Problem

385 31 5
                                    

Taehyung🔪

Łzy nie dawały mi spokoju, przeźroczyste wstęgi zdobiły moje policzki a oczy były całe czerwone. Dwie zamaskowane osoby gdzieś mnie ciągły jednak nie wiedziałem gdzie. Teraz liczył się tylko mój króliczek,którego nie mogłem tak zostawić.
Kolejne strzały...
Było coraz głośniej...
Poczułem, że nikt już mnie nie trzyma, nie oglądając się za siebie szybko pobiegłem do Jungkooka.
-Jak zawsze ratuje wam dupy. Mówiłem żebyście uciekali to wy zawsze musicie postawić na swoim!-oburzył się Namjoon podchodząc do nas cały we krwi przeciwników.
-Jungkook możesz wstać? Nic ci nie jest?-powiedziałem ocierając łzy.
-Tak tak żyje.-odparł powoli wstając, odrazu go podparłem i pomogłem wstać.
-Nie wiedziałem, że jesteście aż tak dobrymi aktorami.-poklepał mnie po ramieniu Namjoon.
-Gdy on upadł i był cały w tej sztucznej krwi to wydawało się tak realne... naprawdę pomyślałem, że ta kamizelka może nie jest kuloodporna!
-Nie dałbym się tak łatwo zabić. A poza tym powiedziałeś żebym ci zaufał.-uśmiechnął się w moja stronę Jungkook na co mocno go przytuliłem.
-Dziękuję...naprawdę dziękuję, że mi zaufałeś...
-Kocham cię Taehyung i zawsze będę ci ufał...

-Chłopaki koniec tych czułości, jednak mamy problem...-odwróciliśmy się w jego stronę. Namjoon ściągnął maski całej już martwej czwórce, jednak żaden z nich to nie był Jimin lub tez Yoongi...
-Czekaj czyli to nie tylko oni...-zacząłem.
-Albo posłali kogoś po ostatnim razie albo mamy kolejny problem...
-Chyba macie kolejny problem.-usłyszeliśmy nieznajomy, kobiecy głos za sobą i przeładowywane broni...

Someone loves you [ZAKOŃCZONE]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon