Rozdział 19 Kyle

5.8K 324 7
                                    


Udało mi się wysprzątać dom na tyle ile się dało, a teraz zamierzam udać się do sklepu, który mieści się w centrum i zakupić najpotrzebniejsze przedmioty oraz jedzenie. 

Moi współlokatorzy oczywiście w dalszym ciągu marudzili na miejsce, w którym przyszło im teraz żyć. Jednakże lepszy taki dom niż żaden. Rzecz jasna kwestią czasu jest, kiedy ktoś odkryję naszą obecność, ale wtedy zdążę wymyślić jakiś plan b.

-Wychodzę! - zabrałam z przedpokoju swoją torebkę, po czym opuściłam dom.

-Czekaj! - za mną wybiegł Kyle.

Byłam zdziwiona, że postanowił do mnie dołączyć. Przecież jeszcze chwilę temu próbował mnie zabić, ale cóż zdążyłam już zauważyć, że moi wampirzy przyjaciele nie do końca mają równo pod sufitem. Taki już ich urok, niestety.

Szliśmy obok siebie w ciszy, rozglądając się co jakiś czas na boki. Nikt nie wiedział jak przerwać niezręczną ciszę, ale ja cierpliwie czekałam. Skoro uznał, że potowarzyszy mi w drodze do sklepu to musiał mieć w tym jakiś interes.

-Myślisz, że ci się uda? - srebrnowłosy chłopak przerwał dzielącą nas ciszę.

-Nie zamierzałeś mnie zabić? - spytałam ironicznie.

-Zamierzam - odparł obojętnym głosem, wzruszając przy tym ramionami.

-Pamiętasz jak powiedziałem ci kiedyś, że wyznam o sobie prawdę, gdy będziesz tego warta? - skinęłam głową.

-Teraz jestem warta? 

-Pomimo faktu, że mam ochotę własnoręcznie cię zabić zaimponowałaś mi swoim uporem. Nie boisz się nas jak inni, traktujesz nas na równi z sobą, choć wiesz, że jesteś słabsza przez co bezbronna przy nas. Udowodniłaś, że różnisz się od pozostałych śmiertelników, ale to nie dowodzi, że ci odpuściłem, rozumiesz? - skarcił mnie spojrzeniem, a ja tylko przytaknęłam jego słowom.

-Kiedyś byłem taki sam jak ty, ale to mnie zgubiło. I uważaj, żebyś ty też przypadkiem się nie pogubiła bo nie będzie ratunku - odwrócił wzrok w drugą stronę.

-Jeszcze 5 lat temu byłem człowiekiem, dlatego tak bardzo różnię się od pozostałych. Oni są wampirami znacznie dłużej niż ja. Uciekłem z domu mając 18 lat. Choć prawdę mówiąc nigdy nie miałem domu. Od kiedy pamiętam jestem sam przez co często włóczyłem się po ulicy, odwiedzając miejsca i zadając się z ludźmi, których powinno się unikać. Brakowało mi pieniędzy na życie, pomieszkiwałem gdzie tylko się dało i pewnego razu zaczepił mnie mężczyzna nazywany Hunter'em. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego akurat tak na niego wołają. Dowiedziałem się z czasem - zrobił krótką przerwę w wypowiedzi.

-Hunter był łowcą. Werbował młodych, silnych mężczyzn zdolnych do walki, którym życie dało w kość. Wiedział, że im bardziej ktoś zdesperowany tym łatwiej go przekona. Zaczepił mnie proponując mi szybką i łatwą kasę. Miałem jedynie stoczyć kilka walk, zgodziłem się i popełniłem błąd, ring mnie zabił - ponownie zrobił krótką przerwę.

-Nie musisz mi tego mówić, jeśli to dla ciebie zbyt ciężkie - spojrzałam na niego.

-Chcę byś to wiedziała. Może wtedy zrozumiesz kilka rzeczy.

-Dobrze. W takim razie, dlaczego ring cię zabił?

-Pierwsza moja walka rzeczywiście należała do łatwych, a zarobione pieniądze były przyzwoite. Lecz z czasem im lepszy się stawałem tym większy zysk we mnie widział Hunter. Gdy chciałem odejść nie pozwalał mi, ustawiał mi coraz więcej walk i to czasem z przeciwnikami silniejszymi ode mnie. Stąd też tyle blizn na moim ciele. Zarobił na mnie dużo kasy, walczyłem dla niego przez ponad rok. Do czasu tej jednej pamiętnej walki. Podziemny krąg to był jedyny krąg, w którym prócz zwykłych nielegalnych walk organizowano również tak zwane walki gladiatorów, czyli na śmierć i życie. 

-Zaangażowali cię do walk gladiatorów? - spytałam niepewnie, nie chcą urazić chłopaka.

-Tamtego wieczoru to miała być moja ostatnia walka. Po jej zakończeniu miałem odzyskać wolność, którą ukradł mi Hunter, ale nikt mi nie powiedział, że stanę na ringu jako gladiator. Dostałem przeciwnika dużo większego i silniejszego ode mnie. Moja porażka z góry była zaplanowana, gdyż Hunter sprzedał moją walkę. Przegrałem, mój przeciwnik mocno mnie obił, a na koniec ugodził nożem. Padłem na deski. Konającego znieśli mnie z ringu i porzucili w piwnicach pod budynkiem, żebym tam dogorywał, aż w końcu zamknę oczy, a ciała pozbędą się po cichu. Gdy myślałem, że to już moje ostatnie chwile i opuszczę świat w wieku 20 lat do pomieszczenie wszedł mężczyzna, którego wcześniej widziałem na widowni. Uklęknął nade mną. Leżałem we własnej kałuży krwi, ledwo już oddychając, obraz przed oczami stawał się coraz bardziej zamazany, ledwo go widziałem. A on wtedy nachylił się nad moim ciałem i wyszeptał mi, że może mnie uratować, ale za drobną przysługę. Zgodziłem się. - spojrzał na mnie.

-Wtedy zostałem ugryziony. Podał mi swoją krew, po czym pozwolił mi umrzeć. Obudziłem się kilka godzin później. Nieznajomy cały czas czuwał nad moim ciałem, gdy się podniosłem wyciągnął w moim kierunku dłoń oferując bezpieczeństwo oraz dom, jeśli z nim pójdę. Ponownie przystałem na propozycję mężczyzny. 

-Odzyskałem wolność, ale nie w sposób, który planowałem.

-Kyle...- chciałam coś powiedzieć, ale przerwał moją wypowiedź.

-Raven dołączyłem jako pierwszy do tego domu i prawdopodobnie widziałem jego prawowitego właściciela - zamarłam.

Historia rozpoczęła się od niewinnego, zbuntowanego chłopaka z ulicy, a potem dołączyli pozostali tworząc razem wyjątkową i niezwykłą historię, której końca jeszcze nie poznaliśmy.

KsiążętaWhere stories live. Discover now