21.

440 34 0
                                    

Taehyung🔪
Siedziałem przywiązany do krzesła na środku wielkiego pustego magazynu. Byłem ledwo przytomny, kręciło mi się w głowie i wszystko mnie bolało. Ci dwaj goście nieźle mnie pobili.
Nagle usłyszałem otwieranie drzwi.
-Jadą już po niego?-zapytał jeden drugiego wchodząc przez wielkie metalowe drzwi.
-Są już w drodze, właśnie widziałem ich auto na kamerze 27, będą za niecałe dwadzieścia minut.-słyszałem ich coraz wyraźniej, zbliżali się w moja stronę.-Jak tylko tu wejdą zastrzel go, żyje w ogóle?
Podniosłem ciężko głowę do góry, chcą zabić mnie na oczach Jungkooka...
Do oczu napłynęły mi łzy, nie mogę tak skończyć, nie mogę tu zginąć a w dodatku na jego oczach!

Usłyszałem silnik samochodu.

-Jednak są wcześniej.-powiedział jeden z nich i powoli zmierzali ku wyjściu. Chciałem krzyczeć, krzyczeć aby Kooki tu nie wchodził, żeby mnie zostawił i uciekał bo też może na tym ucierpieć. Jednak gdy otworzyłem usta zacząłem pluć krwią, która napływała mi do ust w coraz większych ilościach.

Szarpnąłem rękami resztkami sił, byłem bardzo słabo zawiązany ponieważ gdy tylko to zrobiłem, sznur opadł z moich nadgarstków.
Upadłem na ziemie i zacząłem się czołgać za stertę skrzynek na końcu magazynu.
Gdy udało mi się tam doczołgać usłyszałem jak ktoś wyważa drzwi do magazynu.
Kręciło mi się w głowie, gdy już miałem stracić przytomność usłyszałem ten piękny głos.
-Taehyung! Słyszysz mnie!? Tae błagam otwórz oczy!-to był głos Jungkooka.
-Uciek...uciekaj...zostaw m...mn...-próbowałem mu powiedzieć resztkami sił jednak nie udolnie.
-Ciii Tae nigdzie bez ciebie nie idę. Nie zostawię cię tu, przyszłem cię uratować.-mówiąc wziął mnie na ręce i wstał. Nie mogłem nic powiedzieć, znów traciłem przytomność...

Jungkook🐇
-Uratuje cię, wytrzymaj jeszcze chwilkę. Błagam skarbie otwórz oczy.-szeptałem pod nosem i coraz szybciej kierowałem się ku wyjściu. Nagle ktoś otworzył drzwi.
-Zostaw chłopaka.-powiedział mężczyzna celując we mnie pistoletem. Nie mogłem nic zrobić, Namjoon zajął się najwidoczniej tym drugim. Wolno zniżałem się aby położyć Taehyunga na ziemi.
Gdy chłopak leżał już na ziemi gwałtownie wyciągnąłem pistolet i wycelowałem w mężczyznę. Przesunąłem się tak aby Tae był za mną.
-I tak cię to nie uratuje, zapłacicie ze to co zrobiliście!-wykrzyczał mężczyzna, jego oczy szkliły się od napływających łez.
Nie myślałem trzeźwo, wiedziałem, że jeśli go zabije to moja psychika nie wytrzyma i zanim wrócimy będzie tez po mnie. Byłem na skraju załamania, jednak teraz liczył się tylko Taehyung i to aby go uratować.
Miałem już pociągnąć za spust jednak do pomieszczenia z hukiem wszedł Namjoon. Mężczyzna naprzeciw mnie odwrócił się tracąc czujność, wykorzystałem to i podbiegłem do niego zabierając mu broń. Następnie strzeliłem w jego ramie, gdy ten się przewrócił wycelowałem mu w głowę.
-Jungkook przestań!-krzyknął Namjoon. Nie zareagowałem. Zbliżyłem się jeszcze bardziej wyciągając drugi pistolet.
-Przestań! Zostaw Yoongiego!-zawołał jakiś chłopak którego trzymał Namjoon.
-A więc jesteś Yoongi tak?-czułem, że uśmiecham się jak jakiś szaleniec.

Poczułem jak ktoś łapie mnie za nogawkę, popatrzyłem w dół. To był Taehyung.
-Kooki...p-przestań...nie możesz... oni...-zaczął płuc krwią. Upuściłem broń i rzuciłem się do niego.
-Jeśli byś go zastrzelił, ten chłopak którego trzymam poczuł by się tak samo jak ty widząc smierć Taehyunga.-powiedział Namjoon a mój wzrok powędrował na niego. Puścił chłopaka a ten odrazu pobiegł do Yoongiego. Pomógł mu wstać i zaczęli uciekać.
-Namjoon coś ty zrobił! Teraz mogą na nas donieść!-wykrzyczałem.
-Nic nie zrobią, zająłem się tym.-odpowiedział ze spokojem.-teraz musimy opatrzyć Tae.-dodał i podniósł chłopaka.

Someone loves you [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now