Rozdział 30

9.2K 280 6
                                    

Andrew

Z samego rana przyszli tu policjanci żeby przesłuchać Emily, ale niewiele się od niej dowiedzieli.
Powiedzieli, że jeszcze nie wiedzą kto stoi za potrąceniem, ale mają już pewne poszlaki.
Później przyszła Joss z Shade'm, ale nie zostali długo bo mieli umówioną wizytę u lekarza.
Ciągle nie mogłem się pogodzić z tą tragedią, która nad spotkała.
Em ciągle leżała i nie chciała za dużo rozmawiać.
Musiałem być silny za nas oboje.
-Kochanie spójrz na mnie- zrobiła to, w jej oczach było pełno smutku tak samo jak w moich.
-Poradzimy sobie ze wszystkim, ta tragedia tylko umocni nasz związek, pamiętaj o tym, że Cię Kocham-
-A ja kocham ciebie- uwielbiałem słuchać jak mi to powtarza. Nigdy mi się to nie znudzi.
Po południu przyszła pielęgniarka, żeby zmienić opatrunki, ja wtedy wyszedłem po coś do zjedzenia.
Gdy wróciłem Em spała, więc znów wyszedłem. Musiałem wykonać kilka telefonów.

*******

Byłem w szoku, gdy do pokoju weszli moi rodzice, pewnie nie mogli usiedzieć w Shokan.
-Synu wiem, że mówiłeś żebyśmy nie przyjeżdżali, ale musieliśmy tu być z wami, nie mogliśmy siedzieć tam bezczynnie-powiedził mój tata, a mama stała już przy łóżku Em.
-Przykro mi kochanie, nigdy nie powinna spotkać was taka tragedia-obje zaczęły płakać. Tata poklepał mnie tylko po plecach
Dowiedziałem się też, że wiedzieli o naszym związku. Ja i Em im tego nie powiedzieliśmy, więc pewnie była to Josslin. Wiem, że często rozmawia z moją mamą. Od kilku lat mają dobre relacje.
Drzwi się otworzyły i wszedł lekarz.
-Widzę, że ma Pani gości, ale ja zajmę tylko chwile. Jutro zrobimy Pani kilka badań, gdy wszystko będzie dobrze będziemy mogli wypuścić cię za 2 czy 3 dni-
-Dziękuję doktorze- powiedziała Em.
To dobra wiadomość. Będę musiał przenieść jej rzeczy do mojego mieszkania. Chcę mieć ją już zawsze blisko siebie.
*

Klika dni później

Andrew

Emily wyszła już ze szpitala, po kilku małych awanturach zgodziła się ze mną zamieszkać. Dalej są momenty, że płacze i obwinia się o wszystko. Siadam wtedy obok nie i poprostu ją przytulam.
Rodzice wrócili już do Shokan, proponowali żebyśmy udali się tam z nimi, ale nie mieliśmy teraz ochoty na wyjazdy.
Moi bracia dzwonili kilka razy dziennie, chcieli wiedzieć jak się trzymamy.
Wszystkiego dowiedzieli się od mamy.
Byli źli, że trzymałem związek z Em w tajemnicy. Mimo licznych sprzeciwów powiedzieli, że i tak nas odwiedzą za jakiś czas.
Może zmiana towarzystwa dobrze zrobi Emily, chciałbym żeby na jej twarz wrócił uśmiech.
Ja też cierpię, ale staram się tego po sobie nie pokazywać. Muszę być dla niej silny i się nią opiekować. Wieczorami pomagam jej w kąpieli bo samej byłby jej ciężko.
Później znoszę ją do pokoju i przytulam dopóki nie zaśnie.
W nocy miewa koszmary i krzyczy przez cen, a moje serce wtedy pęka.

********

Emily

Obudziłam się pierwsza, miałam różne koszmary. W mojej głowie w kółko odtwarzał się ten wypadek. Nie powinno mnie tam wtedy być.
Czekałam, aż mój oddech się unormuje.
Zobaczyłam na zegarku, że jest dopiero 8:30.
Andrew jeszcze spał, a ja byłam całkowicie rozbudzona.
Starałam się po cichu wstać z łóżka, ale uniemożliwił mi to silny ból żeber przez co krzyknęłam.
Świetnie, obudziłam tym Andrew.
-Co robisz kochanie? Wracaj do łóżka, jest dopiero 8:30-
-Nie chcę mi się już spać, jestem głodna. Ale spokojnie, śpi dalej. Musisz odpocząć-
-Nie ma mowy. Ty zostań tu, a ja przygotuję nam śniadanie-
-Nie musisz tego robić-
-Wiem, ale chcę. Muszę przecież dbać o moją kobietę. Wracaj lepiej tu i mnie pocałuj- zrobiłam to co chciał. Brakowało mi jego ust. Andrew od razu pogłębił pocałunek. I poprowadził mną tak, że usiadłam na nim okrakiem. Moja zagipsowana rękę była małym problemem, ale staraliśmy się nie zwracać na nią uwagi.
-Kocham twoje usta-wyszeptał I zaczął całować moją szyję. Musieliśmy na tym poprzestać bo lekarz zakazał mi seks przez najbliższe kilka tygodni.
Zostałam sama, a Andrew poszedł przygotować śniadanie.
Cieszyłam się, że spotkałam na mojej drodze takiego dobrego faceta.
Kocham go, nie wiem kiedy dokładnie do tego doszło, ale tak jest.
Po kilkudziesieciu minutach wrócił z tacą pełną naleśników z serem i szklanką soku pomarańczowego.
-A ty nie zjesz ze mną? -
-Jadłem w kuchni, to jest tylko dla ciebie-
-Dziękuję bardzo-powiedziałam I przyciągnęłam go do siebie żeby pocałować jego usta.
*
Zjadłam wszystkie naleśniki.
-Były pyszne, musisz mi je częściej przyrządzać. Gdzie nauczyłeś się gotować? -
-Mama zawsze przykładała do tego duża uwagę żebyśmy nie byli fajtłapami w kuchni, wszystkiego co umiem nauczyłem się od niej-
Byłam jej za to wdzięczna, dzięki niej jem teraz takie pyszności.
Przy śniadaniu chociaż przez chwilę oderwałam się od tych smutnych myśli.
Dlaczego spotkała nas taka tragedia?
Wolałabym zginąć, żeby tylko moje dziecko mogło żyć

****

Andrew

Następnego dnia do drzwi zapukali policjanci, którzy zajmowali się sprawą potrącenia Emily. Miałem nadzieję, że w końcu dopadło osobę, która była za to wszystko odpowiedzialna.
Zaprosiłem ich do salonu, w który siedziała już Em.
-Dzień Dobry Pani- powiedzieli obaj.
-Macie już coś? - chciałem się dowiedzieć.
-Tak, okazało się, że kamery z pobliskiego banku zarejestrowały moment potrącenia, początkowo nie było widząc kto siedzi za kierownicą, ale dzięki naszym informatyką doszliśmy do tego kto to zrobił. To niejaka Pipa Hamilton-
Byłem wściekły, mogłem się od razu domyślić, że to ona za wszystkim stoi, mam nadzieję, że spędzi resztę życia w więzieniu, już ją jej to załatwię, pożałuje, że kiedykolwiek ze mną zadarła.
Przez nią nigdy nie poznamy mojego dziecka.
-Gdzie ona teraz jest? -
-Została zatrzymana rano na lotnisku, chciała opuścić miasto. Teraz jest w areszcie tymczasowym i czeka na sprawę, która powinna się odbyć w ciągu najbliższych kilku dni-
Popatrzyłem na Em, była załamana.
Chciałbym dorwać teraz Pipe i coś jej zrobić przez to, że ja i kobieta, którą kocham musimy cierpieć.
Policjanci wyszli, odprowadziłem ich i wróciłem do Em. Usiadłem obok niej i złapałem ją za rękę.
-Przepraszam kochanie, powinienem od razu zgłosić na policję to co robiła Pipa, może wcześniej by ją zamknęli-
Em zaczęła płakać.
-Proszę tylko nie obwiniaj się o to, ta kobieta była niepoczytalna, niewidomo co jeszcze mogłaby wymyślić. Na szczęście już nic nam nie zrobi, chce żeby nigdy nie wyszła z tego więzienia za to co nam wyrządziła-
Usiadła mi na kolanach, a ja zaczęłam głaskać ją po plecach.
-Kocham Cię Emily, nigdy o tym nie zapominaj-
-A ja kocham ciebie-
Zaniasłem ją do pokoju, powinna teraz dużo odpoczywać.
Leżałem z nią, aż w końcu zasnęła.
Wykonałem się z pokoju, musiałem się napić. Może alkohol mi trochę pomoże.

