Rozdział 23

7.7K 360 7
                                    

Audrey kazała mi się nie przejmować humorkami jej brata. Niestety nie potrafię inaczej. Ivan go pobił, jest nieobliczalny. Związałam się z gangsterem i bijatyką. Ostatnio, gdy sprawdzałam telefon miałam czterdzieści nieodebranych połączeń od niego. Powinnam się z nim spotkać i wytłumaczyć mu, że między nami koniec. Ciężko mi na sercu. Chciałabym aby to był tylko koszmar, nic nieznaczący sen. Rzeczywistość nie jest jednak taka kolorowa.
Siedzę w salonie z Rey i jej ojcem. Kenneth patrzy na mnie i co chwilę nerwowo unosi brwi i chrząka. Widać po nim, że nie jest zadowolony z mojego pobytu tutaj. Wprawdzie nie mówił nic konkretnego ale widzę to po nim. Najchętniej wygoniłby mnie ze swojego domu jak i życia. On,  Audrey i Michael dotąd żyli jako szczęśliwa rodzina, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Zdajesz sobie sprawę, że wszystko się skomplikowało? -  pyta Patterson. – Aristow przyleciał na moją prośbę. Owszem chciałem robić z nim interesy już wcześniej jednak, gdy Blackshot zaczął się panoszyć na moim terenie poprosiłem Nicolaia o przysługę, przystał na to bardzo ochoczo.
- Czyli znaliście się już wcześniej? – z moich ust wypada pytanie. Spoglądam na Audrey i widzę, że z uwagą patrzy na ojca.
- Tak ale… - robi dłuższą przerwę. – nie oskarżaj go o nic.
- On wiedział! – krzyczę. – Wiedział, że Audrey to moja siostra. Co ten bydlak chciał tym osiągnąć?! Śmieszyło go igranie z moich uczuć?!
- Nie wiem jakie miał intencje.
- Czyli mam rozumieć, że znałeś go już wcześniej i teraz poprosiłeś go o pomoc, a ja nic o tym nie widziałam? – pyta dość spokojnie Rey.
- Jego pomoc jest nam potrzebna – mówi cicho.
- Zawsze dzieliłeś się ze mną i Michaelem wszystkimi informacjami, nawet o tym, że mam matkę dowiedziałam się dosyć wcześnie, a teraz zatajasz przede mną taką informację – wyraźnie słyszę irytację w jej głosie. Rusza z miejsca i wychodzi trzaskając drzwiami.
Muszę przyznać, że nigdy nie widziałam jej takiej ale co się dziwić. Jej ojciec zawsze wszystko jej mówił i nie miał przed nią żadnych tajemnic, a teraz spada taka bomba. Sama jestem wściekła. Nicolai mnie oszukał. Podły sukinsyn. Zawsze widzi tylko czubek własnego nosa, jest egoistą. Gdyby powiedział mi na samym początku, że Audrey to moja siostra to obyłoby się bez tego całego cyrku, a tak to straciłam kupę czasu na poszukiwaniach informacji. Moją siostrę mogę zrozumieć, chciała mnie lepiej poznać i ocenić. Sama nie wiedziała nic o Aristowie.
W mojej głowie zaczyna kiełkować obawa. A co jeśli Ivan wiedział o tym od samego początku?
~~~~
Wybieram się z Audrey do sklepu, a następnie do knajpy. Po tym jak wyszła z domu zastałam ją palącą przed domem. Nigdy nie widziałam u niej takiej złości, zapewne czuje się oszukana, zupełnie jak ja…
Stoję między sklepowymi półkami i przeglądam słodycze. Zbliża mi się okres. Co jest różnoznaczne z tym, że jem wszystko i w ogromnych ilościach. Cudowne uroki krwawych dni. Odwracam się i odkładam z powrotem na półkę orzechową czekoladę w zamian biorąc zwykłą. Spoglądam przez szybę sklepu i widzę moją siostrę dyskutująca z kimś. Wzruszam ramionami i idę do kasy. Nie uchodzę nawet paru kroków, gdy zostaję pociągnięta w czyjeś ramiona. Natychmiast zostaję otulona męskim zapachem. Ivan. Tylko on tak pachnie. Próbuję się wyrwać, lecz zamiast tego jego usta momentalnie znajdują się na moich. Jest uparty, jego język zwinnie toruje sobie drogę do mojej jamy ustnej. Udaje mi się ponieść i tak oto stoję na środku sklepu i całuję się z Morozowem. Brakowało mi tego tak bardzo. Nic jednak nie trwa wiecznie i dość mocno odpycham go od siebie. Nie obeszło się także bez spoliczkowania. Mężczyzna zdziwiony trzyma się za policzek.
- Nigdy więcej tego nie rób! – krzyczę i wymijam go.
- Przecież ci się podobało – woła za mną.
Ignoruję go. Miałam dobry humor, a on go spieprzył.
Na telefon przychodzi mi wiadomość o treści: ,,pogadaj z nim, ja jadę do baru’’. Super, moja własna siostra mnie zostawiła. Wszystko jest takie skomplikowane. W moim całym życiu jest tyle niewiadomych…
Płacę i wychodzę ze sklepu. Ivan biegnie za mną i chwyta za ramię. Nie byłabym sobą, gdybym  się nie wyrywała.
- Nie rozumiem cię. Znikasz, nie odpowiadasz na telefony. Co ty odwalasz?
- Co proszę? Już ci pokażę co odwalam – mówię i sięgam po telefon w celu pokazania mu dowodu jego zdrady. Ciekawe czy wtedy będzie takie pewny siebie. Niech nie robi ze mnie głupiej. Mam oczy i jeszcze dobrze widzę.
Patrzę na jego reakcję. Z wkurzonego diametralnie zmienia się na zimnego. Jego wzrok jest chłodny. Spokojnie mówi o tym abyśmy udali się do jakiegoś spokojnego miejsca w celu wyjaśnienia sytuacji. Wiem, że nie mam większego wyboru, więc się zgadzam. Czuję, że powinnam go wysłuchać. Bardzo mnie zranił, jednak będę bardziej spokojna jeśli dowiem się prawdy od niego.
Wchodzimy do jakiejś kawiarenki na rogu. Wystrój jest bardzo przytulny. Ludzie przyjemnie spędzają tutaj czas, a ja będę słuchać o zdradzie mojego faceta. Miło.
Siadamy przy stoliku i jak na zawołanie obok nas pojawia się kelnerka wyraźnie eksponująca swoje walory. Jest wpatrzona w Ivana jak w obrazek, mnie omija wzrokiem. Cały zainteresowany nie zwraca na nią uwagi. Jeśli myśli, że zarobi kilka plusów to jest w błędzie. Jak dla mnie to może nawet teraz iść się z nią pieprzyć, mi nie będzie to przeszkadzać. Pozostałabym obojętna. Nie… kogo ja oszukuję? Rozerwałabym tą pannę na strzępy. Najpierw ją, potem jego.
Składamy zamówienie, właściwie mój były składa. Ja jestem tego zdania, iż nie zabawię tutaj długo.
- No więc? – pytam i zakładam kosmyk włosów za ucho.
- Kurwa nie widziałem cię z dwa dni, a jesteś jeszcze piękniejsza niż byłaś – mówi i wpatruje się we mnie uważnie, wędrując wzrokiem po całej mojej twarzy. Z racji tego, że rzadko słyszę komplementy na moje policzki wkrada się dorodny rumieniec.
- Przestań słodzić i przejdź do rzeczy. Chyba nie muszę ci przypominać, że nie jesteśmy już razem?
Na moje słowa prycha i kręci głową w rozbawieniu. Ciekawe czy będzie taki radosny jak przyłożę mu na środku kawiarenki.
- Kochanie to co widziałaś było zwykłym nieporozumieniem. Ta kobieta oblała mnie drinkiem i chciała zetrzeć go z moich spodni, nie miała nic do wytarcia, więc robiła to dłonią.
Teraz to dojechał. Zaczynam się śmiać na całą salę, nic mnie nie obchodzą ludzie, którzy posyłają mi karcące spojrzenia. On ma mnie za głupią. Gdy nieco się uspokajam rozpoczynam atak.
- Powiedz, że udajesz. Kiedy to wymyśliłeś, w drodze tutaj? Jesteś śmieszny. Jeśli myślisz, że uwierzę w taką bujdę to muszę cię rozczarować. Czarno na białym było widać jak ona na tobie leży i cię obmacuje. Nie rób ze mnie idiotki.
- Jesteś zazdrosna – mówi, a na jego twarzy maluje się cwany uśmiech.
- A ty byś nie był, gdyby jakiś facet wylał na mnie rzekomo drinka i zaczął dotykać cycków?
- Kurwa nie mów takich rzeczy. Zabiłbym go. Jesteś dla mnie ważna. Teraz, gdy posmakowałem związku z tobą, nie odpuszczę. Jesteśmy razem i będziemy już do końca – jego duża dłoń wędruję ku mojej i zakrywa ją, lekko ściska.
- Nie wierzę ci, już nie – wyrywam dłoń z jego uścisku i wychodzę z kawiarni. Za sobą słyszę krzyki Ivana.
- Nie myśl, że tak to zostawię!
Kieruję się jak najdalej od tego budynku. To dla mnie za dużo. Wyciągam telefon i jeszcze raz tasuję wzrokiem zdjęcia. Może to głupie ale dokładniej przyglądam się kroczu Morozowa. Ledwo, ale widać plamę, miał jasne spodnie przez co widać ciemniejsze miejsce na nich. Ale w takim razie dlaczego ta kobieta nie miała żadnej ściereczki, czy innego gówna. Jak zwykle w mojej głowie zaczynają się kotłować pytania. Moje serce zaczyna mięknąć. Wystarczy, że mi powie parę ładnych słówek i już jestem jego. To nie powinno tak wyglądać. Muszę się nad tym wszystkim zastanowić. Gdyby to było takie proste…

Wystarczy zrozumiećWhere stories live. Discover now