Wspomnienia (część 1)

736 54 7
                                    

Głuchy krzyk wydostał się z jej gardła. Zerwała się z ziemi i podbiegła do okna łapczywie wciągając zimne powietrze do ust. Starała się zapanować nad swoim ciałem powtarzając w głowie, że to tylko zły sen. Osunęła się na posadzkę jednocześnie chowając głowę między nogi. Świat wokół spokojnie wirował, wszystko traciło sens. Sen, który urwał się zaledwie kilka minut temu, był zbyt realistyczny by mogła ot tak o nim zapomnieć. Dlaczego akurat oni, dlaczego ma uważać.. Biłaby się dalej z myślami gdyby z małej otchłani rozpaczy nie wyrwał jej zapach smażonego bekonu. Przerażona, że jej matka zostawiła coś na patelni wybiegła z pokoju i bosymi stopami skierowała się w stronę kuchni. Nie zwracając uwagi na nic po drodze wpadła gotowa by zrobić kobiecie raban. Na widok stojącego przy kuchence ojca zamurowało ją. Mężczyzna obrócił się i obdarzył ją ogromnym uśmiechem wyciągając w jej stronę ręce.

-Wyspałaś się?

Julia poczuła jak wszystko ponownie zatacza leniwe koła. Wpadła w jego ramiona, wtuliła się w nich z całej siły starając się nie rozpłakać. Czule pogłaskał ją po głowie jedną ręką wciąż operując przy patelni. Świeży zapach dobrego jedzenia od razu pobudził jej zmysły.

-Co robisz?- Szepnęła

-Robię ci śniadanie, a co innego mógłbym robić? –Zaśmiał się.

Wyślizgnęła się z jego objęć i usiadła przy drewnianym stole czekając na dalsze wyjaśnienia. Oczywiście uwielbiała kiedy był w domu. Dawał jej cząstkę dawnego życia, rodzinnego życia. Problem polegał na tym, że zjawiał się tutaj raz na kilka miesięcy zawsze informując o swoim przyjeździe tylko ją. Na początku nienawidziła go za to, że zostawia ją z tym wszystkim samą. Dopiero po pewnym czasie dotarło do niej, że to jego sposób by utrzymać się przy życiu. Nie radził sobie z chorobą kobiety, którą kochał ani z tym, co spotkało ich dwa lata temu.

Nikt sobie z tym nie poradził.

Ale życie toczy się dalej i każdy z nich musi dać z siebie wszystko by chociażby stworzyć pozory normalnej rodziny. Wyjechał do pracy zagranicę tłumacząc swoją decyzję tym, że w końcu będzie ich na coś stać. Utrzymywał z nią regularny kontakt, przelewając co miesiąc odpowiednią według niego sumę na utrzymanie. Leki matki i rachunki pochłaniały praktycznie całą otrzymywaną kwotę wobec czego na jedzenie musiała zarabiać sama. Już dawno porzuciła marzenia o studiach i wysokim stanowisku w międzynarodowej firmie. Dopadła ją choroba zwana prawdziwym dorosłym życiem.

-Julia- Siwiejący mężczyzna westchnął spoglądając w jej kierunku. Wokół kącików jego błękitnych oczu zaczęły robić się delikatne zmarszczki dodając jego przemęczonej twarzy lekko przyjaznego wyglądu. Tyle się zmieniło… - Przepraszam.

Słowo to zbiło ją jeszcze bardziej z tropu. Ojciec nigdy nie przepraszał, a bynajmniej nie ją. Tylko raz w życiu słyszała jak płakał w pokoju na piętrze wykrzykując przeprosiny w łóżko, które na zawsze miało pozostać już puste. Nie zdziwiła ją wtedy jego reakcja, ponieważ tamtej nocy każdy przeistoczył się w kogoś innego by następnego dnia ostatecznie stać się nową osobą.

Spojrzała na niego podejrzliwie wciąż nie odzywając się ani jednym słowem. Nałożył ciepłe jajka na talerze i postawił na stole siadając na wprost niej.

-Jak idzie ci w pracy?

Wzięła kęs jajecznicy do ust. Nikt jej o to nie pytał. Nigdy nie miała z nim prawdziwej relacji ojciec-córka, dlatego odpowiedzi na najprostsze pytania sprawiały jej kłopot. Wzięła głęboki oddech i postanowiła rozmawiać z nim jak z klientem.

-Bardzo dobrze. Dziękuję, że pytasz. Nadal pracujesz jako kierownik?

-Dostałem awans.

-Oh, gratuluję.

Smoke Clouds ✔Where stories live. Discover now