Nie zbliżaj się do niego.

280 23 6
                                    

Hej Miśki, chwilę to trwało, ale w końcu się zebrałam i to napisałam. Dziękuję bardzo wszystkim, którzy tak walczyli o kolejny rozdział, dopominając się o niego. To dzięki wam powstał. Zapraszam do czytania.

Parę godzin później z ulgą zamykam drzwi za Saliwanem. Po chwili słabości, gdy przyznał, że po prostu nie radzi sobie z kobietami, stał się jedynie troszeczkę bardziej znośny niż wcześniej. Przynajmniej sprawiał wrażenie jakby faktycznie słuchał co do niego mówię. Wszystko nie zmienia jednak faktu, że to było parę męczących godzin wciągu których często gryzłam się w język.

Odwracam się w stronę kuchni, marząc jedynie o kubku gorącej herbaty, jednak nie zdążam zrobić dwóch kroków, gdy rozlega się dzwonek do drzwi. A było tak pięknie. Wolna chata, cisza, spokój. Trwało to całe 3 minuty, że też tych dwóch idiotów nie mogło wrócić tak jak zawsze nad ranem.

- Nauczylibyście się w końcu zabierać kluczę - mamroczę, otwierając im drzwi.

Jakież jest moje zdziwienie, gdy w progu napotykam tylko jedną osobę. Chris ma na sobie sprane dżinsy i czarną koszulkę z długim rękawem. Opiera się swobodnie o ścianę, wyglądając przy tym niezmiernie apetycznie.

Czy mówiłam już, że mam słabość do gości z koszulkami z długim rękawem? Przecież to jest takie seksowne, gdy uwydatniają ich bicepsy.

- Kiedy tylko dasz mi klucz, będę go używał codziennie - oświadcza z zawadiackim uśmieszkiem.

No proszę i znowu wita się ze mną takim tekstem, zamiast 'hej'. Zaczynam sądzić, że nie nauczyli go kultury osobistej.

- Cześć, Chris. Nie spodziewałam się ciebie - mamroczę rozbawiona, przesuwając się w progu. - Ale skoro już jesteś, to może wejdziesz?

Nie trzeba mu dwa razy powtarzać. Wsuwa się za próg i zamyka za sobą drzwi, a potem podąża za mną do kuchni, gdzie przygotowuje nam herbatę. Kiedy ja zalewam wodą nasze kubki, on rozgląda się po pomieszczeniu, wcale nie wstydząc się, gdy przyłapuje go na zbyt długim wpatrywaniu się we mnie.

- Nie ma twoich współlokatorów? - zagaduje, a ja odpowiadam mu kręceniem głowy.

Nie mam pojęcia gdzie są i jakoś mało mnie to interesuje. Na moment zapada cisza podczas której zauważam wahanie chłopaka. Ciekawe o co chce spytać.

- A ten chłopak, który od ciebie wychodził?

Może to niekulturalne, lecz nie mogę powstrzymać cichego chichotu, który wydobywa się z moich ust. Na serio? Ledwie się poznaliśmy, a on już wypytuje mnie o innych gości.

- Saliwan to kolega ze szkoły, pracujemy razem. A co, szpiegujesz mnie? - pytam nagle zmieniając ton na śmiertelnie poważny.

Jego arogancja pryska, gdy niezdarnie wzrusza ramionami.

- Spotkałem go na korytarzu jak wracałem z zakupów - tłumaczy się.

I oczywiście pomyślał, że się z nim spotykam. A mówią, że to kobiety są od teorii spiskowych.

- I dlatego przyszedłeś? - unoszę lekko prawą brew przyglądając mu się z rozbawieniem.

- Nie, po prostu dawno się nie widzieliśmy i pomyślałem, że wpadnę zapytać czy wszystko w porządku - zapewnia szczerze.

Nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na moich ustach. To miła odmiana, że ktoś chce wiedzieć co u mnie słychać. Tak po prostu. Z ojcem nie rozmawiałam od czasu przeprowadzki tutaj, Ethan przez większość czasu zachowuje się jak skończony dupek, a Shawn mimo że ostatnio miał chwile słabości i ze mną gadał, zwykle trzyma stronę Ethana i również jest dupkiem. Nasze rozmowy wyglądają więc jak przepychanki dzieci, które próbują się ranić się nawzajem głupimi słówkami i sprawdzają kto obrazi się pierwszy.

Tatuaż | Shawn MendesWhere stories live. Discover now