35. Pakuj te graty

389 61 25
                                    

W mediach zdjęcie przerobione przez OfficialAustriaBober

{468} - wiem, że krótki, ale następny będzie to rekompensował 😁

- No pomóż mi trochę - jęknąłem. Pakowałem nasze rzeczy, a Michi wynosił wcześniej przeze mnie spakowane do salonu i tam je ustawiał.

- Przecież pomagam - wziął kolejny karton. - Dzwoniłem do firmy od przeprowadzek i powiedziałem żeby jednak byli jutro na ósmą - powiedział.

- Dobrze. Chyba się wyrobimy... - westchnąłem.

- Próbowałeś się dogadać z szefową? - zapytał i wyniósł karton, a po chwili wrócił.

- Tak, ale nie doszliśmy do porozumienia... Więc się zwolniłem... Znajdę coś jak się już przeprowadzimy - oznajmiłem, chowając nasze zdjęcia do pudła.

- Bez pośpiechu, słońce - blondyn wziął kolejny karton i podszedł do biurka, gdzie zaczął pakować różne drobne rzeczy. - Przecież damy sobie radę... Skup się teraz na sesji...

- Bardziej się stresuję twoją obroną - rzuciłem, na co chłopak się zaśmiał.

- Obronię na piątkę - odparł. Pokręciłem głową, nie patrząc na niego. Po chwili zaszedł mnie od tyłu i objął mocno, unieruchomiając mi ręce.

- Nie wierzysz we mnie - ugryzł mnie w, odsłonięty przez koszulkę na ramiączka, bark.

- Aua - roześmiałem się. - Dlaczego mnie gryziesz?

- Bo mogę - pocałował mnie w szyję.

- Puść mnie już, musimy się pakować - oparłem się o niego.

- A może zrobimy przerwę? - Michi poluzował uścisk.

- Nie. Pakuj te graty. Jutro się stąd wyprowadzamy. Chcę się stąd jak najszybciej wynieść.

- Dobrze, dobrze - pocałował mnie w skroń i się odsunął.

Wróciliśmy do swoich zadań. Pakowanie skończyliśmy kilka minut po pierwszej. Padliśmy w poprzek łóżka z jego dwóch stron.

- Nie mam siły - jęknąłem.

- A ja jestem głodny - westchnął mój narzeczony. - Zjadłbym pizzę.

- Ja też, ale już późno.

- To zamówię, co? - przekręcił się na bok i popatrzył na mnie.

- To zamów. A ja idę pod prysznic - podniosłem się i wyszedłem z sypialni. Wchodząc do łazienki, słyszałem jak Michi rozmawia przez telefon.

Nie spieszyłem się pod prysznicem. Pozwoliłem, aby gorąca woda spływała po moim ciele. Całkowicie wyłączyłem myślenie. Nie chciałem, aby przyszedł mi do głowy jakiś głupi powód rozmyślań.
Powoli umyłem całe ciało oraz włosy i wyszedłem z kabiny.  Wytarłem się, założyłem piżamę i wyszedłem z łazienki.

Michaela znalazłem w salonie, siedział na kanapie bawiąc się telefonem, a na stoliku leżał karton z pizzą.

- Czemu nie jesz? - usiadłem obok niego.

- Czekałem na ciebie - odparł, odkładając telefon. Sięgnął po karton, otworzył go i postawił na kanapie między nami.

- Kocham cię - szepnąłem, widząc jaką pizzę zamówił. Michi zaśmiał się głośno i wziął kawałek.

Jedliśmy w ciszy. Pizza była świetna. Zjadłem trzy kawałki, w sumie nie byłem jakoś bardzo głodny. Michi dokończył pizzę, oczywiście nie mogłem się powstrzymać od komentarza, że dużo je. Chłopak tylko przewrócił oczami i rzucił, że idzie pod prysznic. Dał mi buziaka i wyszedł z salonu.

Sprzątałem karton po pizzy i poszedłem do sypialni. Położyłem się do łóżka i czekałem na Michaela, który dołączyły do mnie kilka minut później. Objął mnie ramieniem w pasie, pocałował mnie w ramię i położył głowę na poduszce. Przymknąłem oczy i odpłynąłem do krainy Morfeusza.

It's me, your Stefan | KraftboeckWhere stories live. Discover now