Rozdział 13

54 5 5
                                    

Rozdział pisany na telefonie, a że mam włączoną autokorektę to niektóre zdania mogą nie mieć sensu. Jeśli zauważycie jakiś błąd piszcie śmiało w komentarzu to go usunę.
Nie przedłużając życzę miłego czytania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Czemu mam założyć sukienkę?! - Stałam przed wielkim lustrem w jednej ręce trzymając błękitną balową suknię i przyciskając ją do ciała drugą, by zobaczyć jak będę mniej więcej wyglądać.

-Ile razy mam ci to powtarzać?! - Koro-sensei odwrócił się w moją stronę z drugiego krańca pokoju, gdzie szukał czegoś w kufrze stojącym w nogach łóżka. - Idziesz na bal.

-Tyle to wiem! - Odwróciłam się w jego stronę. - Chodzi mi o to, po co w ogóle mam iść na bal? - Nie lepiej dopaść cel po cichu za dnia? - Podeszłam do łóżka i położyłam na nim suknię. Brunet westchnął cierpiętniczo przecierając załamany twarz dłonią.

- Pomyśl chwilę dzieciaku. - Pstryknął mnie palcem wskazującym w czoło. - Normalnie rodzinę królewską na każdym kroku pilnuje straż. - Wrócił do szukania czegoś w skrzyni. - Podczas balu mają więcej swobody, gdyż straż skupia się głównie na pilnowaniu, by ktoś nie pożądany nie dostał się do zamku. - Znalazł w końcu to czego szukał i z triumfem wymalowanym na twarzy podszedł do mnie. - Twoim zadaniem będzie wywabić cel z sali pełnej gości. - Stanął za mną. Ściągnął mi z włosów gumkę, puszczając je wolnymi kaskadami na ramiona. Zebrał dłońmi moje błękitne loki w kucyka i zrobił z nich prowizorycznego koka, wpinając w niego coś jeszcze. Kładąc  mi dłonie na ramionach odwrócił mnie w stronę lustra. - Będziesz musiała go uwieść. - W lustrze zobaczyłam czego szukał. W odbiciu błyszczała się srebrna spinka z rzucającą się w oczy błękitną różą, wpleciona w między moje kosmyki  . - Aby tego dokonać musisz wyglądać lepiej od innych dam. - Rzucił we mnie sukienką, którą wcześniej odłożyłam. Złapałam ją zręcznie  w powietrzu, uważając by się nie pobrudziła. - A więc musisz ubrać sukienkę.

Podszedł do stojącego przy lustrze złożonego parawanu. Rozsunął go, tworząc dla mnie przestrzeń w której będę mogła się przebrać zachowując dozę prywatności. Gestem ręki nakazał mi wejść za niego. Niechętnie wykonałam polecenie. Chowając się za parawanem widziałam jeszcze jak brunet stał przy wielkiej szafie stojącej niedaleko łóżka i przesuwał w niej wieszaki z ubraniami. Mozolnie ściągnęłam z siebie ubrania, uważając by nie zrzucić spinki. Coś mi nie pasowało.

- Gdzie jest krynolina? - Zapytałam się bruneta, jednocześnie przyglądając się sukni.

- Materiał jest specjalnie usztywniony, więc jej nie potrzebujesz. - Odkrzyknął mężczyzna.

Wciągnełam przez głowę suknię. Rozprostowałam błękitny materiał, dociskając luźny gorset ręką do ciała i wyszłam zaa parawanu.

- Mógłbyś zawiązać mi gorset? - Odwróciłam się plecami w stronę Koro-senseia. Po chwili usłyszałam odgłos wolnych kroków. Poczułam jak sznurki gorsetu naciągają się, powoli odbierając mi ostatnie resztki tlenu. - Za mocno! - Pisnełam, gdy czułam, że zaraz połamią mi się żebra. Mężczyzna poluźnił trochę sznurki i zawiązał je. - Dzięki. - Zrobił krok do tyłu, a ja podeszłam do lustra. W odbiciu lustra ujrzałam młodą i niską dziewczynę o drobnej budowie ciała. Błękitna rozłożysta suknia komponowała się idealnie z równie błękitnymi włosami zebranymi w luźnego koka i bladą skórą. Suknia nie miała ramiączek ani rękawów, więc trzymała się tylko i wyłącznie  dzięki błękitnemu gorsetowi z wyszytymi srebrną nicią różami, który podkreślał, wręcz modelował sylwetkę postaci. Zakręciłam się w okół własnej osi, wznosząc wierzchnie warstwy sukni lekko w powietrze. Suknia była zaskakująco lekka i nie ograniczała zbytnio ruchów.

Błękitna różaWhere stories live. Discover now