Dla OfficialAustriaBober - jak wszystkie ❤️
{1025}
- Wychodzisz? - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się do narzeczonego z uśmiechem.
- Tak, jadę do Mai, chciała pogadać - przypomniałem mu.
- No tak, mówiłeś - rzucił. - Nie przyjedź do Salzburga zbyt późno, ok? - podszedł do mnie bliżej. - Zabiorę wszystkie nasze rzeczy.
- Ok - objąłem go. Będę przed dwudziestą... A przynajmniej się postaram - pocałowałem go lekko.
- Jak dotrzesz później niż o dziewiątej, to czeka cię kara - ostrzegł, obejmując mnie w pasie.
- Tak? A jaka? - stanąłem na palcach i objąłem ramionami jego szyję.
- Spóźnij się, to się dowiesz - pocałował mnie w czoło.
- Uwielbiam twoje oczy - powiedziałem zupełnie bez związku z naszą rozmowa, patrząc w ciemnoniebieskie oczy mojego narzeczonego. Przesunąłem rękę, kładąc ją na jego szyi i muskając szczękę kciukiem.
- Oczy? - zmarszczył brwi.
- Tak. Kocham je - uśmiechnąłem się. Michi przewrócił oczami i złączył lekko nasze usta.
- Idź już, bo gadasz głupoty - zaśmiał się.
- Przytul mnie jeszcze i już idę - wtuliłem się w niego. Kiedy objął mnie ramionami, wykorzystałem sytuację i w miejscu na szyi, gdzie nie ma łaskotek, zrobiłem mu dużą malinkę.
- Stefan - westchnął. - Ile ty masz lat?
- Odezwał się - zaśmiałem się. - Ty zawsze robisz mi malinki.
- Ostatnio ci nie robiłem, chcesz to zmienić? - zapytał.
- Nie - ze śmiechem położyłem dłonie na szyi, zasłaniając ją. Michael się śmiał, ale nie skomentował tego.
- Kocham cię - pocałował mnie lekko.
- Ja ciebie też - odparłem i odsunąłem się od niego, a blondyn niechętnie wypuścił mnie z ramion. - Do zobaczenia wieczorem.
- Na razie, słońce - rzucił, a ja wyszedłem.
Tak jak powiedziałem Hayboeckowi, pojechałem do mieszkania Mai, która już na mnie czekała.
- No mów już - przewróciłem oczami. - Aż się trzęsiesz z ekscytacji.
- Co tu mówić - rzuciła i pokazała mi rękę. Zobaczyłem pierścionek na serdecznym palcu.
- O kurwa - złapałem jej dłoń i przyjrzałem się biżuterii. - Ale wielki - przeniosłem wzrok na twarz przyjaciółki. - Kiedy się oświadczył?
- Dwa dni temu... Boże! Jestem taka szczęśliwa - uśmiechnęła się szeroko.
- Widzę - zaśmiałem się. - Cieszę się z tego.
Rozmawiało nam się dobrze jak zawsze. Czas też leciał szybko jak zawsze i nim się spostrzegłem było już po 18.
- O Boże - jęknąłem. - Michi mnie zabije... Miałem być przed 9 w Salzburgu - wstałem z kanapy.
- Dlaczego?
- Nie lubi, gdy jeżdżę w nocy. Martwi się.
- Słodko... Od półtora roku czekam, aż przestaniecie być tacy słodcy i się chyba nie doczekam.
- Nie jesteśmy tacy słodcy... Daj spokój.
- Nie widzisz tego z boku - oznajmiła, gdy zakładałem buty. - Michael patrzy na ciebie jak na ósmy cud świata... Wpatrzony w ciebie jak w obrazek... Ale ty w niego mniej niż on ciebie... - zauważyła.
ESTÁ A LER
It's me, your Stefan | Kraftboeck
FanficHistoria o miłości ponad podziałami i nietolerancją.