11

199 22 6
                                    

*Jungkook*

Stałem w wielkiej sali konferencyjnej, a dookoła mnie kręciło się wielu moich jak i Jimin pracowników.
Na jednej ze ścian wisiał wielki ekran z wynikami naszej sprzedaży. Krzywa ciągle pięła się w górę, a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta w pomieszczeniu.
Zerknąłem na Jimina, który stał z założonymi rękami i wpatrywał się w ekran.

Nagle po sali rozległo się odliczanie. Zbliżyliśmy się do 10 milionów sprzedanych produktów. Ściskałem kant rękawa czekają niecierpliwie aż w końcu na ekranie pojawiła się upragniona liczba. Uśmiechnąłem się sam do siebie, a wszyscy rzucili się sobie w ramiona.
Wzrokiem odszukałem Jimin, który spoglądał na mnie i pewnym krokiem ruszyłem w jego stronę. Cieszyłem się jak wszyscy. Byłem podekscytowany i cały nabuzowany udaną sprzedażą. Nie sądziłem, że produkt okaże się hitem.
Zbliżyłem się do Parka i już go chciałem mocno przytulić, gdy sam się skarciłem w myśli. Zdjąłem uśmiech z twarzy i wyciągnąłem do niego dłoń.
-Gratuluję- odparłem, a ten odwzajemnił gest mocnym uściskiem dłoń.
-Czekam na więcej takich kolaboracji- odparł Jimin.

Uśmiechał się.

Sam nie wiem czemu, ale jego prawdziwy uśmiech sprawiał, że sam się uśmiechnąłem.
Zabrałem dłoń do kieszeni i wraz z Parkiem spojrzeliśmy na ekran, na którym sprzedaż ciągle szła w górę.
-Oby się nie zatrzymała- zaśmiałem się do blondyna, na co ten przytaknął. Odwróciłem się do reszty i klasnąłem w dłonie.

-Za tydzień zapraszam wszystkich na zabawę- odparłem co sprawiło, że wszyscy zaczęli klaskać- Trzeba opić ten sukces- zaśmiałem się i zerknąłem na Parka, który również klaskał.
Po pół godzinie wszyscy się rozeszli w tym ja.
Sprzedaż ciągle szła w górę i się nie zatrzymywała, a ja potrzebowałem spokojnego odpoczynku u siebie w łóżku.

Otworzyłem ospale drzwi do apartamentu.
-Już jestem kochanie!- krzyknąłem w progu.
Po chwili przede mną pojawia się kobieta z uśmiechem na twarzy i szampanem w dłoni.
-Jestem z ciebie taka dumna kochanie- dziewczyna szybko skradła mi buziaka i wskazuję na butelkę.-Zapraszam cię na pyszną kolacje w naszej ulubionej knajpie- odparła, a wtedy w mojej kieszeni rozbrzmiał dzwonek telefonu.
-Daj mi chwilkę- powiedziałem i sięgnąłem po telefon.
Na wyświetlaczu pojawia się głupkowata twarz Tae.-Halo?- spytałem znudzony, a po chwili słyszę cały wywód jak to on spalił pół chałupy i musze szybko przyjechać coś zrobić z ich pozostałymi rzeczami.-Dobra zaraz będę tylko nie panikujcie-odparłem i się rozłączyłem.
-Co się stało?-spytała Nana, a ja tylko westchnąłem.
-Nie wróce dzisiaj na noc- odparłem, a tej mina skwaśniała- Tae znowu coś odwalił w domu i muszę pomóc- dodałem, a ta westchnęła głośniej niż ja.
-No dobrze leć- dała mi znowu buziaka i pomachała dłonią na pożegnanie.

Wyszedłem z domu mają w głowie różne scenariusze. Aż się bałem co wykombinował Tae i Hoseok.

Gdy stanąłem przed progiem ich domku ten o dziwo stał cały.
Nacisnąłem dzwonek i odczełam chwilę, gdy nagle w progu ujrzałem coś zaskakującego.

Drzwi otworzył mi Jimin.
Rano był piękny i schludny, a teraz jego koszula była poza spodniami, cała pognieciona,krawat tylko był przewieszony przez szyje,włosy, które były nażelowane były całe rozczochrane, a w jego oddechu wyczułem alkohol.
Chłopak wytrzeszczył oczy i szybko oparł się o framugę drzwi starając się utrzymać równowagę.

-Co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony.

-Tae dzwonił do mnie- odparłem wskazujac na telefon.

-A...- mruknął i dalej się na mnie gapił

Staliśmy chwilę w całkowitej ciszy gapiąc się na siebie aż w drzwiach pojawił się Hoseok, który od razu zaprosił mnie do środka.
Tae siedział dumnie na jednej z kanap i popijał drinka z szklanki.
-Ty szakalu- prychnąłem na chłopaka, który tylko się zaśmiał znad drinka.
Hoseok usadowił mnie i Jimin obok siebie na kanapie, a sam przysiadł się do tego oszusta i go objął.
-Jakbym cie nie oszukał to byś nigdy nie przyjechał do nas- zaćwiergotał Kim, a ja prychnąłem pod nosem zakładajac noge na nogę.
-Teahyung musiał jakoś cię namówić, bo wiedział, że jak zaczniesz pytać to palnie, że jest u nas Jimin i nigdy nie przyjedziesz- mruknął Hoesok, a ja odchrząknąłem czując, jak moje policzki płoną ze wstydu.
Sam nie wiem, czy bym przyjechał po informacji, że u nich jest Park.
Jednak dalej troche czułem się przy nim niezręcznie.
Skończyliśmy kolaboracje i pewnie naszą chwilową znajomość też, więc pewnie nie jest zadowolony, że tutaj jestem.
Siedzieliśmy chwile w ciszy aż w koncu Tae uniósł szklankę w górę i krzyknął.
-Za waszą udaną kolaborację!
Chwyciłem drinka, którego nalał mi Jung i zerknąłem na Jimina, który uśmiechał się do chłopaków.
Widać było, że był już lekko wstawiony.
Spojrzałem na pełną szklankę wódki i wypiłem ją na raz.
-Ktoś tutaj chyba jest w dobrym humorze do picia- zaśmiał sie młodszy blondyn.
-Trzeba napić się za taką sprzedaż- również się zaśmiałem żeby stłumić moje skrzywienie pod alkoholu.
- Dobra, dobra, ale zaprosiliśmy też was tutaj, żeby powiedzieć, że nasza córeczka będzie z nami już za tydzień- rozmarzył się Hoseok- Zostaniecie Wujkami- dodał, a ja wyplułem gorzałę z powrotem do szklanki.

