Pain

407 27 0
                                    

Biegliśmy wioską, która powoli stawała sie gruzowiskiem. Zewsząd ewakuowano mieszkańców. Z każdej strony dobiegały wybuchy i odgłosy burzonych budynków.
-Szybciej! - krzyczał Kakashi
-Biegnę!
W gabinecie hokage spotkaliśmy kilku przyjaciół i innych shinobi.
-Kakashi, pójdziesz do północnej strony wioski. Szukaj ich! Gai, zabierz Lee i sprowadzajcie ludzi do schronu. Hotaru, władasz naturą wody. Zajmij się pożarami! Sprowadzę Naruto tak szybko jak to będzie możliwe. Rozejść się!
-Tak jest! - odpowiedziało każde z nas.
-Shizune, znajdź Sakurę i zajmijcie się rannymi. No już! - powiedziała Piąta.
Nie chciałam zostawiać Kakashiego ale dostałam inne zadanie. Zresztą już zniknął z mojego pola widzenia.
Biegałam po zrujnowanych budynkach, uważając aby nic nie zapadło się pod moimi stopami. Nigdzie nie dojrzałam niesławnych czarnych płaszczy z czerwonymi chmurami. Rzuciły mi się w oczy ogromne stonogi z Rinneganem. Jak to możliwe?! Pobiegłam w tamtą stronę i w ostatniej chwili zabrałam małą dziewczynkę z zasięgu bestii. Biegałam w tą i z powrotem gasząc ogień i pomagając mieszkańcom znaleźć drogę do schronu. Przez ten czas na okrągło wypatrywałam srebrnowłosego cholernie się o niego martwiąc. Myśląc tylko o nim na śmierć zapomniałam o mamie. Pognałam najszybciej jak mogłam w stronę jej domu. Właśnie z niego wybiegała więc doskoczyłam do niej.
- Musisz iść do schronu!
-Hotaru! Muszę walczyć! Uciekaj stąd, schowaj się gdzieś! - mówiła w panice
- Spokojnie. Dostałam zadanie i nie mogę teraz iść do schronu ale ty udaj się tam jak najszybciej. Obiecaj mi to słyszysz?! Nie mogę znowu cię stracić.
-Hotaru. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Nic mi nie będzie. Z nikim nie będę walczyć. - przytuliłam ją - Teraz już uciekaj, błagam!
Odprowadziłam ją do połowy drogi i ruszyłam na pomoc innym. Modliłam się aby tam dotarła cała i zdrowa.
KAKASHI
Biegnąc przez wioskę a właściwie jej pozostałości wreszcie go zobaczyłem. Stał nad... Iruką. Popędziłem w tamtą stronę ile sił w nogach. Chciał wbić w niego pręt tym samym pozbawiając go życia. Złapałem go w ostatniej chwili. Dopiero teraz zauważyłem ciało leżące obok mojego przyjaciela.
-Iruka, zabierz stąd rannego. Poradzę sobie z nim. - wziął go pod ramię i odskoczył znikając mi z oczu. Puściłem pręt i odskoczyłem od przeciwnika.
-Uzumaki Naruto jest w wiosce czy go w niej nie ma? - odezwał się.
-Nikt z tej wioski nie zdradzi ci gdzie jest Naruto.
-Ponawiam pytanie. Uzumaki Naruto jest w wiosce czy go w niej nie ma?
-Nie dowiesz się tego - powiedziałem z rosnącą irytacją.
-Zapłacisz za to życiem.
Poczułem, że coś przyciąga mnie do niego i nie mogę tego kontrolować. W porę jednak zjawił się Chouji i Chouza. Zaatakowali Paina a mi udało się uwolnić od przyciągania. Stanąłem obok sprzymierzeńców próbując obmyślić szybki plan działania.
Po kilku próbach poradzenia sobie z nim uznałem, że możemy być bez szans.
