Rozdział 49 (38)

5.1K 391 70
                                    

:)


Minęła dawno siedemnasta i Cassie dopiero teraz mogła wreszcie odsapnąć od pracy. Wysłała na szybko wiadomość do Rileya, informując, że właśnie skończyła, następnie odchyliła się na krześle z westchnieniem, gdy w kilka sekund później pojawiła się szczególna odpowiedź od Rileya:

Ok, daj mi pięć minut...

A potem kolejna.

😊

Zaczęła się śmiać tak mocno, że niemal spadła z krzesła. W ostatniej chwili pochyliła się do przodu, łapiąc za biurko w celu zachowania równowagi. Wywołała tym uśmiechy na twarzach osób, które jeszcze zostały w biurze, w tym Molly, kręcącą z rozbawieniem głową.

Przez tę emotikonę przypłaciłaby prawie roztrzaskaną czaszką, ale to nic. Wciąż czuła łaskotanie w brzuchu, spowodowane tą jedną minką, która nie powinna być niczym szokującym. A jednak była. Ponieważ Riley nigdy nie stosował w wiadomościach tekstowych zdań dłuższych niż zwykłe 'ok.', a tym bardziej uśmieszków. Wspomniała mu któregoś razu, że miło jest dostać od czasu do czasu tego rodzaju rzecz, na co burknął coś na temat jej rządzenia się i tego, że mu to nie przeszkadza, póki przyrządza świetne posiłki, a potem pocałował ją zachłannie.

Nie sądziła, że rzeczywiście zrobi coś z tym nawykiem czynienia wszystkiego prostym.

I tak jak zapowiedział, pięć minut później Riley stanął przed budynkiem. A gdy ją spostrzegł, uśmiechnął się lekko i po prostu rozpostarł szeroko ramiona, w które mu natychmiast wpadła, ciesząc się jego bliskością oraz powolną pieszczotą dłoni wzdłuż kręgosłupa. Wydała z siebie zadowolone westchnienie, zanim usta Rileya wyszły jej naprzeciw w długim, naładowany czułością pocałunku, którego żadne, a już na pewno nie ona, nie chciało przerywać.

Po kilku minutach, podczas których zdążyła się zrobić totalnie rozgrzana, naładowana i przepełniona radością, pisnęła na kontakt zębów skubiących jej wargę.

— Czy myślisz o tym, co ja? — wysapała, nie mogąc wyrównać oddechu i opanować bijącego serca.

— Jeżeli to ma związek z tobą i mną zawiniętych w prześcieradłach...

— Tak! — wysapała, czując się jak nastolatka po raz pierwszy odkrywająca świat doznań cielesnych. — Boże, tak! Dziś nikogo u mnie nie ma w domu. Możemy zrobić użytek z mojego za małego na twoje rozmiary łóżka.

— W porządku — powiedział pośpiesznie, nieco dysząc, a następnie otwierając drzwi i sadzając ją na fotelu. Widziała ogień w jego oczach, od którego robiło jej się gorąco. Była gotowa, żeby jak najszybciej dotrzeć do celu. Żeby być tuloną, kochaną przez jej faceta. Riley jednak nie był gotowy na to, żeby ją jeszcze wypuścić. Pocałował ją po raz kolejny. Szybko, mocno, jakby nie mógł się doczekać tego, co zamierzali zrobić i jednocześnie nawet na moment nie przerywać z nią kontaktu. Jego piękne oczy patrzyły na nią z oskarżeniem — Co ty ze mną robisz? Musimy jechać.

Cassie kiwnęła, centymetry od jego przystojnej twarzy, na której pojawił się grymas. Blondyn ponownie zanurzył się w jej ustach, z cichym pomrukiem, aż oderwał się zły na siebie.

Zachichotała, kiedy Riley okrążał samochód w nieludzkim tempie, a sama zapinała pasy. A raczej szarpała się z nimi. Naprawdę! Dlaczego nigdy nie potrafiła ich zapiąć, jak robił to normalny człowiek bez niczyjej pomocy?




***

Wilczy Azyl (DO KOREKTY...)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz