Rozdział 5

1.5K 76 12
                                    

Już przebrane zaczęłyśmy iść w stronę boiska na którym trwał mecz.
Gdy siedziałyśmy już na trybunach to przyszło do mnie powiadomienie ze snapa. I tak spędziałam cały mecz na przeglądaniu social media.
-Wiesz stara, jest taki zwyczaj że po meczu chłopak może dać swoją koszulkę dla dziewczyny z którą jest razem, lub mu się podoba. - powiedziała mi Lonnie po czym śmiesznie poruszyła brwiami.
-Więc albo jestem walnięta, albo Carlos idzie w naszą stronę i zdejmuję koszulkę. - powiedziała moja przyjaciółka patrząc raz na mnie raz na białowłosego.
Chłopak nie miał na sobie koszuli przez co wyeksponowany był jego cudny sześciopak. Rzułam że się rumienię. Pomiędzy mną a białowłosym było kilka metrów.
Gdy był już wystarczająca blisko, to machnął koszulką, a ta poleciała, ale nad nami (Prankster Roku). Gdy odwróciłam się do tyłu, okazało się że siedzi za nami Jane 😬. Jak ja jej nie nawidzę.
-O, hej Harley. - powiedział chłopak, ale ja nie zareagowałam bo po moim policzku spływała jedna, samotna łza.
-Ty płaczesz !? - zapytał przybliżając się do mnie.
-Nie - zaczęłam szybko wycierać świeże łzy z policzków.
-Przec... - chłopak nie dokończył bo przeszkodziła mu w tym Jane która szybko go pocałowała.
-Przepraszam - powiedziałam zapłakana, i odeszłam w stronę pokoju.
Gdy siedziałam już w pokoju to cały czas ryczałam i śpiewałam sama dla siebie.

Usłyszałam pukanie do dzrzwi. Myślałam że to Lonnie.
-Wbijaj. - walnęłam szybko przez łzy.
Lecz moim oczom zamiast Lonnie ukazała się piękna sylwetka Carlosa.
-Nie wyjdę stąd dopuki nie powiedz mi co się z tobą dzieję. - powiedział patrząc na mnie z troską.
-Zaczynam się o ciebie martwić. - powiedział siadając obok mnie na łóżku.
-W sumie, prędzej czy póżniej i tak się domyślisz. - powiedziałam podnosząc głowę i patrząc w jego czekoladowe oczy.
-No to słucham. - powiedział łapiąc moją rękę.
Bałam się, dlatego ciągle milczałam. W tamty momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które lekko się uchyliły, a przez szparę można było dostzec Lonnie.
Dziewczyna chciała już zamknąć drzwi.
-Chodź Lonnie, chodź. - powiedziałam.
Po chwili siedziała na swoim łóżku, a pomiędzy nami wszystkimi nastała cisza.
-Lonnie, wytłumacz dla Carlosa o co chodzi. Ja nie dam rady. - powiedziałam patrząc się na moją przyjaciółkę.
-A więc tak, .....
Lonnie wytłumaczyła wszystko dla Carlosa.
W między czasie ja spuściłam głowę, i schowałam ją w kolana. Po tym jak Lonnie skończyła, usłyszałam odgłos zamykania drzwi.
Jeszcze mocniej się rozpłałam. Głowę wciąż miałam schowaną w kolanach, więc nie widziałam kto poszedł, ale domyśliłam się że to Carlos.
Poczułam jak ktoś mnie przytula.
-Widzisz Lonnie, wiedziałam że tak będzie. Dlaczego ja się w nim zakochałam. Chyba to kara za dokuczanie innym na wyspie, bo nieodwzajemniona miłość to największy ból jaki człowiek człowiekowi może wyrządzic. Dlaczego... - powiedziałam przez łzy z głową w kolanach.
-Naprawdę myślisz że to kara? - zapytała osoba która mnie obejmowała, ale to nie był kobiecy głos. Szybko uniosłam głowę, i zauważyłam białowłosego chłopaka o pięknych, ciemnych oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc poprostu wybuchnęłam płaczem, twarz zakryłam rękami. Czułam jak Carlos mnie przytula.
W tym momencie w drzwiach stanęła Jane. Wyglądała na wkurzoną.
-Carlos, chodź! - krzyknęła jednocześnie zabijając mnie wzrokiem. W sumie Carlos mnie przytulał, więc w jej oczach już mnie całował.
-Jeszcze się na tobie zemszczę. - wysyczała przez zęby patrzą się na mnie.
Wyciągnęła Carlosa za rękę z pokoju.
-Wow, on to ma z nią przesrane. - powiedziałam sama do siebie.
Słyszałam krzyki dochodzące zza dzrzwi. Po chwili do pokoju wszedł do pokoju białowłosy z lekkim uśmiechem na twarzy.
-A ty co taki szczęśliwy. - zapytałam się podnosząc się do pozycji siedzacej.
-Jestem wolny. - powiedział z uśmiechem siadając obok mnie.
-Jak to? - zapytałam się ze zdziwieniem.
-Jane ze mną zerwała. - powiedział obojętnie patrząc mi w oczy.
-Przykro mi. - powiedziałam ze smutkiem patrząc mu w oczy. Serio myślicie że mi przykro, tak na prawdę to mam ochotę skakać ze szczęścia, że mój crush jest już wolny.
-Nie powinno ci byś przykro, bo po pierwsze to nie twoja wina, a po drugie sam się cieszę. - powiedział.
Nic nie powiedziałam, tylko zmarszczyłam brwi.
-Tak na prawdę to już dawno zerwałbym z Jane bo wkurza mnie a jej ciągła zazdrosć, ale jak jak bym z nią zerwał to nie dała by mi spokoju. A teraz, jestem wolny. - powiedział przytulając się do mnie pod koniec.
-A co to tego wcześniej to .... - chłopak nie dokończył bo mnie pocałował. Myślałam że oszaleję. Myślalam że to kolejny sen. Przysunęłam się do chłopaka, przez co moja ręka poleciała na jego gołą klatę.
-Też cie kocham. - dodał chłopak gdy już się od siebie odsuneliśmy.
Czułam że się rumienię.
-Czy zechcesz być moją dziewczyną. - zapytał patrząc się mi w oczy.
-No jasne. -powiedziałam i szybko go pocałowałam
-A tak swoją drogą to ja na twoim miejscu bym teraz uważał, bo Jane nie dość że ci groziła, to jak się jeszcze dowie że jesteśmy razem to cię chyba zabije. A uwież mi jak ona się wkurzy to potrawi być niebezpieczna. - powiedział białowłosy.
Ja tylko podeszłam do swojej szafy i wyjęła z niej pudło.
-To że płaczę i lepiej się już ubieram, nie znaczy że jestem grzeczną, Auradońską dziewczynką.
Schyliłam się do pudła i je otworzyłam. Było w nim mnóstwo nożyków, pistoletów, gazów i kij basebollowych.
-Wow... - powiedział Carlos. Było widać że się zdziwił.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I coś zaczęło się dziać.
Bardzo dziękuję Wam za ponad 100 wyświetleń w kilka dni. Dla mnie to duży sukces.

"We're rotten to the core" • Descendants • Where stories live. Discover now