Po raz pierwszy słyszę jej śmiech. Spogląda na mnie, a w policzkach pojawiają się jej dołeczki. Z jakiegoś niewiadomego powodu robi mi się ciepło na sercu. Może to dlatego że śmieje się szczerze i to nie zemnie.
- Nagle nabrałaś ochoty na rozmowę, i to od razu o problemach?
- Nie - Odpowiadam. - Nie musimy gadać. Nie czuję potrzeby rozmawiać - Dodaję.
- Przerażasz mnie - mówi.
- Niby czemu?
Unosi brwi, zaciskając palce na kolanach.
- Co ,,Czemu"? - pyta, nie rozumiejąc. Przechylam głowę. Czy ona udaje?
- Powiedziałaś, że cię przerażam. Czemu?
Teraz marszczy brwi i lekko się ode mnie odsuwa. Na jej twarzy wyraźnie maluje się niedowierzanie.
- Naprawdę powiedziałam to na głos?
- Słyszałam przecież.
- Niech ci będzie. - Wzrusza ramionami, starając się pokazać, jak bardzo ją to nie obchodzi. Wyciąga rękę w moją stronę. Na jej twarzy pojawia się lekki uśmiech, a ja już wiem, że mi się to nie podoba.
- Jestem Karla. A właściwie to Camila.
Odwzajemniam uścisk, a gdy nasze dłonie się spotykają, czuję dziwne mrowienie, jakby mi ręka zdrętwiała. Puszczam jej dłoń i natychmiast krzyżuje ręce.
-Jauregui.
- To imię czy nazwisko? - dopytuje Camila.
- Nazwisko.
- A imię?
- Nie używam - mówię. - Chociaż mam na imię Lauren, to i tak nikt się do mnie nie zwraca w ten sposób.
- W takim razie ja będę tak do ciebie mówić. - puszcza mi oczko i lekko się uśmiecha. - Zawsze jesteś taka ponura? Czy po prostu boli cię, kiedy się uśmiechasz? - chociaż brzmi to, jakby chciała mi dogryźć, to wiem, że stara się żartować.
- A ty zawsze zadajesz pytania jak agentka CIA?
Parska śmiechem, a jej ciało nieco się rozluźnia. Kładzie dłonie na ławce, przez co zajmuje więcej przestrzeni i skraca dystans między nami. Tym razem Camila ignoruje mój sarkastyczny komentarz. Postanawia zmienić temat:
- Dlaczego tu jesteś?
- Masz na myśli, dlaczego jestem na tym ziemskim padole? Jaki jest tego powód? Wagarowałaś na biologii? Mam powtórzyć z tobą materiał o kwiatkach i motylkach? - puszczam do niej oko, zanim zdążę zapanować nad tym. Camila też się śmieje i z jakiegoś powodu lubię na to patrzeć. Miło jest wiedzieć, że ktoś się śmieje w twojej obecności. Z tobą, a nie z ciebie.
-Nie. Chodzi mi oczywiście o to. - zatacza ręką koło. - Dlaczego właśnie tu przyszłaś? Nie wyglądasz na osobę, która wierzy w takie rzeczy.
- Bo nie wierze, Camz. - Czemu jej imię brzmi tak znajomo, tak przyjaźnie, że mam ochotę wypowiadać je w kółko.
- Camz?- podnosi brwi zdziwiona, lekko jej kącik ust się podnosi. - podoba mi się.
Zbywam jej wypowiedź to jak do niej powiedziałam, ale jeżeli jej się podoba to mogę mówić do niej tak.
- A ty? - pytam.
- Wierze, w magie. - Uśmiecham się najszerzej jak potrafię. Camila otwiera usta, jednak w tym momencie bez niczyjej pomocy, za to ze słyszalnym skrzypnięciem drzwi otwierają się na całą szerokość.
- Zawsze stosują tu takie groteskowe sztuczki?
Camila powoli kręci głową. Stara się sprawiać wrażenie, że się nie przejęła, ale widzę, że coś ją ruszyło. Z pokoju obok dochodzi dziwny głos, brzmiący jak z horroru.
- Wejść.
Nie wiem czemu, Ale czuję, że muszę dodać Camz otuchy, więc mówię:
- Założę się, że u każdego starają się wzbudzić taki strach. - Następnie dodaję szeptem: - To żebyś uwierzyła w tę ich magię. Dzięki temu będziesz skłonna zapłacić więcej za wróżby. Ale nie martw się, ja tu będę. Więc w razie, gdyby chcieli okroić cię z ostatniego drobniaka krzycz. Camila dziękuje mi pojedynczym skinieniem głowy i znika w pokoju.
Świetnie czeka mnie teraz pół godziny nicnierobienia. W tym czasie będę mogła się zastanowić co ja, do cholery wyrabiam i czy serio chcę się zabić. Dlaczego żartuje sobie w najlepsze, jakbym znalazła koleżankę do plotek przy latte jak każda zwyczajna nastolatka? ja już praktycznie umieram. Życie jest nic nie warte...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
:3
CITEȘTI
You Are My Light
DragosteCzy poznałaś kiedyś kogoś takiego, kto wydawał się odbiciem duszy? Kogoś, z kim rozumiałaś się bez słów I z kim każda chwila nabierała milionów znaczeń? Bez kogo życie stałoby się całkiem puste? ,,Nie umiem znaleźć w sobie światła, które znajduje w...