Rozdział 22

7.3K 384 2
                                    

Wstawiam co mam 😁

Aktualnie siedzimy z Audrey pod domem cioci Ivana i obserwujemy wszystko jak włamywacze. Dziwnie się z tym czuję, ale nie chcę spotkać mojego zakłamanego byłego. Na razie nie jestem gotowa na tak duży krok.
Upewniwszy się dostatecznie o nieobecności Morozowa wchodzimy do środka. Na nasze szczęście drzwi ustępują, co znaczy, że ciocia jest w środku. Staramy się jak najmniej hałasować, lecz z marnym skutkiem. Dom ma swoje lata i podłoga lekko skrzypi wydając nieprzyjemne dla ucha dźwięki. Ciocia od razu wyłania się zza drzwi. Co za ciekawska kobieta.
- Lydia! Co się z tobą działo dziecko?! Ivan odchodził od zmysłów ja również, pojechał cię szukać. Gdzie się tyle podziewałaś?
- Byłam z siostrą – odpowiadam. Kobieta przez chwilę nie wiem o czym mówię, dopiero po chwili jej wzrok przenosi się na moją towarzyszkę. Dzięki Bogu nie pyta o nic.
- Oh, więc to tak… Musisz się skontaktować z Ivanem, biedak tak się martwi.
Prycham pod nosem. Bardzo kulturalnie z mojej strony, ale jego zachowanie mnie śmieszy. Prędzej piekło zamarznie, niż uznam, że on się martwi. Najpierw puszcza się z jakąś laską, a teraz próbuje udawać wielkie zmartwienie. On jest niepoważny.
- My, znaczy ja tak jakby z nim zerwałam – mówię.
Jest dokładnie tak jak się tego spodziewałam. Ciocia mocno protestuje i wykrzykuje jakieś niestworzone rzeczy. Mówi, że jesteśmy dla siebie stworzeni i nie wyobraża sobie swojego siostrzeńca z kimś innym. Ogólnie bardzo hałasuje.
Niewiele myśląc wymijam rozhisteryzowaną kobietę i kieruję się do mojego pokoju. Moja siostra w milczeniu podąża za mną. Zapewne pytania dojdą później. Szybko pakuję moje rzeczy, omiatając spojrzeniem cały pokój w celu upewnienia się, iż o niczym nie zapomniałam. Jest dobrze. Kierujemy się do wyjścia. Kątem oka widzę kobietę wrzeszczącą do telefonu.  Odwracam się gwałtownie i wyrywam jej telefon, wiem do kogo dzwoniła. Patrzę na nią i przytulam szepcząc słowa podziękowania za pobyt. Ciocia próbuje mnie zatrzymać ale jestem nieugięta i już po chwili siedzę w czarnym samochodzie Rey.
Jedziemy w ciszy. Zaczynam się irytować, bo ileż można?
- Nie jesteś ciekawa…
- Tu nie chodzi o moją ciekawość. Przemyśl to wszystko na spokojnie. Przede wszystkim powinnaś porozmawiać z tym mężczyzną. Przez te parę razy, gdy byliście w barze widziałam jak na ciebie patrzył. Myślę, że nie byłaś dla niego zabawką, ale nie twierdzę, że miał prawo do brykania z innymi kobietami. Zresztą był z tym całym Nicolaiem, a z niego jest niezłe ziółko, więc może przez to coś strzeliło mu do głowy.
Milczę i w ciszy analizuję jej słowa. Fakt, nie byliśmy ze sobą długo ale sam mówił, że od dłuższego czasu zwracał na mnie większą uwagę. Na razie nie mam siły na spotkanie z nim. Aristow jest dupkiem i lubi robić ludziom na złość. Zawsze dostaje to co chce i być może chciał poróżnić mnie oraz Ivana.
Nie powinnam biec tak daleko z myślami. Nie wiem, czy to robota Nicolaia, czy chęć pieprzenia jakiejś dziwki przez Morozowa. Jeśli faktyczne to był jakiś podstęp, jestem w stanie mu wybaczyć, jeżeli jednak sam z siebie obściskiwał się z tą panną to nie ręczę za siebie.
- Skąd znasz Aristowa? – pytam jednocześnie przerywając zaistniałą ciszę.
- Mój ojciec miał mieć z nim spotkanie, jednak z nieznanych mi przyczyn to ja musiałam w nim uczestniczyć zamiast niego. Ten kretyn wziął mnie za jakąś damę do towarzystwa. Nie muszę ci mówić jak to się skończyło dla niego.
- Co mu zrobiłaś? – pytam z przerażeniem. – Wiesz kim on jest?! – prawie krzyczę.
- Spokojnie, teraz jego twarz zdobi piękny siniak – oznajmia ze spokojem, kiedy ja jestem prawie bliska zawału.
- To szef mafii, mógł cię zabić!
- Ale tego nie zrobił  - uśmiecha się. – Chciał robić interesy z moim tatą, należy się przynajmniej minimum szacunku w tej kwestii.
- Jezu… - mamrotam pod nosem.
Pod dom docieramy dość szybko. Wchodząc do środka obłożona bagażami zastaję Michaela. Chłopak ma podbite oko i przytrzymuje wokół niego woreczek z lodem. Zatrzymuję się i patrzę na jego poczynania do chwili, w której dołącza do mnie moja siostra.
- Kto cię tak załatwił młody? – pyta.
Brat Rey gwałtownie odwraca się i lustruje nas wzrokiem. Jego spojrzenie ze zdziwionego szybko zmienia się na wkurzone.
- Jak to kto?! Jej facet rzucił się na mnie z pięściami! – krzyczy i wskazuje na mnie. Nie wiem o czym mówi. – Byłem w klubie, a ten chuj się na mnie rzucił. Zaczął coś wykrzykiwać, że mam oddać jego kobietę i gdzie ona – wskazuje na mnie. – jest. On jest nienormalny. Nie mam z tym nic wspólnego, a dzięki tobie siostrzyczko zostałem wplątany w jakieś gówno. Nie będę uczestniczył w tym cyrku! – wykrzykuje i wymija nas, a następnie wychodzi z domu trzaskając drzwiami.
Patrzę na to wszystko przerażona. Ivan ty kretynie…

Wystarczy zrozumiećWhere stories live. Discover now