Jakby to powiedzieć… siedzieliśmy w Soul Society przez całą noc. Ale jak? Normalnie. Spaliśmy w ogrodzie tego jeża w krzakach.
Nie martwiliśmy się zbytnio już o nasz los, bo ten przykurcz wszystko nam wytłumaczył, ale z takimi nerwami aż pomyślałam, że za chwilę dynia mu eksploduje. Mówił o nas jako o pustakach, debilach i ogólnie przezywał nas bardzo podobnie jak my Grimmjowa, z czego ten nic sobie nie robił. Błędem z naszej strony było też to, że nie walczyliśmy z nim. Przecież mieliśmy przewagę liczebną, ale chyba strach wziął górę. Kiedy wszyscy wstaliśmy, nawet Szayel, który jakimś cudem się uwolnił z niewoli wyszliśmy z krzaków i prostowaliśmy swoje ułożone w pozycji niewygodnej przez nockę gnaty.
– Łosz ty kurła… – Ziewnął Szayel.
– Ty się już lepiej nie odzywaj… – Fuknął do niego Modliszka.
– Czemu? – Spytał urażony.
– Bo to przez ciebie tkwimy teraz w tym bagnie!
– Wcale, że nie! – Oburzył się różowy.
– To kurwa przez kogo?!
– Przeze mnie OK?! – Wtrąciłam się nagle. – Jakbym nie wysłała tego filmiku do TVN to nic takiego by się nie stało!
– No widzisz… – Odezwał się pokrzywdzony Flaming.
– Ale serio… zamknij się. – Powiedziałam nie mogąc już słuchać dosłownie nikogo.
– Wszyscy się najlepiej zamknijcie… – Rzekł zbulwersowany Koteł dalej siadając na trawce tak jakby miał depresję.
W jakimś momencie przyszedł wspaniały Tōshirō… tak… powiedział nam kim jest. Po jego wyrazie twarzy od razu można było poznać, że czeka nas pożądany wpierdol. Aż mi się pewna piosenka przypomniała:
Podszedł tak do nas krzyżując przy tym ręce i patrząc na nas z wielką urazą do nas.
– Zdajecie sobię sprawę, jakie problemy będziecie mieli, a nawet już macie? – Po tych słowach zerknął na Szayela.
Nikt z nas nie odezwał się tylko opuściliśmy wzrok i patrzyliśmy na swoje stopy.
– Ale panie kapitanie… – Odezwał się nagle Nnoitra. – My tylko chcieliśmy uratować naszego kolegę.
– Nawet po tym, co zrobił? – Dopytywał się białowłosy.
– Tak. To jest nasz przyjaciel i jak jeden z nas ma cierpieć, to reszta z nim. – Po tym Landryn położył dłonie na sercu widocznie zauroczony tą gadką. Niedługo się weźmie i zakocha… – I prosimy, żeby pan nic o nas nie mówił…
– Nie zamierzam milczeć w takiej sprawie. – Oznajmił stanowczo. – Sami wiedzieliście, w co się pakujecie i teraz poniesiecie konsekwencje.
– To niesprawiedliwe… – Burknął Flaming.
– Coś nie pasuje? – Spytał poddenerwowany jego słowami Hitsugaya.
– Po prostu… – Zaczął się tłumaczyć, po czym spojrzał na nas patrzących bez przerwy na dół, a potem zpowrotem na kapitana. – Aj nie ważne…
– Aha… – Zniecierpliwił się trochę. – Zaraz do was przyjdę… – Wszedł do pomieszczenia zwanego jego domem.
Staliśmy tak sobie nie chcąc myśleć o niczym. Nagle Szayel się zerwał i łaził po całym podwórku.
CZYTASZ
Espada za kulisami | Bleach parodia [TRWAJĄ POPRAWKI]
HumorOPOWIEŚĆ AKTUALNIE W TREKCIE POPRAWEK