-Chodźmy - powiedziała - Jest poobijany, ale nic mu nie będzie.

-Mam to w dupie - warknął - Najważniejsze, że ty jesteś cała i bezpieczna.

Jego ręka objęła ją za ramiona i  pociągnęła alejką w stronę świateł głównej ulicy. Szli szybko, dopóki nie dotarli do parku. Zwolnili. Czuła, że chłopak wciąż jest trochę spięty. Przeszli na drugą stronę parku i wyszli na parking.

-Adrien, wszystko w porządku? - spytała.

Chłopak jakby zignorował jej pytanie.

-Dobry wieczór - odezwał się do mężczyzny - Czy jest pan wolny?

Mężczyzna zmierzył ich wzrokiem. W jego oczach kryło się zdziwienie i niepokój.

-Tak - odezwał się po chwili.

Otworzył drzwi taksówki i pozwolił jej wsiąść. Obszedł auto i wsiadł z drugiej strony. Podał swój adres i taksówkarz ruszył w milczeniu. Żadne się nie odezwało. Możliwe, że taksówkarz był ciekaw, ale wolał się nie mieszać. Możliwe, że się martwił, czy podejrzanie wyglądający teraz Adrien go nie zaczepi. Dziewczyna była zmartwiona i spoglądała, co chwilę na blondyna, ale bała się odezwać. Nie chciała też prowadzić takich rozmów przy obcej osobie. Dojechali po dwudziestu długich minutach. Chłopak zapłacił dużym nominałem, nie żądając reszty. Taksówkarz zaskoczony podziękował i szybko odjechał po tym, jak wysiedli. Chwilę później szli w aleją wjazdową na posesji w kierunku drzwi frontowych.

-Jak się tam znalazłeś? - dziewczyna przystanęła, pytając.

Jej głowa był opuszczona, a oczy wpatrywały się gdzieś w zieleń ogromnego, bogatego ogrodu. Chłopak przystanął bokiem do niej i wzruszył ramionami. Lekki grymas pojawił się na moment na jego twarzy.

-Zbieg okoliczności, że akurat byłem w pobliżu i was zauważyłem.

Dziewczyna speszyła się. Chłopak podszedł do niej i uniósł jej podbródek.

-Mari, nie martw się tym już. Wszystko gra, mała.

-Ale... - zaczęła na skraju płaczu - Jesteś przeze mnie cały pobity... ja...

Zamknął jej usta pocałunkiem. Delikatnie, ale stanowczo.

-Wybacz, jeśli smakuje krwią - rzucił żartobliwie, mrugając do niej - Nie ma, o czym mówić. Chodź, muszę wziąć prysznic.

Jęknęła, idąc posłusznie za chłopakiem. Czuła się wciąż winna. Po wejściu chłopak szybko zbył zmartwioną Natalię, która czuwała nad domem i zarządzała pracownikami. Mieszkała z nimi, odkąd pamiętał. Zawsze się o niego troszczyła, nawet gdy jego matka jeszcze żyła. Weszli do jego pokoju. Drzwi trzasnęły lekko. Dziewczyna ciężko usiadła na kanapie. Chłopak zdjął koszulę i koszulkę. Przyglądała się siniakom na jego idealnym ciele. Złapał ją na tym, a ona opuściła wzrok zarumieniona. Westchnął.

-To nic, znikną za kilka dni.

Pokiwała głową. Jej wzrok padł na stolik, na którym leżało pudełko z zafoliowaną grą. Wzbudziła jej ciekawość. Chłopak rozbierał się dalej.

-Masz szczęście, że nie mam żadnej sesji przez najbliższe dwa tygodnie - zaśmiał się i spojrzał na nią - Chcesz potem zagrać?

Uniosła głowę, a jej policzki zarumieniły się na widok chłopaka w bokserkach. Kiwnęła przytakująco głową.

-Czuj się, jak u siebie, skarbie - powiedział, zgarniając ubrania z podłogi - Możesz skoczyć na dół i poprosić służbę o coś do jedzenia i w ogóle. Ja zaraz wracam.

-Ale... - zaczęła, ale on już zniknął za drzwiami łazienki.

Wiedziała, że mogła po prostu wejść do środka i chłopak nie miałby z tym problemu... Westchnęła. Wiedziała, że ich pierwsza wspólna noc będzie miała konsekwencje, ale czy w rzeczywistości żałowała teraz? - oparła głowę o oparcie kanapy i wzruszyła ramionami. Nie - pomyślała i wstała, idąc w kierunku kuchni.

Nie chciała o tak późnej porze nikogo martwić, więc postanowiła sama coś przygotować na szybko. Wybór był duży, gdy otworzyła drzwi dwuskrzydłowej lodówki aż się zdziwiła na to, jak dobrze zaopatrzona była. No tak... przecież nie on dba o to. Zrobiła kanapki. Na dużej tacy postawiła talerze i szklanki, miskę z gotową sałatką z ryżem i szynką, talerz z kanapkami, paczkę ciastek i sztućce. Ruszyła na górę, mówiąc sobie, że po napój wróci za chwilę. Chłopak już stał w pokoju przebrany i wycierał włosy ręcznikiem. Zagwizdał na widok. Dziewczyna postawiła tacę na stole.

-Mogłaś zawołać, mała - skrzywił się, widząc jak dziewczyna rozprostowuje palce dla relaksu.

Wzruszyła ramionami, zawracając w kierunku drzwi.

-Idę po napój jeszcze - rzuciła.

Chłopak objął ją ramieniem i pocałował w policzek.

-Ja skoczę. Ty możesz siąść i odpalać grę, jest już włożona w konsoli.

Kiwnęła głową, gdy chłopak wychodził przez otwarte drzwi pokoju. Wrócił po chwili. Wiedziała, że żadne z nich nie pojawi się jutro w szkole i będę musieli jakoś wytłumaczyć dwa dni nieobecności na zajęciach, ale... Gra okazała się świetną zabawą, będąc wciągającą strzelanką. Zasnęła, oparta o tors chłopaka, nie wiedząc kiedy.

Love in the cat's eyesWhere stories live. Discover now