VII

264 46 5
                                    


Następne dni minęły Benowi niemal z prędkością światła. Nigdy wcześniej nawet nie wyobrażał sobie ogromu pracy, jaki Maylin wkładała w utrzymanie porządku w całym domu i pilnowanie, aby wszystko było zawsze przygotowane na czas. Biorąc pod uwagę także to, że w dodatku nadal pracowała w redakcji, zastanawiał się, skąd brała na wszystko czas, znajdując go jeszcze dla Jacena. I dla niego. Gdyby nie C-3PO, Ben całkowicie załamałby się po jednym dniu życia, w którym wszystkie obowiązki spoczęły nagle na jego barkach. Na szczęście Jacena przestały prześladować złe sny i Ben miał nadzieję, że dzięki temu jego żona opanuje się nieco i zrozumie, że w ich domu nie dzieje się nic złego. Gdyby bowiem było inaczej, Moc z pewnością by mu o tym powiedziała. Ale Maylin całe dnie spędzała w łóżku i bała się wychodzić dokądkolwiek. Benowi powoli zaczynało brakować do niej sił. Nie wiedział już, jak z nią rozmawiać, jak do niej dotrzeć, ani jak jej pomóc. Starał się być przy niej, pokazać jej, że jest bezpieczna, że już nic jej nie grozi, ale Maylin uparcie powtarzała śpiewkę o czymś mrocznym, czającym się w domu oraz o twarzy, którą dostrzegła w lustrze. Solo nie dowiedział się jednak, czyja to miałaby być twarz, ponieważ jego żona sama tego nie wiedziała. A może po prostu Maylin pragnęła zwrócić na siebie jego uwagę? Była zazdrosna o Jacena i posunęła się do wyczyniania tak dziwnych rzeczy i udawania chorej? Nie, to nie byłoby do niej ani trochę podobne. Poza tym, to raczej on powinien być zazdrosny o syna, ponieważ do tej pory Jacen zajmował niemal każdą jej myśl. Nawet teraz, kiedy Maylin nie czuła się najlepiej, gdy Ben nie mógł nigdzie znaleźć syna, wiedział, że będzie on właśnie z nią. Często znajdował ich na tarasie, bądź w pokoju chłopca. Jacen wdrapywał się na kolana Maylin, a ona opowiadała mu różne historie, które sama wymyślała, bądź czytała holoksiążki z bajkami. Kiedy jednak pewnego dnia Ben usłyszał, że Maylin opowiada Jacenowi o Jedi, krew w nim zawrzała. Nie powinna była tego robić, zwłaszcza bez jego zgody! Wcześniej sama powtarzała, że nie chce, aby Jacen został Jedi! Po co więc opowiadała mu o nich?! I o Mocy, na której zupełnie się nie znała?! Oczywiście, Ben wiedział, że Jacen czasem korzystał z Mocy, choć on sam nigdy nie pokazał mu, jak to robić. Sądził więc, że chłopiec używał Mocy raczej instynktownie. Teraz jednak okazało się, jak bardzo się mylił. Jacen od dawna miał potajemną nauczycielkę w osobie Maylin. Ben był wściekły, lecz znalazł w sobie dość sił, aby nie przerywać „lekcji". Zwłaszcza, że Jacen wydawał się zachwycony, słuchając opowieści o dzielnych rycerzach. Ben podejrzewał, że jego żona wygrzebała je w jakichś archiwach na Chandrili, bądź gdzieś w HoloNecie. Dlaczego jednak kładła Jacenowi do głowy bzdury, opowiadając jak wspaniałymi oraz dzielnymi obrońcami Republiki byli Jedi, podczas gdy to właściwie oni doprowadzili do jej upadku? Nie byli strażnikami pokoju, za jakich zawsze pragnęli uchodzić. Od wieków wywoływali kolejne wojny, w wyniku czego najbardziej cierpieli niewinni. Kto jak kto, ale Maylin powinna zdawać sobie z tego sprawę i uważać na to, co opowiada Jacenowi. Zaczekał więc do wieczora. Maylin jak zwykle kładła Jacena spać. Chłopiec nie mógł zasnąć, jeśli nie opowiedziała mu jego ulubionej bajki o maleńkim, zaginionym banthusiu. Kiedy wróciła do sypialni, Ben już na nią czekał. Przelotnie zauważył, że kobieta jest mniej blada niż kilka dni wcześniej, a rany na jej dłoniach zagoiły się już zupełnie, lecz pozostawiły na jej skórze jaśniejsze, podłużne blizny. Na widok męża Maylin uśmiechnęła się i spróbowała sięgnąć po jego dłoń, lecz skrzyżował ramiona na piersi, jakby próbował się przed nią bronić. Uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy.

— Ben... Coś się stało? — spytała.

— Słyszałem, jak opowiadasz Jacenowi o Jedi i o Mocy — odparł mężczyzna bez ogródek. — Jak długo to robisz?

Maylin zarumieniła się mocno i spuściła wzrok. Zupełnie jak zawstydzone małe dziecko, przyłapane na robieniu czegoś, co było zabronione. Milczała, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Bena. Zrozumiał, że musiała to robić już od kilku lat. Nie mógł sobie wybaczyć, że zorientował się dopiero teraz...

Star Wars - OdwetWhere stories live. Discover now