Konsternacja

1K 72 7
                                    

Otrząśnij się, kretynko zbeształa siebie w myślach. Zegar wybił już godzinę osiemnastą, a ona nadal wracała myślami do porannego spotkania, o ile tak można to było nazwać. Starała się skupić na swojej pracy, która sprawiała jej satysfakcję. Codziennie stała za barem, przyrządzała ciepły napój, który smakował o niebo lepiej niż ten pity w jej rodzinnym domu, oraz podawała przepyszne ciasta przygotowywane przez Daniela-jej współpracownika. Pracowała tu dopiero od trzech miesięcy jednakże uważała tą pracę za małe zbawienie. Kawiarnia znajdowała się w dobrej dzielnicy, szef był wymagający, ale dobrze płacił. Dogadywała się ze współpracownikami i rozwijała, a to dawało jej iskierkę nadziei. Poza tym dzięki większej wypłacie była w stanie pozwalać sobie na drobne przyjemności raz na jakiś czas. Dawała więc z siebie wszystko: uczęszczała na kursy, pilnie wykonywała polecenia i nigdy nie narzekała.

Jednakże dzisiaj jedyne na czym potrafiła się skupić to błękit jego oczu. Odtwarzała go w głowie non stop, starając się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół. Na początku jego wzrok przeraził ją, wydawał się być oziębły i lodowaty, niedostępny. Z każdym kolejnym ułamkiem sekundy zatapiała się w jego oczach. I choć zdawała sobie sprawę jak niedorzecznie to brzmi jej serce podśpiewywało, że to najpiękniejsze oczy jakie w życiu widziała. W głowie rozbrzmiewały jej babcine słowa by doceniała najdrobniejsze rzeczy dlatego nie była na siebie zła gdy jej umysł dodawał je do każdej napotkanej osoby. Każdy rzucał jej spojrzenie arktycznych oczu, a ona roztapiała się w swoim małym świecie.

Obowiązki sprowadzały ją na ziemie. Zaraz kończyła zmianę, posprzątała szybko swoje stanowisko, machnęła Danielowi przez małe okienko i cierpliwie czekała na jej zmiennika. Alex wpadł jak zwykle pięć minut po czasie przejmując od razu stanowisko i przepraszając. Julia uśmiechnęła się pod nosem, machnęła ręką starając się pokazać, że pięć minut nie robi jej zbytniej różnicy poczym energicznym krokiem ruszyła w stronę stacji metra modląc się w duchu, aby zdążyła na ostatni kurs.

Przemierzając tętniące życiem ulice żałowała, że nie mieszka w którymś z pobliskich budynków. Marzyła o codziennym budzeniu się w wygodnym łóżku, parzeniu dobrej kawy, siadaniu na parapecie i podziwianiu jak ospałe miasto budzi się do życia. Zamyślona brnęła przez coraz to chłodniejsze ulice nie przywiązując zbytniej uwagi to otaczających ją ludzi. Minęła bary i restauracje przepełnione tłumem spragnionym zabawy, przeszła przez zabytkowy most i po kilku minutach znalazła się na opustoszałym przystanku. Według rozkładu za kilkanaście minut na stację powinien wjechać ostatni pociąg prowadzący do wschodniej części miasta. Usiadła na pobliskiej ławce i wciąż z głową w chmurach wpatrywała się przed siebie. Po chwili przystanek zaczął zapełniać się zmęczonymi robotnikami. Gdy kolejka nadjechała zerwała się na równe nogi i resztkami sił przebiła do środka zajmując jedno z ostatnich wolnych miejsc. Spokojne kołysanie maszyny działało na nią usypiająco. Stres i zmęczenie zaczęły się z niej ulatniać pozwalając tym samym by w ich miejsce weszła senność i satysfakcja. Jednak Julia czuła, że coś jest nie tak, jednakże nie miała pojęcia co. Postanowiła zignorować owe dziwne przeczucie ponownie zatracając się w kojących wizjach wymarzonej przyszłości.

Odkąd ujrzał ją rano nie mógł o niej zapomnieć. Wydawała się być zagubiona, co wywołało w nim potrzebę pomocy.. Rozum od początku powtarzał mu by nie bawił się w żadnego detektywa i bohatera, jednak coś w nim pękło. Nie zdawał sobie sprawy z tego co robi dopóki jej śladem nie trafił po jedną z najlepszych kawiarni w mieście. Usiadł w knajpie naprzeciwko, zamówił wodę i obserwował ją z odległości kilku metrów. Jej zmęczone oczy tryskały szczęściem z każdą parzoną kawą, jakby ten cierpki napój był lekiem na całe zło. Przyglądał jej się przez dobre trzy godziny postanawiając w końcu by zwolnić miejsce dla głodnych sekretarek w porze na lunch. Korciło go by zajrzeć do „Cynamonu” i zamówić cokolwiek byleby znów spojrzeć w jej oczy, ale coś w środku go powstrzymywało. Zmuszając się do każdego następnego kroku zmierzał w kierunku centrum starając się wymazać z pamięci jej uśmiech.

Smoke Clouds ✔Where stories live. Discover now