Dla OfficialAustriaBober ❤️
{2035}
- Kochanie - Michi przecierając oczy wszedł do kuchni. - Zrobisz mi kawę? - usiadł przy stole.
- Jasne - uśmiechnąłem się. - Zrobiłem ci coś do jedzenia - postawiłem przed nim talerz.
- Dzięki, skarbie.
- Ciężka noc? - zaszedłem go od tyłu i objąłem za szyję.
- To mało powiedziane... Jakiś koleś się czegoś naćpał i rzucił się do mnie z łapami, bo mu się uroiło, że zaliczyłem jego laskę - odchylił głowę do tyłu.
- Ale nic ci nie zrobił? - pocałowałem go w czoło.
- Nic poważnego... Złapaliśmy się trochę, poszarpaliśmy, ale zdążyła przyjść ochrona zanim doszło do rękoczynów...
- To dobrze - znowu pocałowałem go w czoło.
- Nie pracujesz dziś? Przecież jest sobota.
- Kochanie - zaśmiałem się. - Jest piętnasta - pokręciłem głową.
- Mogłem sobie nastawić budzik - westchnął. Odsunąłem się od niego i wziąłem swoją kawę. - Przyjdziesz dziś? - zaczął jeść.
- Jak uda mi się wyciągnąć Mayę to tak... Bo sam to będę siedział przy barze i ci marudził - usiadłem na blacie.
- Jakoś bym to przeżył.
- A może wezmę Daniela?
- Nie wkurzaj mnie - westchnął. - Jakbyś miał mi go tam przyprowadzić to wolałbym żebyś został w domu... Poza tym, rozmawiałem z nim wczoraj.
- I co ci powiedział?
- Że będzie się trzymał od ciebie z daleka i szanuje to, że jesteś w związku. I przeprosił, że się do ciebie przystawiał... Ale powiedział to dopiero jak dostał w gębę.
- Uderzyłeś go?! Dlaczego?!
- Bo zaczął rozmowę od tego, że mu się podobasz... Trochę się zdenerwowałem... Tak trochę...
- Nie powinieneś był go uderzyć - pokręciłem głową.
- Wiem, ale... Cholera, Stefan... Jak on zaczął mi opowiadać, że mu się podobasz to jak się miałem nie wkurzyć? Przecież...
- Michi - przerwałem mu. - Rozumiem, wkurzyłeś się... Nie o to mi chodzi.
- Nie żałuję tego. Uważam, że dobrze zrobiłem - oznajmił patrząc mi w oczy.
- Ok.
- Nic nie powiesz? - zdziwił się.
- A co mam powiedzieć? Wiesz, że nie pochwalam przemocy, ale rozumiem dlaczego go uderzyłeś. Skończony temat.
Pokiwał głową i skończył jeść. Patrzyłem na niego. Nigdy nie sądziłem, że będzie w stanie kogoś uderzyć. Nigdy. Zawsze mi się wydawało, że jest jedną z najłagodniejszych osób, które znam.
- Stefan! - podniósł głos. - Wszystko ok? - zmarszczył brwi.
- Tak, zamyśliłem się trochę - zszedłem z blatu, postawiłem na nim kubek i podszedłem do niego. Wpakowałem mu się na kolana i objąłem ramionami jego szyję. - Kocham cię - wyszeptałem mi do ucha.
- Na pewno wszystko ok? - położył dłonie na moich biodrach.
- Tak. Po prostu chcę się poprzytulać - odparłem.
JE LEEST
It's me, your Stefan | Kraftboeck
FanfictieHistoria o miłości ponad podziałami i nietolerancją.