#22

2.3K 83 16
                                    

Thomas'POV

Siedzieliśmy w samochodzie, wyczekując jeszcze jedynie jak zwykle spóźnionego Dylana.

Kiedy zdjął kurtkę, widać było że miał na szyi sporej rozmiarów malinkę. Na ten widok zachciało mi się śmiać.

Sky to zadziorna laska.

- Dylan chyba coś cię użarło w szyję- zauważył Max.- Nie wiedziałem, że w mieście są wampiry.

Dean i Dave parsknęli śmiechem a ja sam nie mogąc wytrzymać, dołączyłem do nich.

- Oh stary... są i to cholernie seksowne- odpowiedział z uśmiechem.

- Dobra, koniec wygłupów- odezwał się dotąd milczący Patrick- Mamy ważną sprawę do załatwienia.

- Mianowicie?- wtrąciłem.

- Dzisiaj podobno w mieście ma się pojawić ten cały szef Serpentsów o którym nam tyle opowiadałeś.- powiedział.

- Skąd o tym wiesz?- spytałem zaintrygowany.

Jak jemu się udało tego dowiedzieć gdy ja nie mogłem nawet poznać tego gościa mimo, że byłem takim jakby szefem zastępowym.

- Mamy wtyki.- odparł.

- Zayn i Hayley?- spytałem

- No jasne- odpowiedział Dylan.

- Nie sądzę, aby oni byli wiarygodnym źródłem.

- Przez tyle lat tylko raz się na nich zawiedliśmy- odpowiedział. -Wracając do tematu. Ich szef ma się zjawić na lotnisku niedaleko San Diego i uprzedzam,że my też tam będziemy. Chcemy się dowiedzieć kim on jest więc będziemy ich śledzić.

- Ale po co nas tak dużo?- spytał znudzony Dean.

- Dlatego, że ma być strasznie dużo ludzi do ochrony i w wypadku gdyby nas zauważyli musimy się bronić. W siedzibie zostawiłem jedynie Chrisa i Paula. Jeden siedzi w domu a drugi przy komputerze w bazie i monitoruje przemieszczanie się helikoptera.

- Jeszcze jakieś pytania?- dodał.

Podkręciliśmy przecząco głowami.

- To dobrze, bo tak długo nam to wszystko zeszło że jesteśmy- powiedział.

Sky'POV

Obudził mnie straszny hałas dobiegający z parteru domu. Zbiegłam po schodach, zahaczając oczywiście o dywan przez co wylądowałam twarzą na panelach.

- Kurwa- przeklnęłam w duchu, że nikt nie widział mojej gleby.

Otworzyłam drzwi wejściowe, widząc przed sobą wysoką i zgrabną brunetkę.

- Tak?- spytałam, uchylając drzwi.

- Szukam Patricka O'Briena. Mieszka tu prawda?

- Mieszka, ale w chwili obecnej nie ma go w domu- odparłam.- W czymś pomóc?

- Jakbyś mogła to przekaż mu te list- podała mi do ręki białą kopertę.

Zniknęła mi z pola widzenia równie szybko jak się pojawiła. Dziwne.

Korciło mnie, żeby otworzyć papier. Stwierdziłam jednak, że to będzie strasznie chamskie i nie w porządku w stosunku do człowieka który dla mnie tyle zrobił.

Położyłam się na kanapie w salonie, włączając pierwszy lepszy film którego i tak pewnie nie zaczaje.

W pewnym momencie którego nie pamietam gdy do mnie dosiadła się Amy i zaczęła wpierdalać mój popcorn. Nie miałam nawet siły jej nawsadzać, bo usnęłam na jej ramieniu.

Thomas'POV

Wjechał w przyleśny parking, oddalony od lotniska o jakieś 200 metrów.

Nie odzywaliśmy się do siebie, bo chcieliśmy zachować jak największą powagę w tym momencie.

Mamy szanse zobaczyć tego sławnego gangstera i wyprzedzić go, znając jego zamiary.

Tak może wam się to wydawać dziwne... ale tutaj w świecie „ show-biznesu"( wyczuj ten sarkazm) wszyscy się praktycznie znamy.

Wiemy z kim możemy trzymać a kogo trzeba się pozbyć.
Niestety tak już jest i nikt na to nic nieporadzi.

Jest przeszkoda to trzeba ją wyeliminować. Jest okazja, to bierzemy.

Stanęliśmy za niewielkich rozmiarów budką. Przed nią znajdował się pas na którym po chwili zjawił się dany helikopter.

Ludzie zaczęli się zbierać w otoczeniu maszyny. Wszyscy prawdopodobnie należeli do węży. Zachowywali się nie jak gady tylko jak psy oczekujące swojego właściciela. Co się z tym światem dzieje?

Z helikoptera wyszło 4 facetów w garniturach co strasznie nasunęło mi na myśl film „ Faceci w czerni". Nie oceniajcie mnie okej?
Wychyliłem się nieco bardziej aby móc dokładnie się przyjrzeć.

- Thomas! Co ty robisz!- krzyknął pół szeptem Max.

Posłałem Dylanowi porozumiewawcze spojrzenie i po chwili razem czołgaliśmy się do najbliższego miejsca, które posłuży nam jako osłonę przed zdradzeniem swojego miejsca.

- Ale wkurwisz starego- stwierdził Dylan.

- Jakby nie patrzeć to ty też w tym siedzisz. Teraz cicho- pomachałem mu dłonią przed twarzą i skupiłem się na wychodzącej postaci.

Czekaj... czekaj kurwa.
Czy to już ten wiek że mam zwidy?

Czy właśnie z helikoptera wysiadła kobieta?

I to w towarzystwie wszystkich węży którzy się przed nią płaszczą?

- Dylan czy ty tez to widzisz?- wolałem się upewnić.

- Tak.. nie wydaje ci się znajoma ta dziewczyna?

Miała przeciwsłoneczne na nosie. Oprócz tego miała długie blond włosy zaplecione w warkocza.

Jednak coś nie dawało mi spokoju.

Tem tatuaż na szyi. Już gdzieś go widziałem...: Boże czemu nie mogę sobie teraz tego przypomnieć co?
.......
Już wiem!

O nie.. to niemożliwe. Tylko jedna osoba miała taki tatuaż o wzorze krwawiącego serca.

Dylan chyba też się zorientował. Na jego twarzy wymalowało się jedno wielkie zaskoczenie.
Sam nie byłem też jakoś niewzruszony.

Brunet wyrwał się zza naszej kryjówki i wybiegł na sam środek zbiorowiska.

- Cami?!- krzyknął, zwracając uwagę wszystkich przybyłych.

Cały nasz plan jebnął się w łeb w momencie gdy Dylan wyszedł zza osłony.

Dziewczyna spojrzała się na jego twarz ale nadal niewzruszona, odwróciła się napięcie.

Pociągnęła za tym wszystkich swoich ludzi, którzy jedynie obdarzając nas nienawistnym spojrzeniem, poszli za swoją panią.

Co tu się kurwa dzieje?!

Before Death ComesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz