Zaczynają mi się ferie, więc pewnie będę miała sporo wolnego, a to oznacza, że może pojawiać się więcej shotów i może pojawią się nowe rozdziały syndromu Sztokholmskiego :-D
{853}
Widziałem jak trudne to wszystko było dla Michaela. Był bardzo związany ze swoją mamą i nie próbował tego ukrywać. Najgorsze było to, że nie mogłem mu pomóc, nie mogłem zabrać jego smutku, jedynie mogłem być przy nim i wspierać.
Wieczorem, po całej uroczystości pogrzebowej, siedzieliśmy we trójkę, Michi, ja i Stefan, w salonie. Chłopaki pili jakąś whisky, a ja siedziałem z nimi dla towarzystwa. Alex już dawno poszedł spać, tak samo jak ich ojciec. Ale wcale im się nie dziwię, to był dla nich wszystkich trudny dzień.
- Nalej mi jeszcze - Michael postawił swoją szklaneczkę na stoliku przed nami. Stefan spojrzał na niego, ale nic nie powiedział tylko dolał mu alkoholu. Mój chłopak westchnął, oparł łokcie o kolana i spuścił głowę.
Przysunąłem się do niego i objąłem go w pasie, opierając brodę o jego bark. Pocałowałem go za uchem, a on obrócił głowę, patrząc na mnie smutno. Przesunąłem lewą ręką po jego plecach i wplątałem ją w jego włosy, aby przeczesać je palcami.
Michael sięgnął po swój alkohol i wypił zawartość szklanki na raz, kiwnął bratu głową, aby jeszcze mu nalał.
- Nie pij już - poprosiłem, bo Michael wypił z bratem naprawdę dużo.
- Ostatni - szepnął.
Stefan nalał mu alkohol, dolał sobie i odstawił butelkę na podłogę. Tą ostatnią porcję alkoholu obaj pili powoli. Rozmawiali cicho o swojej mamie, wspominając kilka sytuacji przy których całą trójką się śmieliśmy.
- Pamiętasz jak byłeś w trzeciej klasie i rozerwałeś na rękawie nową kurtkę? - zapytał Stefan.
- Pamiętam... Mama się wściekła - uśmiechnął się. - Najbardziej pamiętam, że jak byliśmy dziećmi i się kłóciliśmy to się denerwowała...
- Zawsze się denerwowała jak się kłóciliśmy. Nawet teraz... Przecież jak ostatnio wszyscy byliśmy w domu też się spięliśmy...
- Kazała ci mnie przepraszać - Michi uśmiechnął się lekko. - Jakbyśmy byli dziećmi... - westchnął.
Zapadła cisza. Chłopaki pogrążyli się w swoich myślach, a ciszę przerwał dopiero Stefan, który poinformował nas, że musi jechać do domu.
- Odwiozę cię - zaproponowałem.
- Wezwę taksówkę - uśmiechnął się. - Nie kłopocz się - wstał.
- Poczekam z tobą - Michael podniósł się z kanapy.
- Pójdę na górę - stwierdziłem.
Chciałem zostawić ich na chwilę samych. Wiem, że tego chcą, choć żaden się nie przyzna.
Kiedy wszedłem do pokoju, który kiedyś należał do Michaela, a gdy przyjeżdża do domu rodzinnego nadal go zajmuje, pościeliłem łóżko i zapaliłem lampkę, która stała na biurku. Wziąłem swoją walizkę i położyłem ją na łóżku, szukałem w niej mojej piżamy, gdy Hayboeck wszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku koło mojej walizki.
- Jak tam? - spojrzałem na niego, odstawiając walizkę na podłogę.
- Przytul mnie - popatrzył mi w oczy. Zbliżyłem się do niego i objąłem. Chłopak wtulił się we mnie mocno. Przeczesywałem palcami jego włosy. Dopiero teraz pozwolił sobie na łzy. Nie próbowałem go uspokajać, czy pocieszać, bo wiem, że to byłoby bez skutku i sensu. Po prostu byłem. Przytulałem go mocno do siebie. Chciałem, aby wiedział, że może na mnie liczyć, że zawsze będę obok niego.
- Kochanie - pocałowałem go w głowę, gdy się uspokoił. - Weź prysznic i się połóż... Odpocznij - szepnąłem. Pokiwał głową, ale nie drgnął nawet o centymetr. - Chodź - odsunąłem się trochę, a on podniósł na mnie wzrok. Pogłaskałem go po policzku.
- Nie chcę... Rano wezmę prysznic... Połóżmy się już - wzruszył ramionami i przyciągnął mnie ponownie, aby się przytulić. Nic nie mówiąc, wpakowałem mu się na kolana i objąłem go mocno.
- Michael - szepnąłem, opierając czoło o jego. - Pamiętaj, że jestem obok... I zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem... I cieszę się z tego - pocałował lekko moje usta.
- Idziemy spać? - przesunąłem dłonie na jego szyję.
- Idziemy - pokiwał głową i odsunął się trochę.
Zaczął rozpinać moją koszulę. Pozwoliłem mu na to. Gdy rozpiął już wszystkie guziki, zsunął granatowy materiał z moich ramion, złożył kilka delikatnych pocałunków na moich obojczykach i mostku, aby następnie odpiąć mankiety żeby koszula zsunęła się na dywan. Michi przesunął dłońmi po bokach mojego ciała, nie odrywając wzroku od swoich rąk. Potem musnął delikatnie mój brzuch i klatkę piersiową, aby na koniec wziąć w dłonie moją twarz i złączyć nasze usta w pocałunku. Odwzajemniłem pieszczotę, jednocześnie ją pogłębiając. Wplątałem palce w blond włosy mojego chłopaka, a on przycisnął mnie do siebie mocno.
- Nie masz pojęcia... - szeptał w moje usta - jak bardzo cię teraz potrzebuję - głos mu się załamał.
- Jestem tu... Cały czas, kochanie - wyszeptałem.
Michael przytulił się do mnie mocno, chowając twarz w mojej szyi.
- Nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma - powiedział, a ja poczułem jego łzy na skórze. - Że już z nią nie porozmawiam, że... - głos ponownie odmówił mu posłuszeństwa. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć - mówił, a ja głaskałem go po głowie.
- To trudne - szepnąłem. - Możesz na mnie liczyć... Będę przy tobie - odsunąłem się trochę i wziąłem jego twarz w dłonie. - Zawsze... Kocham cię i chcę cię wspierać, kochanie - oparłem czoło o jego.
- Dziękuję.
- Nie dziękuj mi - pocałowałem go w kącik ust. - Ja po prostu cię kocham, więc to oczywiste, że przy tobie jestem.
- Lubię, gdy mówisz, że mnie kochasz - szepnął, a ja się uśmiechnąłem.
- Kocham cię - musnąłem wargami drugi kącik jego ust. - Kocham - brodę. - Kocham - nos. - Kocham - czoło. - Bardzo kocham - usta.
- Ja ciebie też... Dobrze, że cię mam.
- Masz mnie, oczywiście, że mnie masz - uśmiechnąłem się. Usta Michaela też rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.
ČTEŠ
It's me, your Stefan | Kraftboeck
FanfikceHistoria o miłości ponad podziałami i nietolerancją.