Rozdział 12

364 16 0
                                    

Życie w Buenos Aires jak zawsze jest pełne wrażeń. Nauka w Blake South Collage, popołudnia w Rollerze, jazda na wrotkach, nauka, przyjaciele, wrogowie, miłości. Ambar niemal zapomniała już o przyjęciu urodzinowym które wydarzyło się jakiś czas temu. Jej myśli były pochłonięte dbaniem o utrzymanie najlepszych ocen oraz bycia najlepszą na torze. Do tego w domu musiała użerać się z Luną, na szczęście dobrze dogadywała się z Alfredo i Sharon, a poza domem mogła liczyć na Emilię, Benicio, Delfinę, a nawet na Matteo...

No właśnie Matteo Balsano. Ten sam który był pierwszą miłością Smith, który zostawił ją dla Luny i ten sam który właśnie szedł w jej stronę...

- Cześć Ambar - przywitał się podchodząc do Dziewczyny.

- Cześć.

Spotkali się przypadkiem w parku. Piękny dzień, słoneczna pogoda, idealna okazja na spacer lub jazdę na wrotkach. A może to nie przypadek ?

- Nie przeszkadzam ? - spytał.

- Nie, przyda mi się towarzystwo - odrzekła Smith - Wzięłam wrotki i chciałam pojeździć, taka ładna pogoda. Masz ochotę się przyłączyć ?

- Chętnie - odparł Balsano - Najpierw jednak chciałbym z Tobą o czymś porozmawiać.

- O czym ? - spytałam.

Spytała choć podświadomie chyba znała odpowiedź na to pytanie. Wiele się przecież między nimi zmieniło. Jeszcze parę tygodni temu nie rozmawiali ze sobą, a teraz znowu są przyjaciółki. Co więcej kilka dni temu Balsano wyznał, że nadal coś do niej czuje, a ona odpowiedziała tym samym. I na tym rozmowa się skończyła. W następnym spotkaniach nie obyło się bez spojrzeń, uśmieszków, które tym razem mogły mieć drugie dno, ale nikt nie podjął rozmowy o uczuciach,  o tym co dalej.

- Może usiądziemy ? - zaproponował Chłopak i podszedł do ławki.

- Wiesz co to za miejsce ? - spytała Smith gdy usiedli.

- Myślisz, że zapomniałem ? - Balsano spojrzał na nią - To nasza ławka...

- Tu pierwszy raz się całowaliśmy... 

Nie dało się nie uśmiechnąć na wspomnienie tego. Ich pierwszego pocałunku. Jej pierwszego pocałunku. Do takich rzeczy zawsze pozostaje sentyment. Na zawsze zostają w sercu i nie da się ich zapomnieć.

- Ambar - wziął ją za rękę - Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym co się stało, właściwie o tym co powiedzieliśmy...

W myślach Blondynki zabrzmiało "wiedziałam". Nie pomyliła się, to właśnie tego miała dotyczyć ta rozmowa. Tylko czy ona była na nią gotowa ? Minęło zaledwie parę tygodni odkąd się przyjaźnią i odkąd ona nie jest z Benicio. Nie chciałby zranić przyajciela. Tak samo Matteo, do niedawna był z Luną. A Smith nie miała ochoty na kolejne dawki zazdrości, zdrad czy cierpienia. Skończyła z tym. Jeśli ma być z kimś, to tylko z kimś kto chce ją na sto procent, ją i nikogo innego.

- Chyba nie zaprzeczysz teraz, że wyznaliśmy sobie uczucia i to było szczere ? - spojrzał na nią.

- To prawda - odrzekła patrząc na niego - Ale czy to coś zmienia ?

- Dużo - stwierdził Balsano - Myślałem, że te uczucia wypaliły się, ale nadal są... Nadal mi na Tobie zależy, a Tobie na mnie...

- Nie zaprzeczam... - powiedziała Smith - Przy nikim nie czuję się tak jak przy Tobie. To się nie zmieniło. Ostatnio spędziliśmy razem więcej czasu i tamte uczucia się obudziły. Pytanie tylko czy powinniśmy coś z tym zrobić ?

- A nie chcesz ?

- Czego ?

- Być znowu ze mną... - powiedział Matteo patrząc w jej błękitne oczy.

- Ja... - westchnęła - Jasne, że chce, ale nie chce by było tak jak ostatnio.

- Wiele się zmieniło. Ja się zmieniłem, ty się zmieniłaś - odrzekł Chłopak.

- I to wystarczy ?

- Masz wątpliwości ? - uniósł brwi ku górze.

- Raz Cię straciłam - powiedziała Ambar - Było ciężko ale dałam sobie radę. Tak jak zawsze. Drugi raz może nie być tak dobrze.

Powiedziała to. Powiedziała na głos to czego się boi. Boi się powtórki historii. Boi się znowu go stracić, stracić miłość, zawieść się i znowu stać się ta drugą. 

- A może dasz nam szansę ? - zaproponował Matteo - Przecież nawet jeśli się nie uda to nie będzie koniec świata.

Blondynka przygryzła dolną wargę. Czy aby na pewno chłopak miał rację ? Dla niego może to by nie był koniec świata, ale dla niej... Jednak nie mogła zaprzeczać temu, że dobrze się czuję w jego towarzystwie. Każda decyzja była ryzykiem. Odwlekając to mogła go stracić już teraz. Zgadzając się, mogłaby zrobić sobie nadzieje i stracić go później. Ale życie należy do tych, którzy podejmują ryzyko.

- Dobrze... - uśmiechnęła się lekko.

Dark Side of The Truth - Soy Luna x The Originals  ✔Where stories live. Discover now