Rozdział 7

9.4K 453 3
                                    

Ranek nadszedł szybciej niż się spodziewałam. Otwieram oczy i przeciągam się. Patrzę na drugą stronę łóżka ale jest puste, a pościel zimna. Musiał dawno wyjść. Wstaję biorę ubrania i kieruję się do łazienki uprzednio biorąc ze sobą kosmetyczkę. Doprowadzam się do porządku, robię lekki makijaż. Ubieram luźną granatową koszulę bez rękawów i ciemnoszare spodnie. Włosy wiążę w kucyka na czubku głowy i wychodzę z pomieszczenia. Kieruję się do kuchni ale nie zastaję w niej Ivana tylko ciocię przygotowującą śniadanie. Pytam gdzie jest jej siostrzenic, na co odpowiada, że wyszedł wczesnym rankiem. Zastanowiło mnie to. Skoro przyjechał tu ze mną to powinien mi pomóc, a nie szwendać się Bóg wie gdzie. Zrezygnowana siadam przy stole i częstuję się kanapkami ze sterty leżącej na talerzu. Ta kobieta ma istny dar do gotowania, nawet zwykłe kanapki potrafi zamienić w kulinarne dzieło, a stwierdzam to tylko po jednej zupie. Gdy tak siedzę i wcinam śniadanie, ciocia zaczyna opowiadać o dzieciństwie Ivana. Nie żeby mnie to bardzo interesowało ale w tym momencie nie mam nic lepszego do robienia.

-Ivan w dzieciństwie często przyjeżdżał do mnie z moją siostrą. Był bardzo radosnym dzieckiem ale przez pewne wydarzenie to się zmieniło. Owszem dalej mnie odwiedzali ale już nie tak często, a on zaczął spotykać się z szemranym towarzystwem – westchnęła i przyjrzała mi się uważnie. – Wiesz, że rządzą tym miastem różne gangi. Proszę cię uważaj na niego, nie pozwól żeby znowu się w coś wpakował.

No cóż, na to już chyba za późno. Pewnie nie wie, że w Rosji jej siostrzeniec jest bezwzględnym gangsterem. Zapomniałam dodać, że bezwzględnym wkurwiającym mnie gangsterem. Patrzę na nią z uśmiechem i zapewniam ją, że zaopiekuję się nim jak najlepiej będę potrafić i nie pozwolę go skrzywdzić, ale nie dodaję, że o ile sama tego najpierw nie zrobię. Czuję się źle z myślą, że z uśmiechem na ustach wciskam jej kit. Już chcę zapytać o wydarzenie, które zmieniło Ivana ale słyszę skrzypnięcie drzwi, a w nich ukazuje się jego sylwetka. Marszczę brwi i lustruję go wzrokiem. Jego zawsze ułożone brązowe włosy są w nieładzie, a koszula jest rozpięta przez co widać jego tors. Szybko odwracam wzrok speszona. Dobrze, że nie zrobiłam się czerwona, jeszcze tego tu brakowało. Nie mogę zachowywać się przy nim jak nastolatka, przecież ja go nawet nie lubię. Zerkam na niego i widzę jak odsuwa krzesło i siada obok mnie.

- Gdzie byłeś? – pytam zaciekawiona.

- Nie teraz – odpowiada szeptem i głową lekko wskazuje mi swoją ciocię. No tak, ona nic nie wie. Gdy będziemy sami muszę go opieprzyć za wymyślanie fanaberii o naszym rzekomym związku.

- Potem sobie poważnie porozmawiamy – mrużę oczy i również szepczę.

- Nie ma sprawy – posyła mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów, od których dziewczyny zapewne mają mokro w majtkach. – Ciociu zrobisz mi kawę?

Kobieta od razu zabiera się za prośbę Ivana. Prycham pod nosem, łączę ręce na klatce piersiowej i patrzę na niego wyzywająco. Wielki pan i władca zawsze musi mieć to co chce.

- Czekam w pokoju – mówię i kieruję się w wyznaczonym kierunku.

Siadam na łóżku, podciągam nogi do siebie i zaczynam się tępo patrzeć w drzwi. Przekrzywiam głowę i zamykam oczy, nie wiem ile tak siedzę ale zaczynam zasypiać. Oczywiście nie jest pisana mi drzemka bo wchodzi Ivan. Podnoszę głowę i patrzę na niego. Podchodzi do szafki, wyciąga broń zza paska spodni i chowa ją w meblu. Po co mu broń? Marszczę brwi, a on w tym czasie odwraca się do mnie przodem.

- No co? Na pewno zabraliby mi przy odprawie. A bez broni chodzić nie będę – oznajmia i siada na fotelu, nachyla się i łączy ze sobą ręce. – Dowiedziałem się co nieco. Paul często przebywał w Raven's, jest to taki pub. Gromadzą się tam typy spod czarnej gwiazdy, nawet miejscowi omijają to miejsce ze względu na swoje bezpieczeństwo. Nikt go nie widział od roku. Ciekawe jest jednak to, że ta knajpa należy do jego brata... Kennetha – zerka na mnie ale nie doczekuje się żadnej reakcji. – Generalnie to ten cały Patterson ma niezłą władzę, ludzie go szanują i ma ich poparcie. Jednak zastanawia mnie fakt, że jego brat zniknął, a on nic z tym nie zrobił.

- W jakim sensie? – pytam. – Skoro był jego bratem to powinien zawiadomić policję o jego zniknięciu. Nie chce mi się wierzyć, że tego nie zrobił.

- No właśnie o tym samym pomyślałem, trzeba to sprawdzić dlatego idę tam dziś wieczorem.

- Idę z tobą – niemal krzyczę.

- Oszalałaś? Życie ci nie miłe? Detroit nie jest miłym miastem.

- No tak, ty coś o tym wiesz – mruczę cicho pod nosem ale nie na tyle, żeby on dosłyszał. – I tak idę z tobą.

- Co powiedziałaś? – dopytuje.

- Że idę z tobą – odburkuję. – Czyli zamiast znaleźć Paula znaleźliśmy główną gwiazdę. Jeszcze tylko odszukać jego dziecko i wracamy do domu – uśmiecham się.

- Za bardzo się zagalopowałaś, jeszcze długa droga przed nami.

- Bliżej niż dalej – szczerzę się, na co on tylko cicho śmieje się pod nosem, a ja czuję ścisk w żołądku na jego dźwięk. Ma miły i delikatny śmiech. Jak nie jest chamem to jest całkiem fajny i da się z nim wytrzymać. No tak, zapomniałam o jednej sprawie. – Co ty nagadałeś swojej cioci? Że niby my jesteśmy razem? Jesteś niepoważny! – muszę go sprowadzić na ziemię.

- Nic jej nie nagadałem, ostatnio gdy u niej byłem obiecałem, że przyjadę z dziewczyną więc pomyślała, że ty nią jesteś, a ja byłem wczoraj zbyt zmęczony żeby to odkręcać więc tak musi zostać. Nie martw się w życiu nie przedstawiłbym cię mojej rodzinie jako swojej dziewczyny – mówi opryskliwie.

Zabolało i to bardzo ale nie mam pojęcia czemu. Jest mi przykro i czuję do niego żal. Mógł mi powiedzieć o tym normalnie, a przynajmniej nie dodawać części o przedstawieniu mnie rodzinie. Idiota pozostanie idiotą. Już coś o tym wiem, a miałam trzech chłopaków. Dwa pierwsze związki były szczenięcymi miłościami ale ostatni... naprawdę kochałam Andrieja i nie dopuszczałam myśli o jego zdradzie. On czekał tylko na to aby zaciągnąć mnie do łóżka i udało mu się. Po tym jak mu się oddałam już nie ukrywał tego, że sypia z innymi kobietami. Otwarcie dawałam mu do zrozumienia, że nie podoba mi się to, jednak on nic sobie z tego nie robił i chciał żebym przespała się z jego przyjacielem. Sprytnie zaciągnął mnie do jego mieszkania, gdzie trwała impreza... gdy zrozumiałam czego chcą uciekłam, wszyscy wtedy na mnie patrzyli i wytykali palcami nazywając dziwką i kurwą. Od tego czasu przestałam ufać ludziom i jestem ostrożna przy dobieraniu znajomych. Z Andriejem urwałam kontakt całkowicie.

Idiota pozostanie idiotą.

Wystarczy zrozumiećWhere stories live. Discover now