,,Zostaniecie wujkami"

A co my parą jesteśmy czy co?!
-Tak wujkami...- mówi niezręcznie Jimin, który też poczuł się lekko zakłopotany jak ja.
Piliśmy i śmialiśmy się jak za dawnych lat.
Jakbyśmy znowu byli w liceum.
Było lepiej niż myślałem. Gdy alkohol zaczął mi wchodzić przyłapałem się na zerkaniu na Jimina.
Na jego szczery uśmiech, malinowe usta i te błyszczące oczy.
Był inny niż w pracy. Był sobą.

-Powiem wam tak...- nagle krzyknął już lekko nawalony Park-...ślub chce w gronie bliskich- odparł, a mnie lekko zatkało.- Kocham tak mocno Yoongisia, że nie moge się doczekać aż w końcu spotkam go na ołtarzu- bełkotał dalej- Będziemy mieli biało-szare garnitury i srebne obrączki- rozmarzył się, a ja wpatrywałem się w niego w ciszy- oczywiście zapraszam was wszystkich na ten ślub- powiedział, a ja poczułem ogromny uścisk w klatce piersiowej.

On zaprasza mnie na ślub z jakimś mężczyzną.

Podniosłem się z kanapy i stanąłem na środku pokoju.
Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
Widziałem, że Tae chce coś powiedzieć na rozwianie tej dziwnej atmosfery jednak go uprzedziłem.
-Musze siku- mruknąłem i pewnym krokiem ruszyłem do łazienki.
Trzasnąłem za sobą drzwiami i oparłem się o zlew.

Jimin, yoongi razem przy ołtarzu.

Nie mogłem tego wymazać z myśli.

Rozluźnilem krawat, który sprawiał, że gorzej mi się oddychało i odkręciłem zimną wodę na maksa.
Chwile patrzyłem się na strumień aż w końcu nabrałem ją w dłonie i ochlapałem twarz.
Poczułem zimno na moich rozgrzanychy policzków od alkoholu.
Czemu jestem zazdrosny o Jimina? Powinienem się cieszyć, że jest z kimś kogo kocha.
-Jungkook ogarnij się- mruknąłem pod nosem zaciskają pięści.

Bolały mnie jego słowa jak cholera.

Zauważyłem, że coraz mniej potrafiłem się przy nim powstrzymywać.
Nagle drzwi do łazienki się otworzyły, a w nich stanął Park.
Znaczy ledwo stanął, bo bujał się na wszystkich strony.
Był tak wstawiony.

-Kooki co się dzieje?- spytał zdrobniając moje imię, a mnie totalnie ścina z nóg.
-CZY TY SERIO TAK BARDZO KOCHASZ YOONGIEGO?!-podniosłem głos nieświadomie, a ten tylko zamknął za sobą drzwi i wszedł do środka łazienki.
Jego półprzymknięte oczy skierowały się wprost na mnie.

Milczeliśmy.

Czułem jakby ktoś wbijał we mnie miliony szpilek
Mój oddech był krótki, a serce łomotało w klatce piersiowej.
Nagle Jimin zrobił krok w moją stronę i chwycił za mój poluzowany krawat. Przyciągnął mnie do siebie i westchnął.
-Sam już nie wiem...- odparł po dłuższej chwili niezgrabnie wiążąc krawat na nowo-.. jest mi ciężko...bardzo ciężko- dodał i spojrzał znowu mi w oczy- Yoongi mnie tak bardzo kocha- mówi lekko się uśmiechając.
Park ścisnął krawat na mojej szyji i już miał się odsunąć, gdy wtedy chwyciłem go za nadgarstek i przytyrzymałe.

-A ty kochasz go?- spytałem wpatrując się w jego ciemne oczy.

Znowu milczenie.
W pomieszczeniu było słychać tylko szum lecącej wody.
Ta cisza sprawiała, że gniłem od środka.
Musiałem to wiedzieć.
Chciałem to wiedzieć, a jednocześnie nie chciałem.
Jego malinowe usta zacisneły się w prostą kreskę, a oczy zaczeły robić się coraz bardziej mokre.

-Tak, kocham go- odparł w końcu.

Kłamał.

Chłopak wyrwał sir z mojego uścisku i z trzaskiem drzwi wyszedł z łazienki.
Wiedziałem, że kłamię.
Widziałem ten jego zrozpaczony wzrok. Jego smutek, gdy wyznawał mi kłamstwo.

Kłamał.

Ja też kłamałem.

Sam siebie okłamywałem.

/Hi!
Jestem w szoku dałam radę sama napisać ten rozdział🥵 Mam nadzieje, że po takiej przerwie pisania tego opowiadania w miarę podoba wam się ten rozdział😔 Dajcie mi znać ❤
Kocham i wielbie❤Jiunaa/

My Boyfriend Park Jimin Where stories live. Discover now