Rozdział 17 Powoli i do celu

5.8K 294 16
                                    


Jechaliśmy już dość długo, a mimo wszystko przed nami jeszcze 25 godzin zanim dojedziemy do celu. 

Postanowiliśmy zrobić krótki postój, a raczej panowie uznali, że mi przyda się trochę świeżego powietrza, gdyż oni nie odczuwają zmęczenia, ani żadnych innych ludzkich objawów w przeciwieństwie do mnie. 

-Chodź - Nash złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę lasu.

Zatrzymaliśmy się przy wejściu do lasu z dala od pozostałej piątki przyjaciół.

-O co chodzi? - spytałam, ale chłopak nie odpowiedział.

Nash zmierzył mnie spojrzeniem, po czym powoli zaczął iść w moim kierunku. Odruchowo zrobiłam dwa kroki w tył, ale po chwili doszłam do wniosku, że przecież nie będę przed nimi uciekać. Zmierzę się z mężczyzną, pomimo faktu, że nie mam tyle siły i przy nim jestem bezbronna, ale to nie znaczy, że trzeba mu to okazać. 

Wampir popchnął mnie delikatnie w tył, a moje plecy zetknęły się z drzewem za mną. Stałam i cierpliwie wyczekiwałam reakcji przyjaciela. Oparł się o pień drzewa tuż na wysokości mojej głowy, po czym nachylił się nade mną.

-Nie myśl, że zrehabilitowałaś się - szepnął mi na ucho.

-Zdaję sobie z tego sprawę, ale skoro namieszałam nie mogę stać bezczynnie - spuściłam wzrok.

-Naprawdę? Zatem pewnie wiesz co by się z tobą stało, gdybym wtedy się nie wtrącił? - przytaknęłam niechętnie.

-Dziękuję za pomoc - zdanie wypowiedziałam ledwo słyszalnie.

-Nie znaczy to, że nie poniesiesz kary. Jestem wampirem czystej krwi, dlatego mnie słuchają, a więc nie mogę ich zawieść i osobiście wymierzę ci twoją pokutę, a teraz się nie ruszaj - posłał mi zadziorny uśmieszek.

Nash odgarnął moje włosy, po czym zbliżył się do mojej szyi. Przejechał dłonią po skórze zamyślając się przy tym na chwilę.

-Zbyt oklepane miejsce w dodatku za dużo już masz tam śladów - przejeżdżając dalej dłonią po moim ciele dotarł do mojego ramienia. 

Mężczyzna zsunął bluzkę z ramienia odsłaniając przy tym obojczyk. Spojrzał na mnie. Z jego błyszczących oczu mogłam wyczytać, że w głębi duszy śmieje się ze mnie, a zarazem współczuje mi tego co nastąpi za chwilę.

Kilka minut później poczułam jak kły przebijają moją skórę. Odruchowo chciałam jęknąć z bólu, ale nie zdążyłam jeszcze ust otworzyć, a już miałam je zakryte przez Nash'a. 

Nikt wcześniej nie pozostawił mi śladów ugryzienia na obojczyku. Chłopak będzie pierwszą osobą. Choć jak już kiedyś ktoś mi wspomniał Nash jest niereformowalny, więc nie dziwią mnie jego poczynania. Jednakże muszę stwierdzić, że obojczyk to chyba najboleśniejsze z miejsc jakie można sobie wybrać. Ponoć szyja jest już bolesnym i niebezpiecznym miejscem, jeśli wampir nie wiem, w którym miejscu ugryźć, aby śmiertelnik na tym nie ucierpiał.

Nash ani trochę nie był delikatny, a ja czułam się jakby całe moje ciało płonęło. Modliłam się w myślach, aby już przestał. Dla niego może to było kilka chwil, lecz dla mnie całe wieki. 

Po paru minutach przestał. Zabrał rękę z moich ust, nachylając się przy tym jeszcze bardziej. Nasze twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko. Milimetry dzieliły nas od siebie. Nash  spoglądał na moje usta. Przejechał palcem po mojej dolnej wardze, a następnie zbliżył się jeszcze bardziej. 

Stałam zakłopotana i niepewnie przyglądałam się jego ruchom. W końcu nie wiedziałam co siedzi w jego głowie, a zachowanie chłopaka było dość dziwne. Chociaż powinnam do tego przywyknąć, gdyż on taki już jest i nie pierwszy raz stawia mnie w takiej sytuacji.

Mężczyzna delikatnie musnął moje usta, po czym nachylił się jeszcze trochę, aby szepnąć mi coś na ucho.

-Nie chcę widzieć śladów innych wampirów na twoim ciele - szepnął mi na ucho.

Następnie wampir rozciął swoją wargę i złączył nasze usta w pocałunku. Tym sposobem jego krew znalazła się w moim organizmie. 

Rany na szyi, które były wynikiem częstych ugryzień przez moich współlokatorów oraz Alacurd'a w podziemiach zaczęły się goić. Aż w końcu całkowicie zniknęły. Teraz na własnej skórze przekonałam się jak działa krew wampira. Przyznam, że to naprawdę zaskakujące, ale i bardzo niebezpieczne. Szczególnie, gdy ta krew płynie w ciele śmiertelniczki.

-Teraz nie daj się zabić przez 24 godziny - zaśmiał się, po czym odsunął się ode mnie.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale chłopak sprawnie zignorował to oraz przerwał moją wypowiedź zanim zdążyłam otworzyć usta.

-Jesteśmy obserwowani, więc czas wracać - wskazał wzrokiem na las przed nami.

Faktycznie dostrzegłam w oddali jakąś uciekającą postać, gdy Nash specjalnie głośno zwrócił uwagę na to, że jesteśmy obserwowani. Ale nie wiem czy był to wampir, a może człowiek. Zbyt szybko ten ktoś uciekł. Niestety też nie posiadam sokole wzroku czy mocy jak moim współlokatorzy.

Zanim wróciliśmy do samochodu chciałam zapytać jeszcze chłopaka o wcześniejszą sytuację, lecz wyprzedził mnie rzucając mi tylko ostrzegawcze spojrzenie mijając moją osobę, po czym szybko dołączył do swoich towarzyszy.

Postanowiłam nie drążyć tego, ani nie wracać pamięcią do tej sytuacji. Jednakże skoro Nash'owi przeszkadza, że inne wampiry mnie gryzą mogę postarać się, by tak nie postępowały. Lecz rzecz jasna nic za darmo. W końcu muszę być zawsze krok przed nimi. Ale co do Nash'a mogę to zrobić, ponieważ jestem troszkę ciekawa co dalej z tego wyniknie.

KsiążętaWhere stories live. Discover now