Nowe stare miejsce

745 26 2
                                    

Po otwarciu oczu zobaczyłam tylko biały sufit. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduje i co sie stało. Byłam kompletnie otępiała. Nie wiem ile spałam ale chyba nie było to wystarczające. Czułam piasek pod powiekami i znowu ujrzałam ciemność.

Obudziłam się. Nademną stała kobieta o blond włosach i różowowłosa dziewczyna.
- Co sie...stało? Gdzie jestem?
-Znajdujesze się w szpitalu Wioski Liścia - powiedziała starsza - czy czujesz się na siłach aby opowiedzieć co ci się przydarzyło?
Usiadłam na łóżku i od razu zakręciło mi się w głowie. Różowowłosa podbiegła i złapała mnie za ramię pomagając odzyskać równowagę.
- Pani Tsunade, chyba jeszcze nie czas aby...
- Chciałabym rozmawiać z hokage. To pilne, proszę.
- Dobrze trafiłaś - powiedziała młodsza - pani Tsunade jest hokage
Gdy to usłyszałam od razu chciałam wstać. Nie mogłam pozwolić by sama hokage widziała mnie w takim stanie.
- Przestań. Nie jesteś na siłach aby wstawać. Gdy odpoczniesz, porozmawiamy - to mówiąc wyszła z sali
-Al...Alee...Pani hokage! - krzyknęłam a dziewczyna która ze mną została położyła mi rękę na ramieniu i powiedziała
- To na nic. Daj sobie kilka dni. Pani Tsunade jest tobą zainteresowana. Na pewno z nią porozmawiasz.
Zrozumiałam, że przegrałam. Rozmowę musiałam przełożyć na później.
-Jestem Hotaru - powiedziałam - jak się tu znalazłam?
-Przyniósł cię mój przyjaciel z drużyny. Gdy był na misji z kilkoma innymi osobami. Mówił, że znalazł cię leżącą na ziemi. Ktoś chyba próbował cię okraść. Naruto nigdy by na to nie pozwolił. Odniósł małe obrażenia ale z pomocą pozostałych jakoś cię tutaj przetransportował. Później przyniosę ci plecak i sprawdzisz czy masz wszystko.
-Nie mieli mnie z czego okraść. Nie mam nic cennego - odpowiedziałam - Kiedy będę mogła wyjść?
-Myślę, że jutro. Spałas cztery dni i trzymasz się całkiem nieźle. - wstała - Muszę już iść, zaraz ktoś przyniesie ci jedzenie. Odpoczywaj, zajrzę do ciebie jutro.
Gdy wychodziła przypomniałam sobie, że nie znam jej imienia.
- Hej! Kim jesteś?
- Sakura. Haruno Sakura.
- Dziękuję za wszystko.
- Nie ma sprawy. To moja praca.
Gdy wyszła opadłam na łóżko. Po chwili do sali weszła pielęgniarka. Podała mi tacę z jedzeniem i jak gdyby nic wyszła. Zabrałam się za jedzenie. Sushi było całkiem dobre ale czułam posmak szpitalnego jedzenia. Spojrzałam na swoją rękę i spostrzegłam, że jest zabandażowana. Do tej pory nie zwrócilam uwagi na swoje obrażenia. Wyglądało jednak na to, że jestem troszkę poobijana.

Po wyjściu ze szpitala od razu pomaszerowałam do kwatery hokage. Musiałam się z nią spotkać. Miałam tylko nadzieję, że mnie wysłucha i pomoże. Nie miałam rzadnych pieniędzy, byłam głodna a szpitalne śniadanie nie zaspokoiło mojego apetytu. Rozglądając się do okoła stopniowo przypominałam sobie to miejsce. Mój niegdysiejszy dom. Po godzinie chodzenia wreszcie dotarłam do okrągłego, czerwonego budynku. Podeszłam do okienka gdzie siedziała blindynka przy kości.
-Ja do hokage. To pilne.
-Pani hokage ma teraz ważne spotkanie.
- To bardzo pilne! - prawie krzyczałam.
-Hokage będzie wolna o trzynastej. - powiedziała sztywno
-A jest? - rozejrzałam się w poszukiwaniu zegara i znalazłam go. Wskazywał dziesiątą. - Wolne żarty! Jedno spotkanie trwa trzy godziny?!
-To już nie mój interes. Poczeka pani to panią wpiszę? I tak ma pani szczęście. Dzisiaj jest bardzo mało spotkań. Prosze iść do domu i przyjść o umówionej godzinie.
No tak, tylko, że ja nie mam domu ani miejsca gdzie mogę iść. Zrezygnowana usiadłam na kanapie. Na stoliku obok leżały w misce cukierki. Zaczełam od jednego a zjadłam prawie wszystkie. Nie poczułam się bardziej najedzona ale zawsze coś.
Rozglądałam się dookoła. Shinobi wchodzili i wychodzili. Nagle moje oczy dostrzegły plakietkę powieszoną na ścianie przy schodach. Pisało na niej HOKAGE a obok widniała strzałka w górę. Moje oczy skierowały się w stronę zegara. Wieki, które czekałam okazały się trzydziestoma minutami. Nie mogłam dłużej czekać. Ukradkiem przemknęłam pod schody, tak aby blondyna mnie nie dojrzała. Z półki z broszurami zabrałam plik papierów. Weszłam po schodach i znalazłam się w dość szerokim półkolistym korytarzh. Udawałam, że niosę jakieś dokumenty. Nikt zbytnio nie zwracał na mnie uwagi. Szukałam pokoju, w którm znajdę hokage. Po poszukiwaniach uznałam, że tutaj nic nie znjadę. Weszłam na drugie piętro. To był strzał w dziesiątkę. Moim oczom ukazały się drzwi. Tabliczka na nich wzkazywała, że dobrze trafiłam.Był tylko jeden problem. Przy drzwiach stał strażnik. Zastanawiałam się jak go przechytrzyć. W końcu wpadłam na najprostszy możliwy sposób.
-Dokumenty dla pani hokage.
-Prosze mi to dać, przekażę - powiedział
-Muszę dostarczyć osobiście - bąknęłam
-Nie musisz. Jestem do tego upoważniony
Wiedziałam, że przegrałam. Nie wiedząc co robić rzuciłam wszystkie broszury w twarz mężczyzny, chwyciłam za klamkę i z impetem wpadłam do pokoju potykając się o własne nogi.
-Hokage sama! Musi mnie pani wysłuchać! Błagam! - krzyczałam a strażnik już trzymał mnie za ręce
- Póść ją - rokazała mu - i wyjdź - zrobił to a ja zauważyłam, że w pomieszczeniu jest nie tylko pani Tsunade ale cztery inne osoby. W dziewczynie rozpoznałam Sakurę. Stała pomiędy blondynem z opaską Liścia na czole, który swoją miną zdradzał swoje niezadowolenie z jakiegoś powodu a chłopakiem z czarnymj włosami, ciasno spiętymi w wysoki kucyk. Wyraz twarzy drugiego był całkowicie obojętny. Na samym końcu zauważyłam zamaskowanego mężczyznę z zasłoniętym jednym okiem. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. W końcu była zasłonięta.
-Kakashi, postarajcie się jak najszybciej wykonać tą misję. Czekam na raport. - powiedziała przywódczyni
-Tak jest! - rzucił od niechcenia. Dziwak - pomyślałam. Nagle odezwał się blondyn.
-Babuniu, nie bądź taka. To misja dla początkujących..
-Naruto..
-Daj nam coś z dreszczem emocji i adrenaliny - paplał dalej
-Naruto!! - kobieta traciła cierpliwość a Sakura pchnęła go łokciem w brzuch. Chyba go zatkało gdyż nie odezwał się już.
-Idźcie już!
-Tak jest! - odpowiedzieli chórem. Gdy byli przy drzwiach nagle mnie oświeciło.
-Naruto! - krzyknęłam - To ty? Ty przyniosłeś mnie tutaj, prawda?
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Tak to ja, dattebayo. Miło cię poznać - mówił dalej się szczerząc.
-Dziękuję ci
-Nie ma za co. To mój obowiązek ninja. W końcu kiedyś zostanę hokage - po tych słowach wyszli z gabinetu a ja spojrzałam na Tsunade wzkazującą mi miejsce naprzeciw siebie przy zawalonym papierami biurku.
-A więc wiemy jak się tutaj znalazłaś - zaczęła - dokąd zmierzalaś i skąd?
- Mam chyba szczęście bo właśnie tutaj - zmarszczyła brwi a ja opowiedziałam jej o wszystkim co mnie spotkało. Mówiłam o liście, rodzicach, że mieszkałam kiedyś tutaj. Na koniec dodałam tylko, że zależy mi na znalezieniu rodziców.
-Rozumiem... Hmmm.... W takim wypadku Konoha udzieli ci pomocy. Masz się gdzie podziać? - spytała ale nie musiała uzyskać odpowiedzi aby wiedzieć że nie - Do rozwiązania tej sprawy dostaniesz mieszkanie i pieniądze. Jeśli się okaże, że jesteś z naszej wioski, będziesz mogła tu zostać, zatrzymasz mieszkanie i po odpowiednich testach umiejętności dostaniesz przydziały na misje.
-Dziękuję, hokage sama! To wspanaile z pani strony. - uśmiechnęła się i wypisała mi.na kartce adres i dała klucze- trafisz tam?
-Poradzę sobie. Jeszcze raz dziękuję!
Idź już, idź - powiedziała szorstko ale wyczułam w jej głosie zadowolenie. Wyszłam z budynku w podskokach. Cieszyłam się, że dostałam pomoc i że niedługo poznam prawdę.
Dotarłam do mieszkania i wygrzebałam z plecaka klucze. Stanęłam w małym holu. Gdy weszłam dalej zobaczyłam małą umeblowaną kuchnię. Po lewo od niej łazienkę. Był jeszcze jeden korytarz, który prowadził do salonu i sypialni. Mieszkanie nie było duże ale przytulne. Usiadłam na kanapie i zdałam sobie sprawę z tego jaka jestem głodna i jaka jestem zmęczona. To drugie przeważyło, położyłam się i zasnęłam tak jak weszłam.

Tell me who you are (POLISH!)Where stories live. Discover now