🌹 35 🌹

1K 135 11
                                    

- Jesteście stuprocentowo pewni, że mam to zrobić? - spytał Mark, zatrzymując swoją dłoń kilka centymetrów od czoła Yuty, który na jego prośbę jeszcze nie został wybudzony.

Minęło ponad pół godziny, od kiedy chłopcy zgodzili się na plan swojego lidera, który aż do teraz nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Nadzieja, jaka biła od jego podopiecznych, była wręcz wzruszająca, szczególnie po tym, jak Chenle wyznał mu, iż tak naprawdę od początku wierzył w niego całym swoim sercem. Lecz mimo wszystko teraz po omówieniu szczegółów planu i dopracowaniu nieścisłości, stres ponownie zawitał wśród Obdarzonych, którzy zebrawszy się wokół Yuty, czekali na ostateczne potwierdzenie od lidera. Niestety jego uśmiech poszedł w zapomnienie, głównie przez brzemię odpowiedzialności, jakie musiał na sobie dźwigać.

- Tak, nie mamy innego wyjścia - odpowiedział Taeyong, westchnąwszy, ponieważ chciał już nie mieć już za sobą ten moment. - Usuń mu cały wczorajszy dzień lub chociaż do momentu, w którym łatwo będziemy mogli wyjaśnić mu to, co tu robi.

- Może do naszego treningu? - zaproponował Jaemin, widząc, że brązowowłosy nie ma żadnego pomysłu. - Powiemy mu, że jego moc wyszła spod kontroli, a on stracił przytomność. Nie będzie nic podejrzewał.

- Dlaczego? Przecież mdlenie jednak nie jest u nas normalne - spytał zaciekawiony Ten, zauważywszy spojrzenia, które posyłała sobie para.

- To akurat nie jest ważne w tym momencie - stwierdził Jeno, obejmujący ramieniem swojego ukochanego, jako iż wiedział, że ten wciąż nie jest przekonany do pomysłu jego przyjaciół. - Ważne, że zadziała. Na pewno zadziała, nie muszę tego tłumaczyć - dodał, widząc, jak Donghyuck otwiera buzię, by coś powiedzieć.

- Kiedyś i tak będziesz musiał, ale chcę mieć to tak samo z głowy jak ty, więc dziś ci się upiecze - odparł czerwonowłosy, na co chłopak posłał mu wymuszony uśmiech, który zniknął tak szybko, jak się pojawił. - Możesz zaczynać, skarbie.

Donghyuck uśmiechnął się do swojego chłopaka, który odpowiedział mu tym samym, a następnie odsunął się od Marka, by przypadkiem nie rozproszyć go swoją obecnością. Chłopakowi przypadło najważniejsze zadanie, ponieważ od tego, czy na pewno usunie każdą cząstkę dnia zależało to, czy na pewno Yuta uwierzy im, że ten pechowy dzień nie miał miejsca. Zamknąwszy oczy, Mark dotknął czoła przyjaciela, a po chwili zmarszczył brwi, kiedy zanurzył się w jego wspomnieniach, od razu zostając otoczonym przez masę sprzecznych emocji, z którymi musiał wręcz walczyć, by zostawiły go w spokoju i pozwoliły mu działać.

Mina Marka jasno dawała do zrozumienia reszcie Obdarzonych, że nie jest mu łatwo, ze względu na wydarzenia, jak i emocje, dlatego domyślili się, że cały proces zajmie co najmniej kilka minut brązowowłosemu, więc cofnęli się parę kroków, by dać mu więcej przestrzeni. Obok dwójki chłopców został jedynie Donghyuck pilnujący swojego ukochanego oraz Doyoung, który co jakiś czas sprawdzał, czy na pewno Yuta wciąż jest pogrążony we śnie, ponieważ gdyby obudził się w tym momencie, ich plan spełzłby na niczym. Choć Jaemin też chciał zostać w pobliżu, jego chłopak nie pozwolił mu na to, łapiąc go za rękę i odciągając go pod ścianę rezydencji, pod którą na szczęście nikt inny nie stał.

- Skarbie, nie musisz się niczym martwić, jestem pewien, że wszystko skończy się dobrze - zapewnił go Jeno, uspokajająco głaszcząc jego ramiona, lecz ten odpowiedział mu cichym westchnieniem.

- Boję się o Sichenga, boję się o to, że tak naprawdę nie mamy pojęcia, co on czuje - wyszeptał Jaemin, spoglądając na ukochanego. - I co jeśli się wystraszy? Lub złamie serce Yucie? Jest tyle niewiadomych...

- Nana, spokojnie, Sicheng jest aniołem i na pewno nie powie niczego niemiłego Yucie - wtrącił się do ich rozmowy Jisung, rozglądając się przy tym za Chenle, którego rękę wypuścił zaledwie na sekundę, a ten już zdążył gdzieś uciec.

everyone can fall in love || nomin ||Where stories live. Discover now