Rozdział 2

12K 363 6
                                    

Emily

Dzień w pracy mijał mi całkiem dobrze. Do biura weszła Patricia, żona Bruno, jak na swój wiek wyglądała świetnie, miała na sobie białą elegancką sukienkę.
-Dzień dobry Pani Patricio, szef jest u siebie-
-Ile razy mam ci mówić, żebyś mówiła do mnie po imieniu? Czyje się taka stara, gdy mówisz to mnie Pani-
Ma rację, prawie za każdym razem mi to powtarza, ale nie mogę się przełamać.
-Napijesz się może kawy?-
-Nie dziękuję Emily, przyszłam tylko na chwilę, miałabyś może ochotę zjeść z nami kolacje jutro wieczorem? Będzie też nasza córka ze swoim mężem-
-Przykro mi, ale jestem umówiona na jutro z moimi rodzicami-
-Możecie wszyscy do nas dałączyć-
-Raczej nie, ostatnio rzadko się widujemy, musimy spędzić trochę czasu sami-
-Rozumiesz, ale gdybyś zmieniła zdanie to masz mój numer, z przyjemnością poznam twoich rodziców-
-Innym razem, objęcuię-
Patricia poszła do gabinetu Bruna, a ja wróciłam do pracy.

******

Andrew

Była już 23, a ja dopiero wrociłem do domu. Miałem ochotę się czegoś napić, więc od razu po wejściu poszedłem do barku, nalałem sobie kieliszek wina i usiadłem w fotelu. Umówiłem się jutro z Grettą na kolacje, chciałem odmówić, ale za bardzo nalegała. Mam nadzieję, że nie zrobi sobie przez to jakichś nadziei. Nie miałem ochoty tłumaczyć kolejnej kobiecie, że nic z tego. Wziąłem duży łyk wina, smakowało wyśmienicie. Poszedłem do gabinetu, musiałem wysłać jeszcze kilka meili do klientów. Na moim biurku stała ramka że zdjęciem, byłem na nim z rodzicami i braćmi, było zrobione kilka lat temu. Zorientowałem się, że trochę mi ich brakuje, mimo tego, że potrafią być cholernie upierdliwi.
*****

Emily

Następnego dnia stałam przed lustrem, miałam na sobie żółtą sukienkę do połowy ud, plecy były całe odkryte. Moje rude włosy związałam w kitke, a usta pomalowam czerwoną szminką. Wyglądałam świetnie. Zostało mi jeszcze trochę czasu do kolacji z rodzicami, więc postanowiłam, że pójdę tam pieszo, nie miałam daleko. Na szczęście chodzenie w obcasach miałam opanowane do perfekcji, od lat chodzę tylko w takich butach.
Po drodze minęłam starszego mężczyznę, który grał na gitarze, wychodziło mu to całkiem dobrze, wokół niego zbierali się ludzie i słuchali jego gry, obok stał kapelusz do którego można było wrzucać pieniądze, wyciągnęłam kilka dolarów w portfela i wrzuciłam tam. Postaram jeszcze chwilę i posłuchałam jak gra, zauważyłam, że coraz więcej osób się zatrzymuje żeby go posłuchać. Udałam się w stronę restauracji Phyramida. Byłam w niej już kilka razy z Josslin i Shade'm, uwielbiałam jedzenie, które tam podawali.
*****

