Rozdział 8.

602 45 9
                                    

*Louis*

Ubiegłe dni były dla mnie bardzo nerwowe i chodzenie na siłownię było jedyna metoda relaksu. No może jeszcze osobisty basen, z którego korzystałem średnio co drugi dzień.

Kiedy wynurzyłem się z wody, przetarłem oczy i odgarnąłem wilgotne włosy z czoła, zerkając na przyjaciela, który kucał na brzegu basenu.

– Przyjechał towar – oznajmił. – I za chwilę będzie tutaj Liam.

– Liam? A coś się stało? – dopytałem, płynąc w jego stronę.

– Tak. Byłeś podejrzany o wtargnięcie na życie Scotta. Razem z Hendrixem przygotowali naprawdę niezłe doniesienie na policję, ale nie dotarło do prokuratora. – Usłyszałem Liama.

Mój prawnik podszedł do nas z rękoma w kieszeniach garnituru.

– Jakoś o tobie nie wspomnieli, co? – uniosłem brew, opierając ramiona o wyłożona płytkami powierzchnię.

Szlag mnie trafił, kiedy zobaczyłem przyjaciela z tym pieprzonym temblakiem w progu mojego domu. Mimo wszystko skończyło się dobrze. Nie chciałbym odwiedzać go na cmentarzu. Mój lekarz wyjął mu kulę, wszystko zrobiono profesjonalnie. Harry uratował mi życie po raz kolejny. Nie był moim pracownikiem jak inni, ale mimo to, zawsze mnie chronił.

– Mogę go zabić? Zrobię to nawet lewą ręką, tylko daj pozwolenie – wtrącił Harry.

– Uspokójcie się. Louis, musisz przez chociaż miesiąc być grzeczny. Mamy dojścia, ale one nie są wieczne i nie wiadomo jak mocne. Pamiętaj o tym. Policja ostatnio ma twoje akta na biurku. – Liam popatrzył na mnie uważnie i westchnął. – Wytrzymasz?

– Gdyby ten sukinsyn nie taranował mnie na drodze, nic takiego by się nie wydarzyło – mruknąłem ze spokojem. – Trzeba trzymać Hendrixa i jego suki na krótkiej smyczy. Ale macie szczęście, bo na najbliższy miesiąc mam plany.

– To ty masz szczęście, mój drogi – Harry uśmiechnął się i spojrzał na Liama. – Louis jest teraz zajęty nauczycielką mojej córki, rozumiesz?

– Nauczycielka twojej córki chce mieć z nim coś wspólnego? – Uniósł brew.

– Zgaduj.

– Ale zabawne... – wywróciłem oczami.

– Biedna dziewczyna. Mam nadzieję, że w końcu dasz jej spokój. I zorganizujesz dobrą imprezę, bo na ostatniej nie mogłem być.

– Możemy nad tym pomyśleć. Chętnie zobaczę Gabrielle w jakiejś... czerwonej sukience – odparłem uśmiechnięty, wyskakując z basenu.

– Jestem kretynem. – Harry wstał, wzdychając ciężko. – Podsuwam ci pomysły.

Posłałem mu tylko cwany uśmiech.

Szybko się ogarnąłem, założyłem spodenki i poszliśmy przed dom, gdzie czekali ludzie pracujący dla moich ludzi.

– Mamy trzy dziewczyny na sprzedaż. Chcesz je? – spytał Drake, którego już kojarzyłem.

– To miał być ten towar? – uniosłem brew, zerkając na Stylesa.

– Daggett ostatnio mówił, że zamierza rozszerzyć działalność. Może będzie chciał nowe dziwki na start. – Wzruszył ramionami.

– No widzicie, nic się nie zmieniło. Drake, znasz adres klubu – zwrócił się do niego.

– Louis, musimy porozmawiać. – Liam ścisnął moje ramię.

– O czym?

– Kasyno.

– Jeżeli chcesz powiedzieć, że zniknęły jakieś pieniądze... – zacząłem ostro, patrząc na niego.

Painkiller [Louis Tomlinson Fanfiction]Where stories live. Discover now