HOTARU
Było już wiele ofiar ataku. Na początku ratowałam ludzi, teraz przenosiłam ciała. Pobiegłam do Piątej aby zdać raport. Poinformowała mnie, że jest sześciu Painów. Każdy z nich posiada inną moc. Kazała dalej wykonywać zadanie i powiedziała, że Naruto niebawem się zjawi. Podobno tylko on mógł pokonać wroga.
Gdy odchodziłam przydzieliła mi jeszcze cząstkę Katsuyu.
Po około dwóch godzinach wykańczających walk wioska została doszczętnie zniszczona. Zostały po niej tylko gruzy. Ślimak Tsunade uratował mi życie biorąc na siebie siłę uderzenia potężnej techniki. Ofiar było jednak o wiele więcej niż wcześniej. Nareszcie jednak przybył Naruto i cała uwaga wroga skupiła się na nim. Chłopak nikomu nie pozwolił się wtrącać do walki. Z góry obserwowałam jak na pustkowiu radzi sobie z przeciwnikiem.
Postanowiłam sprawdzić czy mamie nic nie jest. Drżałam też o życie Kakashiego. Udałam się do schronu gdzie powinna się ukryć. Po kilku minutach znalazłam ją wśród ludzi.
-Hotaru, tak się cieszę, że nic ci nie jest - przytuliła mnie tak mocno, że straciłam możliwość oddychania.
-Jestem mamo. Wszystko w porządku, nic mi nie jest. Przyszłam tylko zobaczyć czy wszystko w dobrze. Przybył Uzumaki Naruto. Mówią, że tylko on może pokonać Paina - wytłumaczyłam.
-Oby mu się udało - powiedziała - Dokąd idziesz? - spytała gdy nieoczekiwanie zaczęłam iść w stronę wyjścia.
-Muszę kogoś znaleźć.
-Idę z tobą.
-Nie ma mowy - zaprotestowałam.
-Jeśli nie to ty także nigdzie nie pójdziesz. Nie pozwolę ci.
-Już dobrze, dobrze chodźmy. Musimy uważać na wroga ale myślę, że całą uwagę skupił na tym biednym chłopaku.
-Czego tak właściwie chcesz szukać?
-Nie czego tylko kogo. - sprostowałam i bez zbędnego tłumaczenia udałyśmy się na zewnątrz.
Wszędzie dokładnie się rozglądałam szukając Kopiującego Ninja. Sprawdzałam w zawalonych domach. Czułam coraz większy niepokój i miałam złe przeczucie.
-Kakashi! - wrzasnęłam zauważając go uwięzionego w pozostałościach wioski. Pognałam w jego stronę i padłam przy nim na kolana. Mama była tuż za mną, zdezorientowana i niewiedząca co się dzieje.
-Kakashi! Kakashi! Błagam obudź się! - błagałam go jednoczeście uwalniając jego ciało, które położyłam obok siebie. Było całkowicie bezwładne i zimne. Zaczęłam płakać i krzyczeć.
-Bła...błagam cię wstań! Kak...Kakashi! Nie możezz umrzeć. - mówiłam a ciepłe krople spadały na jego maskę. On nie żył. Zostawił mnie a ja nie mogłam się z tym pogodzić. Kochałam tego człowieka i byłam tego w stu procentach pewna. Przytuliłam się do wystudzonego ciała i dalej płakałam co chwilę mówiąc do niego.
-Kocham cię, słyszysz? Nie możesz mnie zostawić. Nie teraz.
-Hotaru, tak mi przykro - mama podeszła do mnie od tyłu i położyła mi rękę na ramieniu.
-Kakashi... Żyj.
-Hotaru, zosta...
-To ty mnie zostaw do cholery! - krzyknęłam w amoku.
Siedziałam jeszcze długo tuląc go do siebie. Mama była obok ale mogła tylko bezradnie patrzeć. Nie zostawiłabym go teraz. Miałam nadzieję, że zaraz się obudzi, że to tylko zły sen. To nie mogła być prawda. Wciąż nie mogłam znieść tej myśli. Patrzyłam na wycieńczone, martwe ciało chcąc aby ten koszmar wreszcie się skończył. Nigdy się z tym niepogodzę - to wiedziałam na pewno. On zawsze będzie w moim sercu.