Andrew

Czekałem w samochodzie na Grette, później mieliśmy jechać do restauracji Phyramida. Po chwili ją zobaczyłem, szła w stronę mojego samochodu. Jej długie czarne włosy były rozpuszczone, miała na sobie czerwoną sukienkę, sięgała ona do ziemi. Jej niebieskie oczy patrzyły cały czas na mnie.
-Witaj Andrew, jak zawsze dobrze wyglądasz-
-Cześć Gretta, zarezerwowałem na stolik w Phyramida tak jak prosiłaś-
To było jedno z najpopularniejszych miejsc w mieście, ale wystarczyło, że podałem swoje nazwisko i od razu znaleźli dla nas wolny stolik.
-Świetnie, ciszę się, że zgodziłeś się na spotkanie, chciałam spędzić z tobą trochę czasu przed powrotem do Miami, nie wiem kiedy zobaczymy się następnym razem, bo mam w planach kilka pokazów i sesji zdjęciowych-
Nie żebym nad tym ubolewał, ale nie powiem jej tego. Łączy nas tylko dobry seks.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy, od razu podszedł do nas młody chłopak, wręczyłam mu kluczyki i 100 dolarów żeby zaparkował.
-Tylko nie porysuj go, bo inaczej zapłacisz za to w własnej kieszeni-krzyknąłem poważnym tonem do niego.
Kelner zaprosił nas do stolika, prawie wszystkie miejsca były już zajęte. Kilku facetów oglądało się za Grettą, ale nie wywołało to we mnie żadnej reakcji.
Złożyliśmy swoje zamówienie.
-Poproszę jeszcze białe wino-powiedziałem do kelnera, a on od razu wykonał moje polecenie. Nagle do restauracji weszła kobieta, jej uroda była oszałamiająca, miałem wrażenie, że już ją gdzieś widziałem, odwróciła się żeby powiedzieć coś do kelnera, a ja zacząłem się ślinić. Jej plecy były całe odkryte, chciełem błądzić po nich moimi dłońmi a później ustami. Miała na sobie buty, które sprawiały, że jej nogi wyglądały na jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości były. Przestałem zwracać uwagę na Grette, widziałem tylko tą rudą piękność.
-Andrew mówię do ciebie, a ty mnie nie słuchasz-
Niechętnie popatrzyłem na nią.
-Wybacz, co mówiłaś? -
-Opowiadałam Ci o najbliższym pokazie, odbedzie się na plaży, będzie ponad 500 gość, jak chcesz to mogę załatwić ci wejściówki-
Starałem się jej słuchać, ale tak na prawdę ciągle byłem myślami przy nieznajomej kobiecie, siedziała już przy stoliku, ale jej wzrok był skupiony na telefonie. Wyglądała jakby się czymś martwiła, kilka razy próbowała się chyba gdzieś dodzwonić, ale bezskutecznie, bo odkładała telefon ze zmarszczonym czołem.
-Andrew pytałam cię o coś-
Wejściówki. Pokaz. Zapomniałem już o tym.
-Raczej nie będę miał czasu, żeby się wyrwać-
-Szkoda, myślałam że będziesz tam, ale może innym razem-
-Tak, innym razem-
Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałem na niego i zobaczyłem, że to moja sekretarka.
Co za banda amatorów, nie potrafią sobie beze mnie poradzić.
Pokazałem Grecie telefon i odszedłem od stołu.
-

Czego? -
-Panie Riviera czy mógłby Pan przyjechać do firmy? Mamy pewne problemy-
-Zaraz tam będę-
Od razu się rozlaczyłem, byłem wściekły że nie potrafią sami sobie poradzić.
Wróciłem do stolika.
-Mam pewne problemy w firmie i muszę tam jechać-
Grettą nie wyglądała na zadowoloną.
-Może mogłabym poczekać na ciebie w twoim apartamencie? Pomogłabym ci się zrelaksować jak wrócisz -
Nie pozwolę jej przebywać tam samej.
-Nie ma takiej możliwości, do zobaczenia-
Zostawiłem pieniądze za kolacje i szedłem w stronę wyjścia, ale wcześniej spojrzałem w stronę nieznajomej. Dalej siedziała sama. Kto wystawia tak piękną kobietę.. Nie miałem czasu żeby nad tym myśleć, musiałem jechać do firmy.
W głowie ciągle miałem myśl, że już ją kiedyś spotkałem, ale może tylko jest do kogoś podobna.
***

Emily

Byłam trochę zdenerwowana, rodzice już dawno powinni tu być, zawsze cenili punktualność. Próbowałam się kilka razy do nich dodzwonić, ale nie odbierali. Z każdą mijającą chwilą stawałam się coraz bardziej zmartwiona.
Możecie po prostu zapomnieli, ale to było nie podobne do nich.
**
Minęła już godzina i dalej nie mam od nich żadnych wieści.
Zapłaciłam rachunek za moją wodę i skierowałam się do mieszkania. Po drodze próbowałam do nich dzwonić, ale dalej nie odbierali.
Zastanawiałam się czy powinnam pojechać do ich domu żeby sprawdzić czy tam są, może po prostu zapomnieli o kolacji. Złapałam taksówkę, która mnie tam zawiozła. Poprosiłam kierowcę żeby na mnie zaczekał. Nie mogłam wejść do środka bo nie miałam klucza, ale wydawało się że nie ma ich w domu bo na podjeździe nie było samochodu. Zaczęłam się jeszcze bardziej martwić.
Wróciłam do swojego mieszkania. Sprawdziłam jeszcze telefon czy nie oddzwonili, ale nic tam nie było. Wlaczyłam sobie jakiś film, ale nie mogłam się na nim skupić.
***

Obudził mnie z telefon, od razu zerwałam się z łóżka, może to rodzice, ale to nie oni. Nie miałam zapisanego tego numeru.
-Słucham? -
-Witam, czy rozmawiam z Emily Spears? -
-Tak, a o co chodzi? -
-Jestem komisarz Mark Solberg. Pani rodzice mieli wypadek, niestety nie przeżyli go, zginęli na miejscu, przykro mi-
Tylko nie to.
Nic więcej nie słyszałam, telefon wypadł mi z ręki.
To musi być jakaś pomyłka, oni nie mogli zginąć.

##

Nieznajomi✔️[Two Souls II]Where stories live. Discover now