Rozdział 24

1.9K 113 14
                                    

- Naprawdę? Hahah! - wciąż śmiałam się z żartów opowiadanych przez Malfoya.

Nie wiem jak i nie czemu ale siedzimy już połowę lekcji z Rose, Malfoyem, Blaisem, Pansy i Oscarem gadając o różnych głupich rzeczach i co chwilę się śmiejąc. Reszta też dobrała się w pary i grupy. Wszyscy byliśmy rozluźnieni i kompletnie zapomnieliśmy o tym, że trwa lekcja, na szczęście bez nauczyciela.

- Zaraz przyjdę, idę do toalety. - poinformowałam piątkę osób.
- Nie utop się. - odparł Blaise posyłając mi chytry uśmiech.

Wstałam z krzesła, na którym siedziałam przez większość czasu i idąc przez krótki odcinek sali wyszłam na zewnątrz.

Korytarz oczywiście był pusty. Oprócz tego, że naprawdę chciałam iść do toalety, chciałam jeszcze sprawdzić co takiego poważnego się stało, że lekcja praktycznie jest odwołana. Na pewno musiał być to jakiś poważny powód.

Poszłam do toalety. Gdy już byłam w środku usłyszałam czyiś głos na korytarzu. Wychyliłam się zza ściany i spojrzałam na dwie osoby.

McGonagall i Snape szli powoli przez korytarz rozmawiając. Kobieta była wyraźnie zaniepokojona i jedną ręką obejmowała nauczyciela. Nie słyszałam o czym rozmawiali ale bardzo chciałam się dowiedzieć.

Kiedy skręcili w prawo straciłam ich z zasięgu wzroku. Wyszłam z "kryjówki" i najciszej jak mogłam ruszyłam przed siebie. Powoli stawiałam kolejne kroki w milczeniu. Próbowałam usłyszeć cokolwiek co mówią ale niestety wciąż byłam za daleko.

O mało nie krzyknęłam gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Zakryłam dłonią usta i natychmiast odwróciłam się za siebie. Przeraziłam się kiedy nikogo nie zauważyłam.

- Wychodź. - powiedziałam szeptem starając się aby brzmiało to na groźbę.

Nie wyszło.

Nagle ktoś, czyli Harry zdjął z siebie swoją pelerynę niewidkę. Zaczął się śmiać a ja zakryłam jego usta dłonią by nie zdradził naszej obecności.

- Co ty tu robisz? - szepnął.
- A ty?
- Śledzę Snape'a i McGonagall.
- Ja to samo. - powiedziałam patrząc na tą jego pelerynę - Chodź.

Harry zakrył nas nią i razem poszliśmy do rogu, za który zakręcili nauczyciele. Moje ciało przeszedł dreszcz. Niecodziennie jest się pod jakimś kocem razem z kimś takim jak Potter. To było fajne doświadczenie.

Mimo, że nie było nas widać to staliśmy za rogiem delikatnie się wychylając. Ujrzałam McGonagall, która wciąż była taka zatroskana o Mistrza Eliksirów oraz płaczącego tego Mistrza.

Nigdy go takiego nie widziałam.

- Czyli kim ona w końcu jest...? - zapytała niepewnie nauczycielka transmutacji.
- To Emma Wilson. Jestem pewien. Wysyłała list do Tobiasza Wilsona, który tak naprawdę nie istnieje. - odparł drżącym głosem.
- Kiedy jej powiesz? - złapała go za ramię.
- Nie powiem. Jest zachwycona swoim tatą i nie chciałaby takiego ojca jak ja.

Nobody's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz