Rozdział 35

402 26 5
                                    

1 rok później

Kolejny rok minął, kolejne osoby pod ziemią. Została nas tylko 3, na szczęście straciliśmy tylko jedną osobę, Mal. Córka zła i wrogości odeszła, niewiadomo jak, niewiadomo czemu. Tak samo jak reszta została zamordowana. Zaczyna mnie łapać depresja i lęki. Boję się zasnąć, ponieważ resztę zabili w nocy, w lesie.
Carlos i Lonnie jeszcze jakoś się trzymają, ja nie. To wszystko mnie przytłacza, nie daję sobie rady. Pamiętam jak jakieś 5 lat temu przyjechałam do tej krainy księżniczek. Najpierw nie było, aż tak źle, potem, gdy zaprzyjazniłam się z Lonnie wszystko poszło z górki. Byłam razem z Carlosem, znalazłam więcej przyjaciół, zrobiłam się nieco mniej wulgarna i wredna. Ale teraz to wszystko nie ma znaczenia, bo prawie wszystkie bliskie mi osoby odeszły, a ja nawet nie wiem czemu. Przestałam spać, jeść, mało kiedy się odzywam, mało kiedy się ruszam. Po prostu siedzę na łóżku i pusto patrzę się przed siebie. Nic nie sprawia, że się uśmiecham, nic nie daję mi szczęścia. Żyje tylko po to żeby żyć. Nie obchodzi mnie pora roku, nie obchodzi mnie pogoda, nie obchodzi mnie pora dnia i nocy, nie obchodzi mnie obecność kogoś przy mnie, nie obchodzi mnie moja osoba, nie obchodzi mnie mój stan fizyczny i psychniczny, nie obchodzi mnie już NIC, zupełnie nic.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

O 50 słów dłuższy od wczorajszego, ale i tak mega krótki.

"We're rotten to the core" • Descendants • Where stories live. Discover now