Rozdział 3

48 7 1
                                    

To tak najpierw coś ode mnie. Jako, że jestem dość leniwa i do tego nie potrafię się za bardzo skupić na jednej pracy i ją skończyć, ale za to mam pomysły na tysiące (przesadzam :P) innych, tak po za tym niezbyt podoba mi się to opowiadanie :/  mam do was pytanie: Czy mam kontynuować "Błękitną różę"? 

ps. Sorki za długość tego rozdziału... 


Trwaliśmy chwilę w tej pozycji zaślepieni tylko sobą. Patrząc sobie w oczy powoli przybliżaliśmy swoje twarze do siebie, aż w końcu nasze usta spotkały się w czułym i delikatnym pocałunku. Dłoń z jego ramienia przeniosłam na jego policzek, a on pociągnął mnie lekko do góry, umiejscawiając obie swe ręce na mojej talii i teraz stałam już prosto. Nadal się z nim całując zarzuciłam mu ręce na szyję. Dopiero gdy zaczęło nam brakować tlenu oderwaliśmy się od siebie. Oboje łapczywie napełnialiśmy płuca powietrzem.

-Nagisa, muszę ci coś powiedzieć ... - Odsunął się lekko od mnie i swoimi dłońmi chwycił moją, która w porównaniu do jego wydawała się delikatniejsza niż normalnie, po czym zbliżył ją pod swoją twarz i lekko ucałował jej wierzch. – Chciałem ci to już dawno powiedzieć ... - I w tym momencie jego twarz oblał lekki rumieniec. – J-ja kocham cię. Kocham cię odkąd tylko cię poznałem, rzec można że zakochałem się w tobie od pierwszego spojrzenia.

Zaniemówiłam. Mimo wolnie z moich zaczęły wylewać się łzy całymi potokami. Natomiast policzki pokrył krwisty rumieniec.

-Nagisa nie płacz. – Karma jedną dłonią podniósł lekko mój podbródek, sprawiając, że teraz lepiej widział moją twarz. – Wybacz jeśli moje uczucia cię uraziły. – Wyjął z kieszeni od spodni haftowaną chusteczkę i najdelikatniej jak tylko mógł starł łzy z mojej twarzy. – Ale za bardzo cię kocham, by zostawić cię w spokoju, więc wybacz, ale będę się starał byś ty również mnie pokochała. – Spojrzałam na jego twarz. Szczerze uśmiechał się w moją stronę, eksponując swoje białe zęby. – A teraz wybacz, ale muszę już wracać. Do zobaczenia!

Rudzielec cofnął się parę kroków, lekko ukłonił się w moją stronę, po czym odwrócił się tyłem do mnie i wbiegł do lasu.

Chwilę zajęło mi przetrawienie tego co się tu stało. Karma wyznał mi swoje uczucia, po czym zostawił mnie samą. Jaka ja głupia, czemu nie powiedziałam mu co czuję?! Ale co ja tak właściwie do niego czuję? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam ... Tak teraz myśląc, uwielbiam z nim przebywać i jest dla mnie bardzo ważny. Cały czas za nim tęsknie, jak nie ma go obok mnie i uwielbiam się z nim droczyć. Czy to jest miłość? Czym tak w ogóle jest to uczucie? Jak je poczuć? Jak dowiedzieć się, że wpadło się w jej sidła? Nie wiem i wątpię w to by ktokolwiek mógłby udzielić zadowalającej mnie odpowiedzi.

W pewnym momencie zawiał dość chłodny wiatr, który przypomniał mi o świecie realnym. Stałam po środku łąki, niedaleko chatki w której przebywała moja opiekunka. Nadchodząca noc dawała się we znaki, jednym był opatulający mnie chłód. Unosząc lekko przód sukni ruszyłam z miejsca kierując się w stronę domu. Chwilę później byłam już w środku i z pomocą mamy zdejmowałam suknię. Dzięki Bogu kobieta nie poruszyła tematu tego co niedawno się stało i za to byłam jej dozgonnie wdzięczna. Nie chciałam o tym na razie rozmawiać i widocznie ona o tym wiedziała.

Gdy tylko uporałyśmy się z suknią położyłyśmy się spać. Zmęczona dzisiejszą sytuacją, dość szybko oddałam się w ramiona Morfeusza.

Błękitna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz