Rozdział XXVII- Nowe miejsce

2K 96 10
                                    

Zdawało mi się że to był dzień, lecz niewiele można było stwierdzić, ponieważ przez małe, zakratowane okienko ledwo padało światło.
W pokoju było ciemno, lecz można było cokolwiek ujrzeć. Postanowiłam się troszke rozejrzeć po małym pokoiku. Było tylko łóżko z pasami, nic więcej. Leżałam bezczynnie wpatrując się w sufit. Czekałam aż ktoś przyjdzie.
Usłyszałam jakieś kroki z końca korytarza i dźwięk przekręcającego sie klucza w zamku. Jak zwykle w drzwiach pojawiła się jakaś pielęgniarka z ochroniarzem. One twierdzą, że jak pójdą raz bez ochroniarza to my je zamordujemh, czy coś ugh. 
-Odepnij ją.-powiedziała rozkazującym głosem ochroniarzowi
On podszedł i zaczął mnie odpinać. Patrzyłam się tylko na niego i zastanawiałam się jak bardzo im sie nie chce nami zajmować. Jestem już tak bardzo załamana sobą, i swoim stanem życia, że już nic mnie nie zaskoczy.
-Wstań!- powiedziała
Ja mimowolnie wstałam, przeciągnełam się i zapytałam:
-Słucham?
Pielęgniarka bardzo oschłym głosem powiedziała:
-Idź na śniadanie, zaraz po lewej stronie jak wyjdziesz z pomieszczenia jest stołówka, zaraz przyjdzie osoba ci przydzielona, która będzie cie pilnować.
-No okej- odpowiedziałam zirytowana tą całą sytuacją

Mam już dość odwiedzania co chwile nowych szpitali psychiatrycznych. No kurwa ile można. Pobyt w nich mi nic nie daje a raczej psuje mnie jeszcze bardziej..

Wyszłam z pokoju. Brawo ja. Idę na stołówke. Widzę tam wiele nowych twarzy wpatrujących sie w moją osobe. Normalne, przywykłam. Drogę do wejścia jednak blokuje mi pewien mężczyna.

Młody, wysoki, zbudowany brunet z piwnymi tęczówkami.
-Jesteś Alice? Prawda?
-Dokładnie-odpowiedziałam lekko zmieszana ale zaskoczona jego urodą. Spodobał mi się.
-Jestem twoim aniołem stróżem. uśmiechnął się a ja od razu zauważyłam jego słodkie dołeczki

Ciąg dalszy nastąpi. Podoba sie? ❤️

Mój psychiatryk.Where stories live. Discover now