*******

Emily

Obudziłam się w środku nocy, miejsce obok mnie było puste. Podniosłam się z łóżka i poszłam poszukać Andrew. Zajrzałam do salonu i kuchni, ale nie było go tam. Poszłam do jego gabinetu i tam go znalazłam. Nie wyglądał najlepiej, na biurku leżały puste butelki po whisky.
Andrew miał zamknięte oczy, podeszłam bliżej i od razu poczułam smród alkoholu.
Było mi przykro oglądając go w takim stanie, na pewno nie jest mu łatwo, gdy dowiedział się kto za tym stoi.
Gdy usłyszał, że się zbliżam otworzył oczy.
-Skarbie dlaczego nie śpisz? -
-Obudziłam się, a ciebie nie było obok. Martwiłam się o ciebie, wracajmy do łóżka-
Wstał, ale prawie się przewrócił, w ostatniej chwili złapał równowagę.
Jego wzrok był skierowany na mnie, miał zaczerwienione oczy.
-Jesteś taka piękna, nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką wspaniałą kobietę-
Chciał mnie pocałować, ale nie pozwoliłam na to. Nie znosiłm zapachu alkoholu.
Wyglądał na zranionego.
-Dlaczego mnie nie pocałujesz? Brzydzisz się mną po tym wszystkim? Mi też jest bardzo ciężko, nie wiem jak mam z tym żyć-
Zaczęłam po raz kolejny tego dnia płakać.
-Nie brzydze się ciebie, po prostu nie pasuje mi zapach alkoholu. Chodźmy do pokoju, musisz się przespać. Obiecuję, że niedługo jakoś z tym sobie poradzimy-
-Kocham Cię Emily - powiedział i ruszył do sypialni ciągnąć mnie za zdrową rękę.
Pomogła mu się rozegrać, poszłam po butelke wody dla niego, żeby nie miał rano kaca, gdy wróciłam on już spał w ubraniach.
Jedną ręką nie mogłam pomoc mu się rozebrać więc zostawiłam go tak jak był.
Wzięłam swój telefon.
Miałam kilka nieodebranych połączeń od Joss i jeden SMS.

JOSSLIN: Jak się czujecie Emily? Gdybyście tylko potrzebowali z kimś porozmawiać to ja i Shade służymy pomocą.

Wiadomość była z przed kilku godzin.

JA: Jest nam ciężko, ale przejdziemy przez to razem.

Nie chciałam obarczać Joss naszymi sprawami, powinna teraz uważać na siebie i dziecko. A my sobie poradzimy.
Nasza miłość przezwycięży każde zło.
Położyłam się obok Andre, głowę ułożyłam na jego klatce piersiowej i słuchałam bicia jego serca.

###
##
#

Nieznajomi✔️[Two Souls II]Where stories live. Discover now