Mama stała obok mnie w ciszy a ja próbowałam przyjąć do wiadomości to co się stało. Powoli wszystko docierało do mojego umysłu. Nie miałam siły by płakać i nie mogłam złapać porządnego oddechu.
-Hotaru, to na nic. Teraz musimy już tylko czekać jak potoczy się walka między Naruto a Painem.
-W...wiem.
Wstałam na drżących nogach ale po chwili znów upadłam. Znienacka wszędzie zaczęły pojawiać się błękitne punkty. Wnikały w rozrzucone do okoła ciała w tym w Kakashiego. Wystraszyłam się i podbiegłam do niego zasłaniając go. Co jeszcze może się stać? Naruto poniósł klęskę? Ja też umrę? W tym momnecie było mi wszystko obojętne. Jeśli on nie żył to ja nie miałam po co. Złapałam mamę za rękę i czekałam na najgorsze ale stało się zupełnie co innego.
Rozglądając się we wszystkie strony usłyszałam głęboki wdech. Srebrnowłosy poruszył się i uchylił jedną powiekę. Spojrzałam na niego mokrymi oczami i rzuciłam mu się na szyję.
-Boże... Żyjesz! - mówiłam.
-Chyba tak. - wyszeptał i niepewnie mnie objął - Jak to się stało?
-Nie wiem ale na szczęście się stało.
-Gdzie Naruto? - martwił się o swojego ucznia.
-Skoro wszyscy nagle ożyli to oznacza, że mu się udało.
-Hotaru wybacz, muszę sprawdzić co z nim - powiedział i powoli wstał chwiejąc się.
-Rozumiem, idź.
KAKASHI
Wioska nie istniała. Została zmieciona z powierzchni ziemi. Całą pracę wykonaną przez poprzednie pokolenia trzebe będzie zacząć od nowa. Z daleka widziałem, że ludzie wychodzą ze schronów. Wszystko się  skończyło szczęściem w nieszczęściu.
-Kakashi sensei! - w oddali dostrzegłem Sakurę.
-Sakura, co z Naruto?
-Pokonał wszystkie ciała Paina. Poszedł szukać prawdziwego. Chyba go znalazł bo nagle wszyscy, którzy nie żyli, zbudzili się. To była bardzo dziwna technika. Teraz musi być gdzieś w lesie poza wioską. Wyszedł północnym wyjściem.
-Rozumiem. Idę po niego - powiedziałem.
Resztkami sił biegłem przez las w poszukiwaniu Naruto. Rozglądałem się wszędzie i dostrzegłem go idącego kilkanaście metrów ode mnie. Był bez sił, przytrzymywał się drzew więc szybko znalazłem się przy nim.
-Przytrzymaj się mnie. - powiedziałem i schyliłem się lekko aby mógł wejść na moje plecy - Jestem z ciebie dumny, Naruto - uśmiechnął się do mnie i przymknął oczy.
Doszliśmy na skraj wioski gdzie zebrał się tłum ludzi. Mimo, że stracili wszystko, byli szczęśliwi, że nie ma wśród ich bliskich żadnycb ofiar. Wychyliliśmy się zza drzew i cała uwaga skupiła się na nas. Naruto stanął na ziemi. Zaraz podbiegli do niego przyjaciele i zaczęli mu gratulować. Wktótce wszyscy stali obok niego a kilka osób podrzucało go do góry wiwatując. Usunąłem się w cień i wzrokiem odnalazłem Hotaru. Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Oderwała się ode mnie i dała mi w twarz.
-To za to, że prawie mnie zostawiłeś ty cholerny idioto. Kocham cię, Kakashi i chcę abyś to wiedział.
Kompletnie mnie zamurowało ale prawie od razu jej odpowiedziałem.
-Ja ciebie też, Hotaru.
_____________________________
Macie może pomysły na kolejne rozdziały? Piszcie propozycje w komentarzach. Buziaki! 💓💛💙💜💚

Tell me who you are (POLISH!)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt