pytająco. - Z ubraniam. - dodaje.
- Do TK Maxx - mówimy jednocześnie. Patrzę na nią, a ona na mnie. Camila uśmiecha się, w jej policzkach pojawiają się dołeczki. Kiedy Camila się uśmiecha, można odnieść wrażenie, że bije od niej jasność.

W toalecie nie ma nikogo, Camila idzie do kabiny, nie oglądając się na mnie. Z jakiegoś powodu wie, że nie ucieknę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

You Are My LightWhere stories live. Discover now