Burzowa łuna

236 13 4
                                    


-Podnieś na mnie głos raz jeszcze, a dam Ci powód do krzyku - zmrużył groźnie oczy i warknął nisko.

Wszystkie mięśnie blondyna były napięte, co było widać chociażby na  jego wyprostowanych przedramionach, gdy podwinął mankiety koszuli aż do łokci i oparł dłonie na blacie. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i przewróciła oczami na komentarz chłopaka. Kłócili się od dobrej godziny i jasnowłosy musiał przyznać, że choć starał się być opanowany i racjonalny to złość zaczynała brać w nim powoli górę. Bał się, że straci nad sobą kontrolę, bo zwyczajnie... był zmęczony, zestresowany i zirytowany. To nie był łatwy miesiąc. Firma MilanCo próbowała ich zrobić na szaro przy projekcie i ukraść ich ciężką pracę. Stracił dwóch pracowników w związku z tym. Ich wiosenna kolekcja miała opóźnienia. Miał dużo spraw na głowie, pomagając Nino ze ślubem. Widział się z Plaggiem, co nie należało do łatwych i przyjemnych spotkań. A na dodatek naburmuszona dziewczyna, stojąca teraz metr od niego ni z tego ni z owego obwieściła, że odchodzi. Tydzień po tym, jak otrzymała umowę o pracę ze skróceniem okresu stażu. W dodatku, chciała odejść nigdzie indziej, jak do jednej z franczyz MilanCo, bo niby-przystojny-podstępny-sukinsyn obiecał jej stanowisko brand managera. Przetarł zmęczoną twarz dłonią i wziął głęboki oddech. Tak...to zdecydowanie nie był łatwy miesiąc. 

-Mari...-zaczął lekko ochrypłym, głębokim głosem - Gdzie Ty, do cholery, idziesz?! - rzucił, gdy uniósł głowę i zobaczył kierującą się w stronę drzwi dziewczynę.

-Do domu! - warknęła, nie przerywając kroku.

-Kurwa - mruknął pod nosem.

Chwilę później sięgał w stronę dziewczyny, by ją zatrzymać. Jednak zmęczenie znowu boleśnie o sobie przypomniało. Chciał złapać ciemnowłosą za łokieć, lecz ta szybko próbowała się odsunąć. Na ich nieszczęście, w szpilkach tak gwałtowna reakcja okazała się nieskoordynowana i dziewczyna zachwiała się. Blondyn był tym razem zbyt wolny, próbując uratować przyjaciółkę. Stracili równowagę i oboje przelecieli przez podłokietnik kanapy. Dziewczyna jęknęła pod jego ciężarem, a on miał ochotę przez krótki moment rozjebać na kawałki tą przeklętą kanapę, gdy jego obolałe z niewyspania i przemęczenia zatoki uderzyły o kant podłokietnika po przeciwnej stronie. Zacisnął szczęki i w myślach zmówił jedną z najbardziej siarczystych wiązanek przekleństw, jaka przyszła mu do głowy.

-Zejdź ze mnie - mruknęła z niezadowoleniem dziewczyna, stłumionym głosem.

-Milcz - sapnął agresywnie.

-Ad... - zaczęła, ale nie dane jej było dokończyć, gdy chłopak położył palec na jej ustach.

Jadeitowe tęczówki wpatrywały się głęboko w jej oczy, gdy dzieliły ich teraz milimetry.

-Nie chce się teraz kłócić - szepnął łagodnie - Jestem, kurwa, zbyt zmęczony... - zaśmiał się krótko, kręcąc głową, przez co jego długie kosmyki połaskotały twarz dziewczyny.

Dziewczyna zmrużyła lekko oczy. Ciemnowłosa poruszyła ustami, by coś powiedzieć.

-Shhh...proszę, Mari, ten jeden raz odpuść - szepnął miękko wprost do jej ucha.

Ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. To było przyjemne, aż za bardzo. Ona także była zmęczona, bo dopinała przez ostatni miesiąc wszystkie zaliczenia na studiach, ślub wybrednej i humorzastej w ostatnim czasie Alyi, a jeszcze praca z Lilą i uwielbiającą ją managerką zespołu nie była ani łatwa ani szczególnie przyjemna. W dodatku ostatnio jej słodki pupil źle się czuł, co przez kilka dni spędzało jej większość snu z powiek. I jakby wszystkiego było mało słyszała od Luki, że Plagg będzie w mieście... Miała ochotę wyć i to tak bardzo, że mogłaby wygrać konkurs nawet z dzikim kojotem. Ciężar muskularnej sylwetki blondyna zaczynał powoli odbierać jej oddech.

-A-adrien - odezwała się cicho, lekko ocierając ustami o palec chłopaka.

Nie usłyszała jednak odpowiedzi. Natomiast dłoń blondyna zsunęła się z jej twarzy i objęła ramię. Już miała odezwać się ponownie, gdy przy swoim uchu usłyszała spokojny, miarowy oddech chłopaka. Spał. Westchnęła cicho i na tyle, na ile pozwalał jej duszący ciężar na klatce piersiowej. Pogładziła nieuwięzioną między ciałami ręką plecy chłopaka, a następnie zaczęła głaskać delikatnie jego zmierzwione włosy. Musiał też mieć ciężko - pomyślała. Ostatnio rzadko się widywali w firmie, a go często nie było w biurze, bo miał coś w grafiku. Ian też chodził spięty i zmartwiony. W dodatku, opieprzył ją, gdy rozmawiali i temat zszedł na jej plany skorzystania z oferty zagranicznych gości. Jednak nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdy akurat pojawił się blondyn. Dziewczyna jęknęła w myślach. Czuła, jak jej powieki robią się coraz bardziej ociężałe. 

-Adrien - szepnęła w kierunku blondyna, nie przerywając ruchu ręki - Adrien, obudź się. Nie możesz tak spać - próbowała łagodnie wybudzić chłopaka. W myślach, dodając, że zaraz sama zemdleje albo się prędzej udusi, niż wytrzyma do rana z nim bezwładnie przyciśniętym na wierzchu jej ciała.

-Kochanie, jeszcze pięć minut - mruknął przez sen, przytulając ją mocniej.

Miała ochotę się zaśmiać, a jej policzki zarumieniły się na słowa blondyna. Czuła, jak ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Nagle chłopak przekręcił się na bok, co było marnym pomysłem. Z łoskotem wylądował na podłodze. Automatycznie zerwał się na równe nogi i rozejrzał, widząc śmiejącą się do rozpuku dziewczynę na kanapie. Zmrużył oczy, krzyżując ręce na piersi i zwilżył wargi czubkiem języka. Był zmęczony i zaspany, ale widok przed jego oczami go pobudzał. Dziewczyna zwijała się ze śmiechu na kanapie, a jej satynowa sukienka podwinęła się ku górze, odsłaniając zgrabne uda.

Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem, wydając z siebie krótki i wysoki jęk.

-Stajesz się coraz bardziej bezczelna, skarbie - mruknął zachrypniętym głosem z nutą rozbawienia.

-Postaw mnie, Adrien! - fuknęła.

Chłopak rzucił jej krótkie, lekko karcące spojrzenie, niosąc ją na rękach w kierunku schodów na piętro. Po chwili znajdowali się w sypialni blondyna, pogrążonej w półmroku. Chłopak ostrożnie położył ciemnowłosą na łóżku. Zaraz po tym zaczął się rozbierać, nie dbając o to, na której części podłogi lądują jego rzeczy. Usłyszał głuchy łoskot i przeklął pod nosem, uświadamiając sobie, że gdzieś po dywanie potoczył się właśnie jego telefon.

-Co ty robisz? - spytała ciemnowłosa zaskoczona zachowaniem blondyna.

Na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce, choć nie były widoczne w ciemności. Blondyn jednak był ich w pełni świadom, gdy jego dłoń objęła policzek dziewczyny. Ukucnął przed nią, odziany jedynie w czarne bokserki.

-Będziesz spać w tym - zlustrował jej sylwetkę wymownie wzrokiem - Czy może wolisz dostać którąś z moich koszulek?

Jasnowłosy pochylił się ku jej uchu, zakładając kosmyk włosów za nie.

-Nie przeszkadza mi także, jeśli będziesz spać nago - zamruczał seksownie, delikatnie muskając ucho dziewczyny ustami.

-Skąd w ogóle pomysł, że będę tu spać... z tobą? - prychnęła, patrząc wyzywająco w oczy blondyna.

Ten zaśmiał się krótko w odpowiedzi i czule pogładził jej policzek. Wyszedł z pokoju, by wrócić po chwili z czystą koszulką w dłoni, którą podał ciemnowłosej. Ta wstała i przyjęła ubranie, by wraz z nim skierować się w stronę łazienki. Jednak po drodze zatrzymało ją silne ramię blondyna, obejmując ją w talii.

-Nie każ mi dziś długo czekać, bo naprawdę jestem zmęczony - puścił ją, zbliżając się do łóżka - Czuj się, jak u siebie i bierz, czego tylko potrzebujesz, skarbie - powiedział, gdy dziewczyna wychodziła już z pokoju.

Wróciła niedługo później w koszulce blondyna i związanych w niesforny kok włosach. Uśmiechnęła się na widok jasnowłosego spokojnie śpiącego na łóżku w pozycji sugerującej, że czekał na jej powrót do ostatniej chwili, nim sen wygrał. Odłożyła rzeczy na krzesło przy biurku i ostrożnie wsunęła się pod kołdrę i rękę blondyna, która przez sen trzymała odsłonięte przykrycie. Pogłaskała delikatnie chłopaka po zmierzwionych włosach, a ten nie budząc się nawet, przyciągnął ją ku sobie i objął ramionami. We śnie, w tym momencie, wydawał się taki uroczy, bezbronny i pełen łagodności...

Love in the cat's eyesWhere stories live. Discover now