Rozdział 8 Pierwszy sekret poznany

7.5K 390 5
                                    


Na dworze panował noc, a Devon wywiózł mnie na leśne wzgórze. Zapewne powinnam się bać w tamtym momencie, ponieważ nie mogłam mieć pewności czy mnie nie oszuka. Ale nie wiedzieć czemu czułam spokój na duszy. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Ufałam mu w tamtej sytuacji.

Zeszliśmy z motoru, zdjęliśmy kaski, które położyliśmy na siedzeniu.  Devon szedł przodem, a ja podążałam za nim. Zatrzymaliśmy przy starym, spróchniałym już pieniu drzewa, który leżał na ziemi.

-Dlaczego nie mogliśmy porozmawiać w domu? - podeszłam do chłopaka by stanąć obok niego.

-Ściany lubią mieć uszy - odparł niepewnie.

-Mówisz o pozostałych wampirach obecnych w domu?

-Nie - odrzekł krótko, a ja nie narzucałam się, aby kontynuował dalej swoją wypowiedź.

-Co chcesz najpierw wiedzieć? - usiadł na złamanym pniu drzewa.

-Najpierw coś o tobie - dosiadłam się do mężczyzny.

-Co znaczy trójkąt na twojej szyi? - dotknął swojego tatuażu.

-Trójkąty symbolizują czas przeszły, teraźniejszy, przyszły. Ściślej mówiąc początek, środek i koniec. Mój trójkąt ma skierowany wierzchołek do góry, a to oznacza osobę twardo stąpającą po ziemi. Można też powiedzieć, że to symbol ognia. W każdym bądź razie ten tatuaż odzwierciedla moją przeszłość - skinęłam głową na znak, że rozumiem co ma na myśli.

-A o co chodzi z tym domem i Nash'em? - nie mogłam dłużej zwlekać. Muszę poznać w końcu prawdę.

-Podejrzewałem, że prędzej czy później o to zapytasz. Zdradzę ci część, ale o więcej musisz być Nash'a, lecz wątpię, że podzieli się z tobą swoją tajemnicą.

-Nash jest czystej krwi. Ja prawdopodobnie też, nasza przeszłość nie różni się za bardzo od siebie. Jesteśmy również do siebie podobni, ale Nash polega tylko na sobie. Ja nauczyłem się, że sam daleko nie zajdę. Dołączyliśmy do domu w tym samym czasie. Byliśmy ostatnimi wampirami, które tam zamieszkały - zrobił krótką przerwę w swojej wypowiedzi.

-Zanim tutaj zamieszkałem byłem kiedyś prawą ręką szefa gangu. Wykonywałam dla niego wszystkie zadania, zajmowałem się tak zwaną brudną robotę. Lecz w końcu zrozumiałem, że dłużej tak nie mogę. Odszedłem, szukali mnie, a ja ukrywałem się. Pewnego dnia ktoś do mnie podszedł zaoferował mi wprowadzenie się do tego domu i obiecał zagwarantować bezpieczeństwo. Zgodziłem się, w tamtym czasie najważniejszym było dla mnie, aby gang mnie nie dopadł. Pod domem spotkałem Nash'a, którego też ktoś tutaj pokierował. Nijako, że byliśmy ostatnimi i jesteśmy do siebie podobni staliśmy się ulubieńcami - westchnął.

-Ulubieńcami kogo? - spojrzałam zaskoczona na chłopaka, gdy wypowiedział to słowo. Wcześniej padło już ono w rozmowie wampirów, którą podsłuchałam z jadalni, dlatego teraz zaciekawiło mnie to jeszcze bardziej.

-Nie wiem. W zamian za bezpieczeństwo od czasu do czasu wykonujemy różne zadania, dla kogoś kto prawdopodobnie nas tutaj ściągnął, ale nigdy nie ujawnił swojej prawdziwej osobowości

-Najgorzej ma Nash - spojrzałam zdziwiona na bruneta.

-On praktycznie cały czas wykonuje dla niego jakieś zlecenia i każde jest coraz gorsze i trudniejsze. Obawiamy się, że to może go zniszczyć w pewnym momencie. Co prawda to silny i niedostępny chłopak, ale w pewnym momencie cierpliwość może mu się skończyć przez co zrobi coś głupiego - chłopak podniósł się z pnia.

Devon podszedł do motoru, po czym zapytał mnie czy jedziemy. Przytaknęłam, założyliśmy kaski, a następnie wsiedliśmy na pojazd.

-Pomogę wam - nachyliłam się, by szepnąć chłopakowi do ucha.

-Jak?! - spytał zaskoczony odwracając się w moją stronę.

-Jeszcze nie wiem, ale to nie przypadek, że zostałam pokierowana do tego domu i z wami zamieszkałam - opuściłam szybkę w kasku.

-Dzięki za zaufanie - z uśmiechem klepnęłam chłopaka w ramię na co on tylko pokręcił głową.

Objęłam Devon'a w pasie i ruszyliśmy w drogę powrotną. 

Kiedy dojechaliśmy do domu i byliśmy już w garażu mężczyzna przyłożył palec do ust i pokazał mi, abym była cicho. Doskonale wiedziałam co miał na myśli. Nie chciał, aby ktokolwiek z mieszkających tutaj osób i nie tylko dowiedział się, że znam prawdę. W dodatku wyjawił mi ją wampir, który powinien milczeć. Nie zamierzam robić kłopotów Devon'owi. Zachowam to dla siebie w sekrecie. Nikt się nie dowie, że poznałam sekret domu. Aby nie tylko jeden był winny, że mi to wyjawił podbiorę ich wszystkich i sprawię, że każdy mi to powie. Przez co kłopotów nie będzie miał tylko jeden, a przy okazji będzie pewność, że nie zdradzi jeden drugiego. 

Odłożyliśmy kaski na swoje miejsce. Wyszliśmy z garażu.

-A teraz wracamy do codzienności - dodał na odchodne chłopak, po czym rozeszliśmy się w swoje strony jak gdyby nigdy nic.

Od razu skierowałam się do swojego pokoju, gdzie wzięłam długą, ciepła i odprężającą kąpiel. Tego było mi potrzeba. Momentalnie poczułam się dużo lepiej. 

Gdzieś około drugiej w nocy, gdy leżałam już sobie w łóżku i przeglądałam telefon usłyszałam hałasy dochodzące z korytarza. Ogólnie ani trochę by mnie to nie zaciekawiło, ponieważ jestem przyzwyczajona, że moi współlokatorzy nie śpią w nocy tylko kręcą się w tą i z powrotem. Lecz rozpoznałam głos Nash'a. Cały dzień był niedostępny i nie mogłam z nim porozmawiać, a więc postanowiłam skorzystać z okazji.

Wysłałam chłopakowi SMSa o treści, aby przeszedł do mojego pokoju, ale odpisał mi, abym spadała na drzewo. Nijako, że ja się tak łatwo nie poddaję odpisałam mu, że jeśli w tej chwili do mnie nie przyjdzie ja pójdę do niego, ale ta wizyta nie będzie wtedy na jego korzyść.

Na szczęście pierwsze dnia cała szóstka podała mi swoje numery telefon, abym mogła się z nimi skontaktować jakby coś się działo. 

Po pięciu minutach do mojego pokoju wszedł niezadowolony Nash.

-Szantażystka - rzucił oschle zamykając za sobą drzwi.

-Z twoich ust takie słowa to prawie jak komplement - posłałam mu złośliwy uśmieszek.

KsiążętaWhere stories live. Discover now