Rozdział 7

10.5K 336 3
                                    

Andrew

Nie powiedziałem wczoraj nic rodzicom, może jeszcze z tym poczekam. Byłem ciągle rozkojarzony, w głowie miałem tylko Emily i wspomnienia z naszej wspólnej nocy.
Dzisiaj muszę wracać do Nowego Yorku, chciałem jeszcze zostać, musiałem ją bliżej poznać, ale nie mogłem bo praca wzywała.
Wyszedłem z pokoju i akurat wpadłem na Emily, widząc mnie chciała zawrócić, ale nie zdążyła bo zagrodziłem jej drogę.
-Znów się spotykamy- powiedziałem oglądając ją od góry do dołu.
Była piękna.
Miała na sobie żółtą sukienkę i urocze sandałki.
Co się ze mną dzieje, od kiedy ja nazywam coś uroczym.
-Przepraszam, ale spieszę się-
Chciała odejść, ale nie mogłem na to pozwolić, chciałem ją znów mieć w swoim łóżku.
-Nie tak szybko Emily, może masz ochotę na spacer? Ale zjemy wspólny obiad?-
-Nie mam na to ochoty-
Ona mi odmówiła, jak mogła to zrobić, mi NIKT nie odmawia.
Mój telefon zaczął dzwonić, ktoś ma wyczucie czasu.
Wyciągnąłem go żeby zobaczyć kto to.
To Pipa, co ona chce do cholery.
-Muszę odebrać, poczekaj chwilę- ale ona mnie nie posłuchała i uciekła.
Ja jej jeszcze pokaże.
-Do zobaczenia Emily-krzyknąłem, a ona tylko przyspieszyła.
-Czego chcesz Pipa? -
-Możemy się spotkać? Mam ci coś bardzo ważnego so powiedzenia-
-Nie ma mnie teraz w Nowym Jorku, będę wieczorem to wtedy możemy się zobaczyć-
-Dobrze, będę koło 22 - powiedziała.
Rozlaczyłem się i poszedłem szukać Emily, jednak jej już nigdzie nie było.
Byłem ciekawy czy z kimś się spotyka, nie żeby to był jakaś przeszkoda dla mnie.
Wróciłem do mojego pokoju i zacząłem pakować swoją mała torbę, nie miałam że sobą za dużo rzeczy. Musiałem się jeszcze pożegnać z rodzicami, ale najpierw muszę ich znaleźć.
***
Byli w ogrodzie, widząc że się zbliżam i mam w ręce torbę przestali robić to czym się zajmowali i podeszli do mnie, mama wyglądała na smutną.
-Już wyjeżdżasz synku? Miałam nadzieję, że zostaniesz na dłużej-
-Niestety nie mogę, ale niedługo postaram się przyjechać na kilka dni-
-Już nie raz to słyszałem-powiedział ojciec
-Mam do was małą prośbę, możecie mi pomóc? -

*********

Emily

Andrew musiał już wyjechać bo nie było jego samochodu, całe szczęście, że nie będę musiała już go oglądać.
Nie ufałam sobie przy nim.
Wcześniej rozmawiałam z Joss, wypytywała mnie u wszystko. Chciała żebym dała jej numer do Matta, żeby powiedzieć mu co o tym myśli, ale nie zgodziłam się.
Na szczęście dał mi już spokój.
Ktoś zapytał do mojego pokoju, to India.
-Emily wybieram się do pobliskiego miasta, może chcesz jechać ze mną? -
-Pewnie, wezmę tylko swoją torebkę-
Może wybiorę się na jakieś zakupy.
-Będę czekać na zewnątrz przy samochodzie-
Po chwili dalaczyłam do Indii i ruszyliśmy w drogę.
Miasto było oddalone o 40 minut od Shokan.
Podróż minęła nam szybko, ciągle rozmawiałyśmy, Indią była smutna, że ich syn już wyjechał.
-Tak rzadko nas odwiedza, nie lubię tego, że tak dużo pracuje, jest już po 30, mógłby się w końcu ustatkować, chciałabym dostać wnuka od niego, ale on tego nie chce-
-To przykre, że nie chce założyć swojej rodziny-odpowiedziałam i złapałam ją za ręką, India uśmiechnęła się na ten gest.
-Tak, on ciągle żyje pracą, ma własną firmę i tylko to się dla niego liczy, ostatni raz był tu prawie dwa lata temu-
Co za dupek, jak może tak zaniedbywać swoich rodziców.
-Może w końcu coś do niego dotrze-
-Mam taką nadzieję-
India zatrzymała się na dużym parkingu.
-Jestem umówiona niedaleko do fryzjera, możesz iść ze mną-
-Nie, po drodze widziałam centrum handlowe, pójdę na małe zakupy, masz mój numer więc daj znać kiedy skończysz-
-Dobrze Emily, do zobaczenia- cmoknęła mnie w policzek i poszła.
***

