Rozdział 11

83 5 2
                                    

Chyba nie myśleliście, że to koniec! Przecież nie skończyła bym w ten sposób książki! Już bez gadania, zapraszam was, do dalszego czytania...






Dębowa Łapa z wysiłkiem otworzyła oczy. Wszystko było zamglone. Zauważyła obok siebie kilka cieni. Po chwili obraz wrócił do normalności. Nad nią, stali Żółty Kieł, Mleczna Łapa i Ognista Łapa. Pierwszy zobaczył ją jej przyjaciel.
-Dębowa Łapo! Już się obudziłaś!- krzyczał uradowany.
Schował swój nos w jej futrze. Poczuła kolejną falę ciepła. Zebrane koty spojrzały na nią. Próbowała wstać. Jednak Żółty Kieł położyła na niej swoją łapę, uniemożliwiając jej to.
-Musisz odpocząć- powiedziała.- Masz poważną ranę.
-Zostanie blizna?- zapytała mleczna kotka podchodząc do medyczki
-Najprawdopodobniej tak- odpowiedziała.
Po chwili do legowiska medyczki, podeszła przywódczyni.
-Dębowa Łapo! Jak dobrze że już się obudziłaś!- powiedziała z ulgą.- Kiedy będzie mogła wyjść?
-Najwcześniej jutro. Musi trochę odpocząć.
-Ale będzie mogła trenować?- zapytała z przejęciem.
-Jasne! Ale to dopiero za dwa dni- odpowiedziała medyczka i zabrała się za segregowanie ziół.
Wszyscy wyszli oprócz Ognistej Łapy. Wpatrywał się w nią.
-Wszystko będzie dobrze- liznął ją w ucho i się do niej przytulił.
Tego jej brakowało. Nawet obecność Mlecznej Łapy by jej w tej chwili nie zmusiła do odepchnięcia kocura. A co jeśli, ona coś do niego czuje? Kotka natychmiast skarciła się za tą myśl. Przecież nie może się zakochać jako uczennica! Zna kodeks wojownika i wie, że jako uczennica nie może mieć kociąt. Poza tym, Ognista Łapa to jej przyjaciel. Te myśli przelatywały jej przez głowę. Dalej byli blisko siebie. Było im tak dobrze.
-Eghem- usłyszeli Żółty Kieł, na co kocur odskoczył.- Czy mógłbyś Ognista Łapo wyjść i dać mi pracować?
Uczeń kiwnął głową i wyszedł, rzucając kotce ostatnie spojrzenie.
-Dobrze, teraz opatrzę ci ranę.
-Będzie bolało?
-Jasne że nie, mysi móżdżku! A nawet jeśli, to powinnaś to ukrywać, niedługo będziesz wojowniczką, a na nią to nie przystało!- skarciła ją stara kotka.
Przyłożyła do rany listek z wodą i przetarła ją. Po chwili wzięła jakieś zioła, czy inne tam cudawianki i przecierała ranę. Czasem to szczypało, czasem bolało, a czasem piekło. Jednak uczennica, tego nie okazywała, tak jak mówiła medyczka.
-Źle wygląda ta rana?- zapytała po chwili młoda kotka.
-Wiesz że jestem szczera... Czasem nawet za bardzo... - odparła medyczka.- Wygląda... Źle... I to bardzo. Ale niedługo to zniknie.
-Ech...- westchnęła uczennica.- W co ja się wpakowałam...?
Żółty Kieł usiadła obok rannej.
-Blizny pokazują, ile razy walczyłaś. Pokazuje to, czy jesteś waleczna, czy jesteś tchórzem i uciekasz. Każdy odważny wojownik ma blizny. Może i małe, ale ma. Błękitna Gwiazda ma na kręgosłupie, Tygrysi Pazur na nosie i barku... Można tak wymieniać i wymieniać. Więc nie wstyć się swojej blizny. Bądź z niej dumna.
-Dzięki Żółty Kle- powiedziała uczennica, na co ta lekko się uśmiechnęła.
-A teraz odpoczywaj.
Dębowa Łapą raz przyglądała się poczynaniom medyczki, a raz co robią koty na zewnątrz. Nie mogła wychodzić z legowiska, więc nie miała za dużo do obserwowania.
-Witaj Dębowa Łapo- do legowiska zawitał Ognista Łapa.
Kotka ułożyła się wygodnie i nie chciało jej się wstawać.
-Nie przywitasz się z przyjacielem? - udawał obrażonego.
Kotka westchnęła rozbawiona i podeszła do niego.
-Cześć
-I to chciałem usłyszeć- powiedział z uśmiechem.- Wszystko dobrze? Kiedy wyjdziesz?
-Jutro, dziś muszę odpoczywać- westchnęła znudzona.
-Jutro postaram się zostać w obozie z tobą- powiedział.
-Nie musisz...
-Ale zostanę. Jutro mam iść na patrol. Postaram się przekonać Szarą Łapę, aby poszedł za mnie.
-Dzięki- mruknęła kotka.
Kocur dotknął swoim nosem jej nosek. Kotka znów poczuła falę gorąca. Nagle do legowiska weszli Mleczna Łapą, Szara Łapa i Krucza Łapa. Brązowa kotka i ognisty kocur natychmiast się od siebie odsunęli. Oboje nie chcieli, aby ktoś to widział.
-Dębowa Łapo!- rzucił się na nią Szara Łapa.
Ta upadła, przez jego ciężar i syknęła z bólu.
-Szara Łapo!! Chcesz pogorszyć jej ranę?! Zwariowałeś?!- wydarła się na niego Żółty Kieł.- Nic ci nie jest Dębowa Łapo?
-Nie... Nic się nie stało- powiedziała kotka wstając.
-Przepraszam cię! - krzyknął przejęty uczeń, że przez niego mogła się rana otworzyć czy coś.
-Nic się nie stało.
-I nie mieliśmy jeszcze okazji... Ale dziękujemy że przyszliście nam pomóc! Bez was została by z nas karma dla wron!- powiedział Krucza Łapa.
-Albo dla borsuków- zaśmiała się Mleczna Łapa.
-No, sio stąd! Dębowa Łapa musi odpocząć!- odparła Żółty Kieł, na co przyjaciele się pożegnali.
Dębowa Łapa położyła się spać. Po chwili zasnęła...




Antafikaraanmi makarena
Unfimakanifitomicjaniena
Undo minani ande Makarena
Eeee... Makarena HEJ!

Mój mózg na dzisiejszym sprawdzianie z matmy xd. Nie kumam tej głupiej geometrii!!!

I niedługo święta! Macie już choinkę?

Ścieżka przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz