Czas zacząć zabawe.

928 65 3
                                    

Taehyung🔪
Nie wiedzieć kiedy wszyscy zasnęli. Obudziły mnie promienie wpadającego słońca przez brudne szyby. Przetarłem oczy i zobaczyłem jak Jungkook śpi wtulony we mnie, miałem go już odepchnąć z obrzydzeniem jednak zobaczyłem jego nadgarstki. Młody dużo przeszedł, postanowiłem go zostawić i siedzieć nadal na kanapie. Rozglądałem się i zobaczyłem jak Namjoon leży na drugim końcu pomieszczenia. Jasnowłosy wtulał się w moja poduszkę która pewnie zabrał z mojej sypialni, zauważyłem, że się ślini przez sen. Jak tylko wstanę wytargana go za te jasne kudły, teraz muszę kupić nowa poduszkę.

Zaczynało mi być niewygodnie, odsunąłem lekko malca i wstałem kładąc go delikatnie z powrotem podkładając mu pod głowę poduszkę.
Teraz trzeba się zająć nim. Podeszłem do śpiącego na ziemi Namjoona i chwyciłem go za nogi ciągnąć go kuchni. Nic sobie z tego nie zrobił, spał jak zabity.
-No naprawdę.-burknąłem pod nosem i przywaliłem w jego policzek, ten odrazu się zerwał.
-Co jest!?-krzyknął podnosząc się z podłogi.
-Jeszcze nic, i bądź cicho bo obudzisz Kookiego.
Spojrzał na mnie z zdziwieniem a potem na słodko stającego chłopaka na kanapie.
-Dlaczego dla niego jesteś taki miły a dla mnie już nie?-zapytał wskazując palcem na siebie jakbym nie wiedział, że tu stoi i chodzi o niego.
-Bo jesteś pojebany gościu!-po tych słowach usłyszałem, że przyszła mi wiadomość. Wyciągałem telefon z kieszeni bluzy a następnie odblokowałem.
Kolejne zlecenie.
Niech zajmie się nim Jungkook. Ty masz go tylko osłaniać i pilnować aby was nie przyłapali. Koleś jest jakimś biznesmenem, będzie dużo ochroniarzy.
*dane szczegółowe*
No to do roboty.
-Namjoon, wracaj już do siebie gdziekolwiek to jest. Mamy zlecenie z Jungkookiem.
-Ale ja chce śniadanko! Nie pozwolę ci wyjść dopóki...-teraz już przesadził. Wziąłem go za skórzaną kurtkę i wywaliłem za drzwi.
-Jungkook wstawaj, mamy zlecenie. Czas abyś się wykazał.-podeszłem do chłopaka potrząsając nim energicznie aby się obudził. Na szczęście nie ma problemów ze wstawaniem. Chłopak bez słowa ruszył do łazienki i zamknął drzwi. Po chwili usłyszałem lecąca wodę spad prysznica, czekając aż wyjdzie zrobiłem szybkie śniadanie i usiadłem przy stole.
-A gdzie dla mnie?-zapytał wychodząc z łazienki na szczęście ubrany.
-A co ja twój kucharz? Sam se zrób.-odparłem chłodno a on zaczął grzebać w lodówce.

Gdy skończyłem jeść poszedłem do sypialni a następnie otworzyłem wielka czarna szafę. Wyciągnąłem z niej dwa czarne garnitury i jakieś pierdoły abyśmy wyglądali jak ochroniarze, żeby bez problemu dostać się do środka.
-Ubieraj się, powinien być dobry.-powiedziałem do chłopaka rzucając mu ubrania .
-Aleś ty chłodny-burknął pod nosem jednak nie skomentowałem tego i poszedłem w stronę łazienki.
17:31
Siedzieliśmy już przebrani w samochodzie który zaparkowałem za budynkiem. Staliśmy w mało widocznym miejscu gdzie nikt nie parkuję, musieliśmy włamać się przez tylne drzwi i zostawić je otwarte na powrót.
-To jak mam go zabić?-zapytał chłopak obracając się nożem.
-Jak tylko ze chcesz, ważne żeby nie żył. Masz też ten pistolet?
-Mam.-odpowiedział nakładając ciemne okulary.
-To idziemy.
Włamanie się było banalnie proste. Koleś był w wielkiej firmie która jest tak beznadziejnie strzeżona albo po prostu my jesteśmy za dobrzy. Szliśmy po jasnych korytarzach wymijając pracowników, staraliśmy się także unikać innych ochroniarzy. Wyciągałem telefon aby zadzwonić do Namjoona, okazało się, że ma być odpowiedzialny za tymczasowe wyłączenie kamer.
-Jesteśmy niedaleko drzwi jednak stoi tam jakiś ochroniarz. Odciągnę go od drzwi a Jungkook wejdzie i się nim zajmie.
- Zaraz przed wejściem Kookiego, wyłącze kamery ale będzie miał mało czasu, więc niech się pospieszy. A ty nadal wisisz mi śniadanko -powiedział po czym się rozłączył.
Wyjaśniłem chłopakowi plan po czym rozdzieliliśmy się. Obszedłem tak abym zza rogu mógł chwycić niespodziewanie mężczyznę, po czym przydusiłem go zamykając mu usta. Mężczyzna zemdlał a gdy wychyliłem się aby zobaczyć czy Kooki już wszedł, ten właśnie wyszedł przez drzwi. Jak on to zrobił tak szybko!? Ja bym tam się jeszcze podrażnił z nim przed śmiercią. Podeszłem do chłopaka i zobaczyłem krew na śnieżno białej koszuli, zapisałem mu marynarkę tak aby nie było widać krwistych plam. Gdy już byliśmy blisko wyjścia zauważyliśmy trzech ochroniarzy biegnących w nasza stronę. Zaczęliśmy uciekać.
Biegając po całym biurze w końcu musieliśmy się gdzieś schować. Otworzyłem pierwsze lepsze drzwi i wciągnąłem za sobą Jungkooka.
-Dlaczego nie mogliśmy go zdjąć ze snajperki z dachu tylko bawimy się w przebieranki i mordujemy ręcznie!-zapytał zdyszany chłopak. Zasłoniłem mu usta dłonią, ochrona była coraz bliżej.
-Bo tak jest o wiele zabawniej-szepnąłem mu do ucha a chłopaka obeszła gęsia skórka.

Someone loves you [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now