• 15 •

2.3K 94 128
                                    

Opsiówka! Komentarze = aktywność = next.

Brązowo oki zaskoczył z grzbietu swojego smoka.

W końcu wrócił do domu. Nie wiedział do końca, dlaczego uciekł, ale wiedział, że musi unikać jednego człowieka jak ogień wody.
Ruszył kręta ścieżką, która prowadziła do ogrodu Misako.

Przekroczył próg ogrodzenia i od razu zobaczył pełno balonów i fajerwerki.
Czyżby to wszytko było dla niego? Przecież zranił tak dużo osób swoją ucieczką, a oni teraz go witają jakby wygrał w jakiegoś totka.
Spojrzał po znajomych twarzach.

- Kai! Wróciłeś! - zawołała jego siostra. Tak bardzo za nią tęsknił. Za wszystkimi i nie obchodziło go to, że były to tylko dwa tygodnie. Dla Kaia były to dwa miesiące.

Przytulił niższą od siebie dziewczynę i uśmiech nie schodził mu z ust.
Przywitał się jeszcze z innymi aż nie dostrzegł swojej miłości - Skylor.
Dziewczyna podbiegła do Smitha na wysokich obcasach, przytuliła go i musnęła swoimi ustami wargi Kaia na co chłopak pogłębił pocałunek.

- Tylko mi się tu nie cimcirimcić! - zawołał Garmadon, podchodząc do wszystkich.

Para oderwała się od siebie i spojrzała z wyrzutem w stronę brata Mistrza Wu. Garmadon w odpowiedzi jedynie uśmiechnął się i zaczął rozmawiać z Misako o tym co będzie na kolacje.

- Stary, pojebało cię czy co, żeby uciekać? - odezwał się po chwili Cole.

- Musiałem. Nie mogłem tutaj dłużej zostać, bo on tutaj był. - westchnął zdruzgotany. - Poza tym to co było to było. Teraz jest teraz.

- Święte słowa. - zgodziła się z nim dziewczyna Zane'a.

Wszyscy dosiedli się do stołu, ale obok Cole'a było wolne jedno miejsce. Nikt nie pytał dlaczego, bo wiedzieli dobrze, że ten tylko czeka na swoją przyjaciółkę.
Zaczęli jeść tofu Misako.
Wszysycy chwalili danie kobiety, a ta uśmiechała się tylko w ramach odpowiedzi, ponieważ musiała słuchać marudzenia męża.

- Lloyd zaprowadzisz Kaia na nową perłę? - zapytał Wu swojego bratanka.

Blondyn pokiwał głową na 'tak' i ruszył w stronę latającego statku, który został naprawiony, po tym jak został zniszczony przez skamieniałego potwora, którego stworzył ojciec Lloyda, aby podbić Ninjago.
Na całe szczęście po powrocie z Krainy Oni i Smoków Ninja udało się odczarować Garmadona i przywrócić go do poprzedniej postaci. Lloyd wtedy cieszył się jak fan Ninjago, który dostał na urodziny nowy zestaw Ninjago.

- Perła w końcu odnowiona? - spytał Mistrz Ognia idąc za młodszym.

- Yep. Na całe szczęście. - zaśmiał się lekko zielonooki. - Kai poznaj nową Perłę Przeznaczenia.

Chłopak ustąpił miejsce Kaiowi i ukazał tym samym ogromny latający statek.
Młody Smith od razu przywołał wszytkie wspomnienia związane ze statkiem.
Pamiętał jak Jay podrywał Nyę, ale ona tego nie zauważała. Kai musiał wtedy chodzić wszędzie za siostrą, aby pilnować jej przed natrętnym Mistrzem Błyskawic, lecz los tak czy siak zrobił swoje i młodzi skończyli razem. Jako ying i yang.

Chłopak Skylor wszedł na pokład statku i przejechał ręką po drewnianej barierce. Nic się nie zmieniła. No może dodali jej kilka dodatków, ale to nic nie zmienia. Statek nadal był ich chlubą.
Jak dobrze, że wtedy posłuchali Zane'a i poszli za nim. Znaleźli wtedy Perłę i ją zagospodarowali.
Zrobili z niej własny dom.

- Piękna, prawda? - zapytał Lloyd spoglądając na statek z fascynacją w oczach.

- Yhy. - potwierdził kiwając głowa na znak zgody. - Idziemy polatać z resztą smokami? Tylko my. Bez dziewczyn.

- Czemu nie? Dawno nie ścigaliśmy się dla zabawy. Dobrze nam to zrobi. - stwierdził Zielony Zbawca i ruszył w stronę reszty przyjaciół.

Kai spojrzał na statek jeszcze raz i uśmiechnął się po nosem.
Zaczął iść w tym samym kierunku co Lloyd.

Dołączył do reszty swojej drużyny, bo siedzieli już na grzbietach smoków żywiołów.
Dziewczyny oczywiście siedziały obrażone na cały świat, a Seliel, która dopiero doszła kłóciła się z Cole'm o to, że może lecieć z nimi, ale Cole tłumacząc jej, że to jest męski wypad jakoś dał radę uspokoić dziewczynę.
Tą dwójkę nie łączyło nic innego jak przyjaźń. Nie chcieli być razem. Próbowali, ale stwierdzili, że nie są dla siebie stworzeni, choć inni mówią co innego. Sam Garmadon trzymał za nich kciuki na szczęśliwy związek i wciąż miał nadzieję na to, że będą jeszcze razem.

Ninja mieli już odlecieć, ale zatrzymał ich tak bardzo znienawidzony przez nich głos.

- A wy gdzie? Nie przywitasz się z przyszłym teściem, Kai? - sarknął.

- Chen. - syknął Mistrz Ognia. - Czego tu chcesz? Znowu chcesz mi popsuć życie? Czy może tym razem chcesz mnie zabić? Tamto porwanie nie wyjdzie ci na sucho...

- Porwanie? O czym ty mówisz chłopcze. Ja nic ci nie zrobiłem. Coś sobie uroiłeś. - parsknął ojciec dziewczyny chłopaka.

- Nie kłam! - warknął Kai. - Odejdź i nie wracaj. To wszystko przez ciebie. Co ja ci zrobiłem?

- Zniszczyłeś mi rodzinę. Zabrałeś córkę. To się stało. - powiedział i odwrócił się na pięcie. - Jeszcze pożałujesz tego smarkaczu.

Chen odszedł, a Kai wzbił się na smoku w powietrze, a reszta drużyny za nim.

Co tu się porobiło?


✔️ Ninjago || Instagram || 1 & 2 ✔️Where stories live. Discover now