☄️V. Team jak Titanic... | Wielki powrót☄️

173 9 4
                                    

   Jakby to powiedzieć… siedzieliśmy w Soul Society przez całą noc. Ale jak? Normalnie. Spaliśmy w ogrodzie tego jeża w krzakach.

   Nie martwiliśmy się zbytnio już o nasz los, bo ten przykurcz wszystko nam wytłumaczył, ale z takimi nerwami aż pomyślałam, że za chwilę dynia mu eksploduje. Mówił o nas jako o pustakach, debilach i ogólnie przezywał nas bardzo podobnie jak my Grimmjowa, z czego ten nic sobie nie robił. Błędem z naszej strony było też to, że nie walczyliśmy z nim.  Przecież mieliśmy przewagę liczebną, ale chyba strach wziął górę. Kiedy wszyscy wstaliśmy, nawet Szayel, który jakimś cudem się uwolnił z niewoli wyszliśmy z krzaków i prostowaliśmy swoje ułożone w pozycji niewygodnej przez nockę gnaty.

   – Łosz ty kurła… – Ziewnął Szayel.

   – Ty się już lepiej nie odzywaj… – Fuknął do niego Modliszka.

   – Czemu? – Spytał urażony.

   – Bo to przez ciebie tkwimy teraz w tym bagnie!

   – Wcale, że nie! – Oburzył się różowy.

   – To kurwa przez kogo?!

   – Przeze mnie OK?! – Wtrąciłam się nagle. – Jakbym nie wysłała tego filmiku do TVN to nic takiego by się nie stało!

   – No widzisz… – Odezwał się pokrzywdzony Flaming.

   – Ale serio… zamknij się. – Powiedziałam nie mogąc już słuchać dosłownie nikogo.

   – Wszyscy się najlepiej zamknijcie… – Rzekł zbulwersowany Koteł dalej siadając na trawce tak jakby miał depresję.

   W jakimś momencie przyszedł wspaniały Tōshirō… tak… powiedział nam kim jest. Po jego wyrazie twarzy od razu można było poznać, że czeka nas pożądany wpierdol. Aż mi się pewna piosenka przypomniała:

   Podszedł tak do nas krzyżując przy tym ręce i patrząc na nas z wielką urazą do nas.

   – Zdajecie sobię sprawę, jakie problemy będziecie mieli, a nawet już macie? – Po tych słowach zerknął na Szayela.

   Nikt z nas nie odezwał się tylko opuściliśmy wzrok i patrzyliśmy na swoje stopy.

   – Ale panie kapitanie… – Odezwał się nagle Nnoitra. – My tylko chcieliśmy uratować naszego kolegę.

   – Nawet po tym, co zrobił? – Dopytywał się białowłosy.

   – Tak. To jest nasz przyjaciel i jak jeden z nas ma cierpieć, to reszta z nim. – Po tym Landryn położył dłonie na sercu widocznie zauroczony tą gadką. Niedługo się weźmie i zakocha… – I prosimy, żeby pan nic o nas nie mówił…

   – Nie zamierzam milczeć w takiej sprawie. – Oznajmił stanowczo. – Sami wiedzieliście, w co się pakujecie i teraz poniesiecie konsekwencje.

   – To niesprawiedliwe… – Burknął Flaming.

   – Coś nie pasuje? – Spytał poddenerwowany jego słowami Hitsugaya.

   – Po prostu… – Zaczął się tłumaczyć, po czym spojrzał na nas patrzących bez przerwy na dół, a potem zpowrotem na kapitana. – Aj nie ważne…

   – Aha… – Zniecierpliwił się trochę. – Zaraz do was przyjdę… – Wszedł do pomieszczenia zwanego jego domem.

   Staliśmy tak sobie nie chcąc myśleć o niczym. Nagle Szayel się zerwał i łaził po całym podwórku.

Espada za kulisami | Bleach parodia [TRWAJĄ POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz