Zaczęłam powoli otwierać oczy, które najwidoczniej odmawiały mi jakiegokolwiek posłuszeństwa. Skrzywiłam się z tępego bólu w okolicach karku oraz prądu jaki przeszedł przez całą długość mojej ręki.
Pomieszczenie jest brudne, mokre i strasznie tu zimno, ale na szczęście pali się jakaś marna żarówka. Przeleciałam dokładniej wzrokiem po celi widząc moich nieprzytomnych przyjaciół leżących po kątach.
Wszystkich oprócz Steph i Amy. One dwa dni temu wyjechały poza miasto. Pojechały odwiedzić jakąś znajomą. Te to mają farta! Tydzień temu wygrały jakiś konkurs i dostały za darmo 2 bilety na koncert Shawna Mendesa!
Drgnęłam, gdy poczułam jak coś oparło się o mój bark. Chciałam odskoczyć ale coś uniemożliwiło mi ten tych, a mianowicie łańcuch na mojej kostce. Obróciłam głowę prawo, napotykając się z brązowymi tęczówkami Dylana.
- Dylan- szepnęłam, przykładając dłoń do jego policzka.
Chłopak niespokojnie się poruszył i uniósł brwi w zdziwieniu.
- Dylan- powtórzyłam, czując jak łzy napływają mi do oczu.
- Scar- wychrypiał i złapał się mocno za swój bok krzywiąc się przy tym nieznacznie.
Odchyliłam mu koszulkę i zobaczyłam wielkich rozmiarów ranę w okolicach mostka.
- Trzeba to opatrzyć- powiedziałam w skupieniu.- Gdzie my jesteśmy?
- To pewnie znowu Cami- warknął z odrazą.
- Czego ta kobieta od nas chce?- spytałam łamiącym się głosem.
Tak, mazgaje się i nic wam do tego! Ja już mam swoje przeżycia z porwaniem i uwierzcie mi to nie jest coś fajnego. Jestem jeszcze do tego pewna że ta psychopatka coś nam zrobi.
- Raz ,że pewnie chce twojego ojca, a dwa że chyba też mojego i mnie- spuścił wzrok, gdy zobaczył moją zszokowaną minę.
- Co?
- Ostatnio podsłuchałem rozmowę ojca że ma jakieś straszne zatargi z Sepentsami... rozmawiał wtedy z jakimś facetem który rzekomo ma mu pomóc.
Wtuliłam się w zdrowy bok chłopaka i poddałam się swoim standardowym myślom.
Czyli to prawda że mój ojciec żyje... ale dlaczego nie pokazał się wcześniej? Poradzilibyśmy sobie. Przecież od tego jest rodzina prawda? Powinniśmy być z nimi w najgorszych chwilach. Poza tym Ciekawe czy Patrick nas znajdzie.... chyba że tez tutaj gdzieś jest, ale napewno nie z nami. Gdzie my w ogóle jesteśmy? Czy to jest jeszcze San Francisco?
Czego ta psychopatka od nas dokładniej chce i jak to uzyska... przeraża mnie ta myśl co może nam zrobić.
Z rozmyślań wyrwał mnie chrapliwy głos blondyna.
- Co do chuja?!- warknął gdy otworzył oczy. Z przerażeniem przeleciał całe pomieszczenie napotykając się z naszą dwójką. - Cami.
Zaczął szarpać łańcuchem który śni drgnął.
- Przestań, to nic nie da- powiedział ze spokojem mój chłopak.
- Ta psychopatka znowu nami kontroluje!- krzyknął Thomas.- Chodź tu ty tępa pijawko!
Narobił takiego hałasu, że wszyscy członkowie ekipy zaczęli się wybudzać:
Nagle metalowe drzwi skrzypnęły a nich ustały 3 postacie, w tym jedna kobieca.
- Witam moich gości- odparła chamsko.- Jak się spało?
- Bardzo tu wygodnie- prychnęłam.
- To dobrze bo jeszcze sobie tu pozbędziecie- uśmiechnęła się cwanie- Do czasu,aż wasi ojcowie postanowią się pojawić.
- Mój ojciec nie żyje- odpowiedziałam szorstko.
Chociaż sama w to już nie wierze...
- Żyje i ma się dobrze. Jego ostatnie ślady obecności wykryto na terenach Kanady co oznacza że jest blisko nas. Twój ojciec jest mi coś winny Scarlett, a twoja osoba jest świetną kartą przetargową.
Powróciła wzrokiem do mojego chłopaka i przyjaciela.
- A was za to mam ochotę powolnie potorturować za to, że mnie zostawiliście na pewną smierć. Obaj wielce zakochani ale obydwoje zostawili mnie w płonącym budynku.... Oj, nie ładnie chłopcy...- podeszła bliżej nas. Puściła jedno z tych swoich typowych groźnych spojrzeń i wyciągnęła nóż w stronę Thomasa.- Jak szkoda, że twoja niewinna rodzina na tym ucierpi.
Przyłożyła mu nóż w okolicach twarzy i delikatnie nim przejeżdżała. Taka typowa gra wstępna...
- Spróbuj ich dotknąć a obiecuje, że nie zapomnisz o mnie przez resztę swojego życia.- splunął jej w twarz.
- Ty mały skurwysynie- warknęła i nacięła skórę chłopaka.- Trochę szacunku bo jak narazie wasze życie jest w moich rękach.
Wstała gwałtownie i udała się w stronę wyjścia. Jednak przypomniała mi się jedna bardzo istotna rzecz.
- Jeśli zaraz nie opatrzy się Dylana to on umrze- powiedziałam załamanym głosem, bo chłopak naprawdę wyglądał źle.
Dziewczyna popatrzyła się obojętnym wzrokiem na krzywiącego się z bólu bruneta.
- Zayn, opatrz chłopaka a potem przyjdź do mnie.- odparła i wyszła zostawiajac nas z chłopakiem, który cały czas stał w cieniu.
Po chwili wyszedł a wszyscy zrobili miny zdziwienia i złości.
- Zayn?!- wydarł się Max z Chrisem.
- Tak to ja- odparł szatyn.
- Ty mały zdrajco- warknął Dylan, któremu zaczęła ciec krew z nosa.
- Nie tak pochopnie kolego.- odparł.
- Halo?! Czy tylko ja nie wiem o co tu chodzi?!- powiedziałam zirytowana.
- Zayn, to nasz informator i pewnego rodzaju przyjaciel- odparł Dean.
- Miło mi że zasłużyłem na ten tytuł- prychnął.
- I równie dobrze go tracisz jeśli zaraz nie powiesz o co tu chodzi.- odparł Max.
- Nie mogę wam tu powiedzieć bo są kamery- podszedł bliżej bruneta i ukucnął przy nim. Zaczął przeglądać ranę na jego brzuchu- Uważaj, zapiecze- polał ranę odkażaczem na co chłopak zacisnął się mocniej wokół mojego tułowia.
Zniżył swoją pozycje i nachylił się do mojego ucha.
- Twój ojciec mi zapłacił abym miał ma ciebie tutaj oko. Spokojnie nie zabalujecie tutaj długo bo niedługo szykuje się akcja ratunkowa.- odchylił się, trzymając w ręku bandaż.- Tutaj jest!
Przebiegły z niego lis.
- Odpoczywaj. Jeszcze wieczorem posmaruje ci to maścią.
-Nie wiedziałem że znasz się na lekarskich sprawach- uniósł brwi Max.
- Bo się nie znam.- zaśmiał się i wstał.
- To jak..?- urwał Thomas, patrząc na zabandażowaną ranę bruneta.
- Nie pytaj.Do zobaczenia- wyszedł, zostawiajac nas samych.
- I co teraz? - zapytałam.
- Napewno nie będziemy czekać aż ktoś nas odratuję. Wyciągnę nas z tego.- odparł Dylan, patrząc wymownie na Maxa i Thomasa.
- Zgadzam się w stu procentach. Ale jak to zrobimy?- spytał Thomas.
- I to wam się właśnie nie spodoba....- powiedział patrząc na mnie niepewnym wzrokiem.
...Już mi się nie podoba....
YOU ARE READING
Before Death Comes
Tínedžerská beletria- Kochasz go?- zapytała podejrzliwie. - Kocham i to mnie właśnie kurwa przeraża...- odparła. ~~~~ - Od kiedy z ciebie taki gentelman? - zapytałam podejrzliwie - Od kiedy zrozumiałem, że mam dla kogo nim być- odparł z seksowną chrypką w głosie. ~~~~ ...