30. Nie rób tego

475 67 11
                                    

Dla OfficialAustriaBober

Daniel więcej ze mną nie rozmawiał. Nie wiem czy sam z siebie odpuścił, czy Michael maczał w tym palce, ale jeśli tak, to wolałem żyć w nieświadomości.

Uparcie szukaliśmy mieszkania w Salzburgu, aby to w którym teraz mieszkamy móc wynająć tak jak moje poprzednie lokum. Zawsze byśmy w ten sposób trochę zarobili.

Michi skończył pisać pracę magisterską, z czego był bardzo zadowolony, więc teraz mieliśmy trochę luzu.

- Wiesz co sobie przypomniałem? - mruknął blondyn, gdy leżeliśmy w salonie, to znaczy ja leżałem na kanapie z laptopem na brzuch, a Michi siedział w fotelu, założył nogi na stolik i trzymał komputer na udach.

- Co?

- Pamiętasz wizytę twojej mamy? I gdy poniżej do mnie przyszedłeś? - uśmiechał się do mnie.

- No tak... Pierwszy raz wtedy doszło między nami do czegoś więcej - na moje usta wpłynął uśmiech.

- A pamiętasz o co cię zapytałem?

- O nie - jęknąłem i zakryłem twarz dłońmi.

- Nadal nie usłyszałem odpowiedzi, a obrączki kupiłem - zaśmiał się. - Więc?

- Nie wiem o co ci chodzi - odstawiłem laptop i usiadłem. - Kawy chciałeś, tak? - wstałem, a Michi roześmiał się głośno.

- Ale serio chcę wiedzieć - postawił komputer na stoliku.

- Wcale. Zmieńmy temat - czułem jak moje policzki zrobiły się gorące.

- To teraz, a wcześniej?

- Musimy o tym rozmawiać? - spojrzałem na niego i założyłem ręce na piersi.

- Jestem ciekawy - wyciągnął do mnie rękę. - Chodź do mnie - poprosił, ale nawet nie drgnąłem, więc Michi tylko się zaśmiał. - No chodź, skarbie - uśmiechnął się do mnie tym specjalnym uśmiechem, który był tylko dla mnie. Podszedłem i wpakowałem się mu na kolana. Objąłem ramionami jego szyję i dałem mu buziaka. - Więc? - przesunął dłońmi po moim ciele.

- Zmień już temat - pociągnąłem go lekko za włosy, wygodniej siadając na jego udach.

- Dlaczego tak się to krępuje? - zmarszczył brwi. - Przecież to normalne.

- Jak ty mnie denerwujesz - westchnąłem, na co on się zaśmiał. Uderzyłem go w ramię i chciałem się odsunąć, ale mocno mnie trzymał. - Puść mnie - poprosiłem.

- Nie - odparł.

Siłowałem się z nim chwilę, ale oczywiście nie miałem najmniejszej szansy, więc żeby zyskać przewagę, pocałowałem go, a kiedy przesunął dłonie po moim ciele, wstałem szybko. Już chciałem mówić, że wygrałem, ale Michi złapał mnie za rękę i pociągnął na siebie, obejmując mnie mocno w pasie i przytulając się do moich pleców.

- A ty chciałeś żebym zrezygnował z siłowni... Wtedy już w ogóle nie miałabym żadnych szans - zaśmiałem się, opierając plecami o jego piersi i napierając pośladkami na jego krocze.

- Złośliwiec - pocałował mój kark.

- Nie musisz już iść? - zapytałem że śmiechem.

- Wyrzucasz mnie?

- Tak. Już po - zerknąłem na zegarek, który miał na nadgarstku - 18.

- O cholera - wstał, a ja się zaśmiałem. Padłem na kanapę, a Michi poszedł się przebrać. Kilka minut później wrócił i stanął za kanapą, opierając się o oparcie kanapy.

It's me, your Stefan | KraftboeckWhere stories live. Discover now