3. Spotkanie nr. 2 choć nie dokońca twarzą w twarz.

314 30 18
                                    

Po wyjściu ninja Piasku z gabinetu Piątej, Tsunade mogła wreszcie rozłożyć się na fotelu i wyluzować... No tak prawie.

Bo właściwie mogłaby to zrobić, gdyby tylko nie wiedziała o tym, co ją zaraz czeka - nudna i denerwująca rutyna.

Dlatego też, czekając na to co nieuchronnie miało się zdarzyć, oparła głowę na dłoniach i zaczęła powoli wdychać i głośno wypuszczać powietrze.

I wreszcie, kiedy już miała wstać i odejść z tego bióra, bo nawet Shizune nie było w pobliżu, wreszcie nadszedł ten moment...

- Babciu Tsunade!!! - rozległ się ryk, jakby za drzwiami właśnie obdzierali kogoś ze skóry.

- Wracaj ty mały...

- Nie przeszkadzaj pani hokage! - dobywały się stamtąd dwa inne głosy.

Izumo i Kotetsu... I tak nie dadzą rady go powstrzymać - myślała Tsunade, czekając tylko na moment, kiedy młody urwis wyrwie się jej dwum asystentom.

Kiedy wreszcie wparował do pomieszczenia, pomyślała, że tym razem chyba wyrwie drzwi z zawiasów... ale tak się nie stało.

Zaraz za blondynem, wbiegli już wyżej wspomniani asystenci hokage i aż wzdrygnęli się, gdy ta spojrzała na nich wzrokiem "i znowu wam nie wyszło niedojdy".

- Babciu...!

- Naruto. - Tsunade nawet nie miała siły na nich wszystkich krzyczeć.

- Eee... przepraszamy...

- Znowu - przerwała hokage po raz kolejny, tylko tym razem Izumie. - Eh... Wyjdźcie.

Kotetsu i Izumo wyszli posłusznie; z resztą, nie chcieli się narażać na gniew piątej hokage, a z tego co widzieli, była już tak jakby, lekko rozzłoszczona...

- Ja też? - Ale Naruto oczywiście tego nie ogarnął.

Piąta westchnęła.

- Czego chcesz? - spytała twardym głosem.

- Tego co cały czas! Jak możesz nie pamiętać?!

Mam już dosyć tego dzieciaka. Tsunade zrobiła odważny ruch... wstała ze swojego fotela i podeszła do Naruto, a ten nic sobie z tego nie robiąc, kontynuował dalej.

- Babciu Tsunade! Daj mi wreszcie jakąś poważną misję! Albo w ogóle jakąś misję, bo jak do tej pory...

- Naruto! - I już go nie było.

Szkoda tylko, że szyba była rozbita, kiedy na dworze temperatura osiągała -15°. No ale cóż... Izumo i Kotetsu na pewno się tym zajmą. A przynajmniej teraz można iść na lunch, przynajmniej w wypadku hokage.

* * *

Parę minut wcześniej

Gaara nie odpowiedział bratu, bo poczuł, że z przeciwnego końca korytarza, ktoś zbliża się do gabinetu piątej hokage. Ktoś, a raczej parę ktosiów i to szybkim krokiem.

Chłopak postanowił sprawdzić o co z tym chodzi, ale oczywiście nie miał zamiaru czekać, żeby tam weszli, a potem stać i podsłuchiwać pod drzwiami.
Dlatego dał szybką, zdawkową odpowiedź rodzeństwu, w stylu "ktoś tam idzie", a potem ulotnił się, jak... jak ninja.

-Gaara-

Zaraz potem, stałem za oknem pomieszczenia, do którego wpadło właśnie kilka osób.

Usłyszałem parę słów, a raczej krzyków toczącej się tam rozmowy, ale moją uwagę skupiło jedno: "Naruto". Przez krótką chwilę, zastanawiałem się, kim jest ten Naruto i z jakich powodów mam go bliżej poznać. Byłem ciekaw, kto to taki.

A potem tylko, jakiś dzieciak wylatujący przez okno, mignął mi przed oczami, a zaraz potem, wpadł w zaspę śniegu, gdzie odcisnął swój głęboki ślad.

Przez tę chwilę zdążyłem mu się przypatrzyć na tyle dokładnie, by stwierdzić, że rzeczywiście już go wcześniej widziałem.

Przed oczami stanął mi obraz chłopaka, rozgarniającego śnieg przed jednym z przydrożnych barów.

A teraz ten sam dzieciak wypadł przez okno. A raczej został wyrzucony.

Nie wiem z jakich powodów mam go obserwować. On raczej nie może stwarzać zagrożenia, poza denerwowaniem piątej hokage.

Ale skoro to moje zadanie... to zamierzam je wykonać.

~Naruto~

- Aaaa!!! - krzyknąłem mimowolnie, kiedy babcia pchnęła i wyrzuciła mnie przez okno.

Przez chwilę widziałem tylko jej oddalający się obraz i kawałki szkła, lecące razem ze mną, a potem poczułem mokro i zimno. Tylko że w odwrotnej kolejności.

No i miałem śnieg w buzi.

Jak ona mogła!? Co ta babcia Tsunade w ogóle sobie wyobraża? Żeby mnie tak traktować... Ja tylko chciałem dostać misję, a co dostałem?

Darmowy wyrzut przez okno...

Kiedy wygramoliłem się z tej wielkiej zaspy, wypluwając brudną wodę, popatrzyłem na okno.

Dziwne... wydawało mi się, że ktoś tam był. A mój instynkt ninja przecież nigdy mnie nie myli.

Więc albo babunia Tsunade patrzy jeszcze za mną przez okno, z poczuciem winy, albo Izumo i Kotetsu pilnują, żebym nie dostał tam się z powrotem. Z resztą nieważne...

Ja chcę wreszcie ten ramen!

No. Dzisiaj nie było aż tak długo, więc muszę się trochę rozgadać... ale w sumie nie mam o czym.

Wolicie czytać opowiadanie z pierwszej osoby czy raczej z trzeciej? (bo z drugiej to się raczej nie da). Chociaż w sumie... to się da. Już raz tak pisałam. I czytałam ale nieważne.

Przypominam to o czym mówiłam że przypomnę a jak ktoś dotarł do końca końca pierwszego rozdziału no to wie o czym mowa.

Macie jakieś pomysły, propozycje, życzenia, dalsze losy kogo kolwiek tam... no nie wiem. Ogólnie, dorzucacie coś od siebie?

Z góry dzięki, mam nadzieję że się podobało! Bo mnie nawet tak.

No to ludziska do zobaczyska!

Upilnować Naruto - zadanie niemożliwe ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz