Współlokatorka Wróg

303 20 17
                                    

Przyszłam na plac równo o czasie. Większość trzeciej dywizji zebrała się na środku polany. Byli to jednak tylko shinobi wioski liścia. Około trzech tysięcy osób zgromadziło się w jednym miejscu czekając na rozkazy. Brakowało tylko dowódcy. Jak zawsze, Kakashi musiał się spóźnić. Może przedłużył mu się trening z drużyną? Wiedziałam jednak, że zapewne znajdzie jakąś dziwaczną wymówkę.

W momencie w którym wszystkie głowy włącznie z moją, obróciły się w stronę bramy wejściowej, ujrzeliśmy srebrnowłosego jonina w towarzystwie Sakury. Widocznie też dostała się do tej drużyny. Przeszedł obok nie zaszczycając mnie spojrzeniem i stanął na drugim końcu wielkiego placu. Wszyscy ninja ustawili się w szeregach. Zajęłam miejsce na samym przodzie obok Gaia i Lee. Kapitanowi trójki towarzyszyła Sakura i nieznany mi człowiek.
-Zacznijmy od tego, że w czasie trwania wojny będzie nam towarzyszył jeden oddział medyków. Wszyscy zostaniecie podzieleni ze względu na wasze umiejętności. - powiedział srebrnowłosy - Stoi was tutaj, przede mną ponad trzy tysiące utalentowanych shinobi. Za niedługo dołączą do nas ludzie z pozostałych wiosek i w liczbie około szesnastu tysięcy wyruszymy przeciw Akatsuki. Do tego czasu zawzięcie trenujcie. Gdy przyjdzie czas walki, nie będzie taryfy ulgowej - skończył przemowę i skierował wzrok w stronę lasu. Spojrzałam tam gdzie on i wśród koron drzew dostrzegłam kobietę, która ewidentnie przyglądała się Kakashiemu. Zmierzyłam ją wzrokiem i musiałam przyznać, że jest całkiem niezła. Długie ciemne włosy, brązowe oczy, talia osy, idealnie proste i białe zęby. Pewnie faceci na każdym kroku się za nią oglądają.

Wewnętrzny monolog przerwał znowu głos Kakshiego.
-Teraz, chciałbym sprawdzić wasze umiejętności. Podejdę do kilkorga z was i zmierzymy się. Zasada jest jedna. Kiedy doskoczę do danej osoby, tylko ona ze mną walczy. Nikt więcej. Dopóki sam nie zmienię przeciwnika. Jasne?
-Tak! - odpowiedział tłum i Kopiujący Ninja wskoczył wśród ludzi mierząc się z nimi. Większość, najzwyczajniej w świecie nie miała z nim szans ale byli też tacy, którzy całkiem solidnie walczyli. Gai skakał z podniecenia, czekając na małą rywalizację. Nie było mu jednak dane, bo Kakashi znalazł się przy mnie szybko wyprowadzając ciosy. Kunai szybko znalazł się w mojej ręce i zaczęłam blokować jego ataki. Kobieta z drzewa przeniosła się bliżej, wyraźnie zaiteresowana przedstawieniem. Moja chęć przyjrzenia się jej bliżej poskutkowała utratą koncentracji. Mój przeciwnik wykorzystał to z łatwością powalając mnie na ziemię. Zaraz jednak podał mi rękę i pomógł wstać. Sama też bym sobie poradziła ale coś mi mówiło, żebym skorzystała z jego pomocy.
-Myślę, że to by było na tyle. Z kilkoma osobami chciałbym się jeszcze spotkać. Gdyby coś się działo od razu dostaniecie wuadomość. Można się rozejść! - krzyknął.

W drodze do domu odwiedziliśmy Ichiraku. Całą drogę miałam nieodparte wrażenie, że ktoś za nami podąża. Intuicja mnie nie zawiodła bo po chwili zza rogu bloku wychyliła głowę kobieta. Ta sama, którą widziałam na placu.
-Hanare. Dlaczego za nami idziesz? - powiedział Kakashi
-Cześć, Kakashi. Ja...
-Znacie się? - zapytałam powoli tracąc opanowanie.
-Tak... My... - powiedziała prawie szeptem i spaliła konkretnego bruraka chociaż na jej twarzy i tak nie wyglądało to źle.
-Wy co?!
-Hotaru. To teraz nieważne. - odpuściłam dopytywanie się na rzecz dowiedzenia się czego ta kobieta chce od Kakashiego, po chwili jednak sam ją o to zapytał.
-Czegoś potrzebujesz?
-No więc, wiem, że dawno się nie widzieliśmy i głupio mi ale... nie mam się gdzie podziać i... Czy mogłabym się zatrzymać u ciebie na jakiś czas? - wywróciłam oczami. Jasna cholera! Jeszcze tego brakowało! Spojrzała na niego i posłała uśmiech w stylu "nie możesz mi odmówić" i miała rację.
-W takim razie chodź z nami. - powiedział. Coraz bardziej się we mnie gotowało. Myślałam, że wybuchnę ze złości, kiedy Afrodyda się do mnie odezwała.
-Oh.. Ależ mi głupio. Nie przedstawiłam się. Nazywam się Hanare.
-Tak, już słyszałam. - srwbrnowłosy patrzył na tą farsę z zaciekawieniem. Widocznie wyczuł moją zazdrość, jednak nie pozwoliłam sobie zbytnio tego okazać.
-A ty jak się nazywasz?
-Hotaru. - syknęłam przez zęby i zobaczyłam, że podaje mi dłoń w geście przywitania.
-Daruj sobie uprzejmości. Lepiej się pośpieszmy. - wskoczyłam na dach najbiższego budynku i zwykły spacer zmienił się w szybki sprint. Przyznaję, chciałam zrobić na złość tej cholernej lafiryndzie. W połowie drogi zatrzymałam się aby poczekać na Kakashiego, który zatrzymał się pozwalając Hanare się dogonić.
-Hotaru, właściwie to gdzie mieszkasz? - po takim traktowanio jeszcze siliła się na bycie miłą. Też mi coś!
-Oh... Mieszkam z Kakashim.
Jej mina wynagrodziła mi całe zdenerwowanie. Wesoły i pewny siebie wyraz twarzy zastąpiło wkurzenie i smutek.
Wchodząc na klatkę znalazłam klucze i otworzyłam drzwi. Kakashi wszedł za mną w towarzystwie nie chcianego gościa. Nie chcianego przeze mnie.
-Hanare, jeśli chcesz możesz zamieszkać w mieszkaniu Hotaru - zaproponował - i tak stoi puste.
Jasna cholera! Faktycznie, tak byłoby dobrze. To moje mieszkanie ale trzymała by się w miarę daleko od Kakashiego. Kilka dni wcześniej nieświadomie popełniłam głupotę.

Tell me who you are (POLISH!)Where stories live. Discover now