Centrum handlowe było małe, ale znalazłam w nim kilka fajnych sklepów.
Kupiłam kilka kompletów nowej koronkowej bielizny, szorty i dwie sukienki. Byłam zadowolona z zakupów.
Chciałam właśnie iść napić się kawy gdy zadzwoniła India.
-Ja już jestem gotowa, a jak u ciebie? -
-Już jestem po zakupach, może masz ochotę na kawę? Jestem właśnie przed kawiarnią White Pearl-
-Wiem gdzie to jest, za kilka minut u ciebie będę-
Przeglądałem swojego meila zgody zobaczyła, że Indią idzie w moją stronę, miała dużo krótsze włosy, ale wyglądała świetnie-
-Pięknie ci w nowej fryzurze-
-Dziękuję, Pablo się postarał-
Poszłam zamówić dla nas dwie latte i wróciłam do stolika.
-A ty co sobie kupiłaś? -
-Już Ci pokazuje-

*****

Andrew

Byłem już w moim apartamencie, byłem zmęczony bo lot się wydłużył z powodu awarii samolotu, na szczęście szybko to naprawili. Nie po to płacę kilka tysięcy za prywatny samolot żeby czekać na lotnisku.
Wypadałoby posprzątać w moim apartamencie, będę musiał zatrudnić sprzątaczka, może każe Harremu się tym zająć.
Miałem iść do gabinetu popracować, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
Przypomniało mi się, że Pipa miała przyjść.
Już chciałem udać, że mnie nie ma ale ona ciągle dobijała się do drzwi.
Poszedłem otworzyć i zobaczyłem coś dziwnego. Obok niej stała walizka, może gdzieś wyjeżdża.
Przecicnęła się obok mnie i weszła do środka ciągnąc walizkę.
-Co ode mnie chciałaś? -
Usiadła na kanapę i zaczęła płakać, jeszcze tego brakowało.
-Właściciel wyrzucił mnie z mieszkania, nie mam gdzie się podziać, moi rodzice nie żyją, nie mam żadnych przyjaciół-
-I dlaczego przyszłaś z tym do mnie?
-Musisz mi pomóc, wiem że ci na mnie zależy-
O nie.. Nawet niech o tym nie myśli.
-Nie możesz tu zostać-krzyknąłem.
-Ale jak to? Wrzucisz matkę swojego dziecka? Bądź człowiekiem Andrew. Przypomni sobie jak cudownie spedzaliśmy czaś-
-Zarezerwuje ci jakiś hotel-
-Chce zostać u ciebie, noszę twoje dziecko, musisz się mną zająć-
Jak ona mnie denerwuje.
-Dobra, ale tylko jedna noc-
Jutro muszę jej dobitnie wytłumaczyć, że nie chce żeby nas nic łączyło, może w końcu coś dotrze do niej.
-Możesz spać w pokoju gościnnym- powiedziałem i poszedłem do sypialni.
Coś jeszcze mówiła, ale nie słuchałem jej. Nie chce jej tu jutro widzieć. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka, nie nakładem piżamy, zawsze śpię nago.
Leżąc już w mojej głowie pojawił się obraz Emily, chciałbym mieć ją obok i jeździć dłońmi po jej ciele, wiem że podobałoby jej się to, widziałem jak reagowała na moją bliskość. Udało mi się wyciągnąć od rodziców jej numer telefonu. Ciekawe czy już śpi. Zdecydowałem się do niej napisać.

JA: Ciągle o tobie myślę.

JA: Nie mogę się doczekać jak cie zobaczę.

Już myślałem, że nie odpisze, ale zrobiła to, nie spodziewałem się tego co tam zobaczę.

EMILY: Daj mi spokój Matt.

Co do cholery, jaki niby Matt? Czy ona ma kogoś?
Muszę się tego dowiedzieć.

JA: Żaden Matt!

Po kilku sekundach odpisała.

EMILY: A kto?

****

Emily

Jakiś świr do mnie wypisuje, może to Matt się za kogoś podszywa.

JA: A kto?

NIEZNANY: Mężczyzna z twoich marzeń.

Parskłam śmiechem na jego odpowiedź.

JA: A tak na poważnie to kim jesteś? Jakimś zboczeńcem?

NIEZNANY: Jeżeli wyobraźnię sobie, że leżysz obok mnie nago i sprawiasz sobie przyjemność robi ze mnie zboczeńca to tak jestem nim.

Nie wiedziałam co na to odpisać, to jakiś wariat.

NIEZNANY: Muszę Ci przyznać, że wyglądałaś dzisiaj zjawisko, miałem ochotę zaciągnąć cię do mojego pokoju.

Nie, to nie może być on, po co miałby do mnie pisać.

JA: Andrew?

NIEZNANY: Brawo.

JA: Skąd masz mój numer? Czego ode mnie chcesz?

JA: Mam swoje sposoby, chce ciebie!

Przestałam mu odpisywać, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Znam takich facetów jak on, nic dobrego nie wynika z takich znajomości, tylko same problemy.

###
To już dzisiaj czwarty rozdział i chyba ostatni na dziś :)

Zostawiajcie po sobie opinie :)
##

Nieznajomi✔️[Two Souls II]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن