1

1.7K 135 339
                                    

*Jungkook*

Uchyliłem oczy i od razu ujrzałem moją narzeczoną.
Zgarnąłem ją w ramiona i przytuliłem mocno do siebie, rozkoszując się zapachem jej włosów.
Dziewczyna również się przebudziła i spojrzała na mnie spod zaspanych powiek.

- Co cię tak wzięło na tulenie, co? - spytała.
- Już nie mogę ciebie poprzytulać? - prychnąłem.    Nana zaczęła kreślić nieokreślone szlaczki po moim torsie.
- A może powtórzymy to, co wczoraj? - zapytała nagle, siadając na mnie.
- Muszę iść do pracy, mam dużo roboty... - odparłem, zatrzymując dziewczynę.
- Oj kochanie, nie bądź taki. - mruknęła rozczarowana, bawiąc się kosmykami moich włosów.

Cmoknąłem ją delikatnie w policzek i wstałem z łóżka, zakładając szlafrok.

- A co do wczoraj - odwróciłem się do niej. - powinnaś obciąć paznokcie, przez ciebie mam całe poranione plecy... - dodałem, a dziewczyna opatuliła się kołdrą i uśmiechnęła.
- Ale to mnie tak podnieca... - odpowiedziała, przygryzając seksownie wargę.

Przewróciłem teatralnie oczami i ruszyłem pod prysznic.
Po porannej toalecie ubrałem się w koszulę oraz eleganckie spodnie.
Był to raczej luźny strój, jak na mnie. Do tego ułożyłem delikatnie włosy i spryskałem się perfumami.

Przejrzałem się w lustrze, a obok mnie zjawiła się Nana w sukience, którą kupiłem jej niedawno. Dziewczyna kochała, gdy ją czymś obdarowywałem, a ja lubiłem, gdy się uśmiechała.
- Wyglądasz prześlicznie. - stwierdziłem, a Nana przytuliła się do mojego ramienia.
- Nie sądzisz, że ładnie byśmy wyglądali przed ołtarzem?- spytała i oparła głowę o moje ramię.
- Oczywiście, że byśmy dobrze wyglądali, tylko jeszcze troszkę musisz poczekać. - odpowiedziałem spokojnie i objąłem ją w talii.
- Nie chcę już czekać. - odparła zirytowana. - Czekałam już wystarczająco długo... - jęknęła niezadowolona.
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak. - spojrzała na moją twarz.
Przeczesałem jej włosy i pogłaskałem po ramieniu.
- Jeśli mnie kochasz, to jeszcze poczekasz. - rzuciłem szybko i ucałowałem ją w usta.

Dziewczyna już od dobrych pięciu lat nawijała o tym, jak bardzo chce ślub i jaką chce sukienkę. Stwierdziła, że na tę uroczystość wrócimy do Korei, a na podróż poślubną pojedziemy do Tajlandii. Zawsze wszystkim dyrygowała, a ja musiałem tego wysłuchiwać. Mi osobiście nie spieszyło się do ślubu. Prowadziłem firmę ojca, o którą musiałem dbać i rozwijać jak najlepiej. Czasami czułem, że to moje jedyne zajęcie.

Praca.

Nana uśmiechnęła się i chwyciła mnie za dłoń, prowadząc do kuchni.
Podała mi tosty i sok, a ja się skrzywiłem.
- Nie jestem głodny. - powiedziałem, odkładając posiłek.
- Jak znowu zjesz jakieś śmieciowe jedzenie, to cię ukatrupię, obiecuję. - pogroziła mi łyżką.
- Wychodzimy? - zapytałem, zmieniając temat na inny niż moja dieta.

- Jungkookie. - zdrobniła moje imię, mrugając oczkami.- Dzisiaj z dziewczynami wychodzę na zakupy... - odparła, uśmiechając się do mnie słodko.
- Czyli nie wrócisz na noc? - zapytałem,  choć znałem odpowiedź.
- Nooo i czy mógłbyś… - nie dokończyła, bo podałem jej swoją kartę płatniczą.
Kolejna noc w firmie dobrze mi zrobi.
- Miłej zabawy. - rzuciłem i ruszyłem do wyjścia.
- Kocham cię! - krzyknęła, a ja tylko westchnąłem.

To nie był pierwszy raz, ale czemu miałem się denerwować?
Dobrze się bawiła i sprawiało jej to przyjemność.

Moje życie towarzyskie umarło razem z przyjazdem do Ameryki.

Podwiozłem dziewczynę, a sam pojechałem do firmy, w której byłem wcześniej niż zwykle. Wyszedłem z windy i poczłapałem powoli do swojego biura. Jak zawsze odłożyłem swoje rzeczy do szafy i usiadłem przy biurku, włączając jakąś spokojną muzykę, którą mogłem delektować się przed pracą.
Nuciłem trochę pod nosem, przeglądając dokumenty z wczoraj.

My Boyfriend Park Jimin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz