Jazda

489 54 4
                                    

-Luke, dam sobie radę!

-Boję się o ciebie, księżniczko, nic więcej. –Rzucił jej kolejne krzywe spojrzenie.

Widziała w jego oczach strach. Jednak bardziej bał się, że uszkodzi motor niż samą siebie. Z rozbawieniem odpaliła maszynę i ruszyła przed siebie. Wiatr rozwiał jej włosy na boki, które tylko dzięki twardemu kaskowi zostały na jej głowie. Wpatrywała się uważnie w drogę przed sobą powtarzając w myślach, że ma być skupiona na jeździe. Coś w środku niej chciało krzyczeć ze szczęścia, czuła się wolna. Podjechała do wyznaczonego miejsca i ze smutkiem zgasiła silnik. Nie chciała naciskać na blondyna, wyznaczał jej dość krótkie trasy wciąż powtarzając jak to ma nie uważać na drodze. Zdawała sobie sprawę, że już po pierwszym razie opanowała wszystko do perfekcji, czasami zdarzały jej się drobne wpadki, ale nawet najlepsi kierowcy je mają, więc nie przywiązywała do nich zbyt dużej uwagi. Luke podbiegł do niej zdyszany jednocześnie rzucając jej spojrzenie pełne podziwu. Roześmiała się słodko czując, że tym razem wygrała. I miała rację.

Chłopak bez słowa przysunął się do niej i pocałował ją w czoło. Cicho westchnął w jej włosy nie wiedząc na ile może sobie pozwolić. Czasami wydawało mu się, że jeden zły ruch i wszystko zniknie. Julia przechyliła głowę dając mu ledwo zauważalny znak. Z mruknięciem przyłożył usta do jej nagiej szyi, zaczynając od podbródka schodził coraz niżej drobnymi pocałunkami zwiedzając tak dobrze znany mu szlak. Dziewczyna wplotła mu dłoń we włosy, drugą delikatnie muskała rozpalony kark. Przejechał językiem po jej obojczyku łapczywie pragnąc więcej. Rozpiął dwa guziki koszuli muskając nosem jej piersi. Cicho westchnęła i odepchnęła jego głowę. Rzucił jej rozczarowane spojrzenie, ale przytaknął głową. Ubrał kask i usiadł przed nią odpalając maszynę. Bez słowa ruszyli w kierunku domu.

Dom. Czy to nie zabawne, że ledwo po kilkumiesięcznej znajomości mieszkali praktycznie razem? Julia nie przepadała za swoimi rodzinnymi czterema ścianami, z wielką radością wpadała po pracy do Luke’a. Skromne mieszkanie na poddaszu stało się ich schronieniem. Gotowali, oglądali telewizję, rozmawiali o skomplikowane jak i banalne tematy. Czuła się przy nim niesamowicie. Ze spokojem wpatrywała się w przyszłość czując, że nic jej nie zakłóci. Była poświęcić wiele dla tego związku. Naprawdę wiele.

Zaparkował motor na podjeździe białego domu. Zsiadł z maszyny i ściągnął kask wdychając świeże powietrze. Jego płuca domagały się dziennej dawki nikotyny, z przykrością odkrył brak papierosów w kieszeni. Jakby czytając w jego myślach brunetka podała mu jednego uśmiechając się słodko. Nie mógł się na nią napatrzeć. Za każdym razem odkrywał w jej pięknie coś nowego, ekscytującego i podniecającego. Ta drobna osóbka porwała jego serce. Miał nadzieję, że nigdy nie będzie chciała mu go zwrócić. Wziął papierosa i odpalił, zaciągając się mocno. Palący dym wypełnił jego płuca dając słodkie uczucie ulgi i zadowolenia.

-O której zaczyna się impreza?

Kolejny powód dla którego ją kochał. Żadna z jego dziewczyn nie miała tak dobrego kontaktu z jego przyjaciółmi. I wzajemnie.

Pochylił się w jej kierunku by po chwili złożyć czuły pocałunek na jej czole.

-Będę o dwudziestej.

Kiwnęła głową i ruszyła w kierunku domu. Luke zgasił papierosa wciąż nie dowierzając, że trafiła mu się gwiazdka z nieba.

Odrobina pudru, kropelka perfum, zalotne spojrzenie oraz krótka sukienka. Chciała by czuł się dumny. Z niej.

Przeglądała się w lustrze milion razy co chwilę coś poprawiając. Punktualnie o osiemnastej usłyszała warkot silnika na podjeździe. Rzuciła ostatnie spojrzenie w popękane odbicie i najostrożniej jak potrafiła zeszła po schodach.

Smoke Clouds ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz