CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Michael pov.
Patrzyłem na Caluma i nie wiedziałem co zrobić. Byłem pewien, że gdy się odezwę on zemdleje. Tak jak było ostatnim razem. A później będę mu mógł wmówić, że zasnął. On nie miał mnie usłyszeć. Nie miał patrzeć na mnie tak dziwnie. I nie miał wiedzieć, że mówię. Dlaczego na nim nie zadziałało? Przecież ostatnim razem zareagował tak jak każdy człowiek, który mnie kiedykolwiek usłyszał.
- Michael mówię do ciebie.- Popatrzyłem na Hooda i pokręciłem głową.
- Zejdź.- Wyszeptałem i popchnąłem go tak by zszedł ze mnie. Sam wstałem z łóżka i zacząłem chodzić po pokoju. To wszystko nie trzymało się kupy. Jakim sposobem on nie mdleje. Jak to możliwe, że nie stracił pamięci. I dlaczego tak głupio się uśmiecha?!
- Wiedziałem, że nie przyśniło mi się wtedy nic.- Zaśmiał się Hood, rozkładając się na moim łóżku. Popatrzyłem na niego zdziwiony. Potrzebowałem wyjaśnień.
- Nie pamiętałem co się dokładnie stało jak byłem tu ostatnio. Jednak wiedziałem, że cię widziałem i miałem wrażenie, że się do mnie odezwałeś. Jak widać miałem rację.
- Ty nie mogłeś tego pamiętać.- Zawołałem i zaraz zasłoniłem usta ręką. Nie powinienem się odzywać. Oprócz niego mógł usłyszeć to jeszcze ktoś, a tego nie chciałem.
- Jak widać pamiętam.- Hood wstał i zaczął podchodzić do mnie. Z każdym jego krokiem starałem się cofać. I chociaż wiedziałem, że zaraz trafię na szafę to nie wiedziałem co zrobić. Po kilku krokach poczułem uchwyt od drzwi szafy wbijającą mi się w bok. Zacisnąłem usta, czekając co zrobi Hood. Stanął bardzo blisko mnie i uśmiechnął się bezczelnie.
- Skarbie to, że teraz będziesz uciekać nie zmieni tego, że wręcz mnie do ciebie ciągnie.- Wyszeptał mi do ucha i zaczął się śmiać.
- Ty nic nie rozumiesz.- Warknąłem, odpychając go. Złapał mnie za ręce i przycisnął mocniej do szafy. Chciałem znowu go odepchnąć, ale Hood przycisnął mnie tak mocno, że nie byłem wstanie wziąć nawet głębszego oddechu.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Twoja tajemnica będzie u mnie bezpieczna.- Hood mówił mi do ucha. Czułem jego oddech i usta lekko dotykające mojego ucha. Starałem się nie zdradzić, co czuję gdy to robi.
- Nie wiem czemu, ale nie mogę sobie ciebie odpuścić. Jesteś lepszy niż heroina.- Przymknąłem oczy słysząc to.
- Calum prędzej czy później zapomnisz.- Wyszeptałem. Nie miałem siły mu tłumaczyć co się z nim stanie.
- Możemy w to wierzyć, tylko po co? Nie chcesz bym został?- Zacząłem się zastanawiać na tym. Widziałem tysiące argumentów na nie, ale bałem się je wypowiedzieć. I był tylko jeden na tak. Nigdy wcześniej nie reagowałem na nikogo tak jak na Caluma.
- Nie.- Wyszeptałem, zamykając oczy. Nie chciałem by przeze mnie mogło mu się coś stać. A byłem pewien, że coś może. Jak każdej osobie w moim otoczeniu.
- Kłamiesz Michael. Ale niech ci będzie.- Calum odsunął się ode mnie i wziął swoje rzeczy. Podszedł do drzwi i popatrzył na mnie przez ramię.- Miło będzie jak mnie odprowadzisz... I nikt nie będzie nic podejrzewać.
Pokiwałem głową i razem zeszliśmy na dół. Zauważyłem, że w salonie nie ma ani Luke'a ani Ashtona. Odetchnąłem z lekką ulgą, bo bałem się że mogą o coś pytać. Stałem i patrzyłem jak Calum wiąże sznurówki. Czułem ból, że go okłamałem. I przez to, że odpuścił.
- Widzimy się w szkole.- Uśmiechnął się do mnie stojąc w otwartych drzwiach. Nie mogłem się powstrzymać i też się uśmiechnąłem. Przez chwilę patrzyłem jak Hood idzie drużką w stronę głównej ulicy. Zastanawiałem się, czy jakbym teraz za nim pobiegł jak bardzo zrobił bym z siebie idiotę.
- Bardzo.- Szepnąłem sam do siebie i zamknąłem drwi.
-------------------------------------------------------------------------
Podoba mi się strasznie ten rozdział, a wam?
Dzień dobry/Dobranoc <3
M. <3
P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ!
YOU ARE READING
INNE DZIECKO...
FanfictionMichael to chłopiec, który jest inny. Mimo tego zostaje adoptowany. Jego inność nie jest jedyna...